Rafał Rostecki. Człowiek, który wyda wyrok w sprawie Siedmiu Dolin
Z Rafałem Rosteckim, Regionalnym Dyrektorem Ochrony Środowiska rozmawiają Agnieszka Michalik i Tomasz Kowalski
Jeździ pan na nartach?
Tak jeżdżę, choć ostatnio zarzuciłem narciarstwo z powodu kontuzji kolana.
Czy miał pan okazję widzieć zagraniczne ośrodki narciarskie, gdzie bez zdejmowania desek można przemierzać kilkadziesiąt kilometrów tras?
Tak we Francji.
Byłoby wspaniale szusować po takich nartostradach w Małopolsce, rzut beretem od Krakowa. na Sądecczyźnie. Ale się nie da. Przez Regionalnego Dyrektora Ochrony Środowiska. Tak mówią ci, którzy chcą Siedmiu Dolin. Chcą tego narciarze, chcą tego samorządowcy i politycy, którym zależy na rozwoju turystyki na Sądecczyźnie, chcą też przedsiębiorcy gotowi zainwestować w ten biznes i mieszkańcy, którzy mieliby pracę. Wszyscy obsadzają pana w roli schwarzcharakteru, który blokuje realizację tej inwestycji.
Ten osąd jest krzywdzący i bezpodstawny. Nigdy nie miałem ani intencji, ani okazji, żeby blokować realizację projektu Siedmiu Dolin, ponieważ projekt ten nigdy nie trafił w ujęciu całościowym do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Krakowie.
Skoro nic do was nie trafiło, to znaczy, że w ogóle nie ma dla pana tematu, który na Sądecczyźnie zamienił się w liczącą jedenaście lat telenowelę?
Dopóki nie wpłynie do Regionalnej Dyrekcji wniosek, dopóty Regionalny Dyrektor, nie ma uprawnień, ani kompetencji do wyrażania stanowiska w tej sprawie. Natomiast wedle posiadanej przeze mnie wiedzy, projekt został zainicjowany mocą uchwały Związku Gmin Krynicko – Popradzkich.
Samorządy przedstawiły wówczas program rozwoju infrastruktury turystycznej i sportowej i który wpisuje się między innymi pomysł połączenia siecią wyciągów istniejących tras narciarskich czyli Siedem Dolin. Ale sam projekt inwestycji od wielu lat można zobaczyć w internecie. Są nie tylko mapy z siecią połączonych wyciągów. Jest też kalendarium urzędniczej indolencji i niemożności zrealizowania tej inwestycji.
Z tego co wiem, strona ta zawiera prywatne dokumenty, w postaci między innymi wyrysów tras, które nie mają charakteru dokumentacji formalnej i nigdy nie zostały przedłożone do kierowanej przeze mnie instytucji. W tym stanie rzeczy adresatem zarzutu „urzędniczej indolencji’’ obiektywnie być nie mogę. Chcę przypomnieć, że dwa lata temu odbyło się spotkanie, podczas którego Związek Gmin Krynicko-Popradzkich przedstawił uchwałę o przystąpieniu do realizacji programu rozwoju gmin, a co działo się dalej z programem, to pytanie nie do mnie, ani do kierowanej przeze mnie instytucji.
Strony
- 1
- 2
- 3
- 4
- następna ›
- ostatnia »