Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Czwartek, 16 maja. Imieniny: Andrzeja, Jędrzeja, Małgorzaty
16/08/2021 - 20:10

Mężczyzna też może być prząśniczką! Rzucił Warszawę, znalazł pasję na Wierchomli

Ta niesamowita historia pana Marka Ratajczaka jest najlepszym dowodem na to, że nigdy nie jest za późno na realizację swoich pasji a rewolucje życiowe wcale nie muszą kończyć się katastrofą.

Marek Ratajczak przyjechał na stałe na Sądecczyznę 5 lat temu, zaraz po tym jak musiał zmierzyć się z informacją, że zaatakował go rak. Porzucił gwar Warszawy, by na Wierchomli w Piwnicznej-Zdroju z powodzeniem nauczyć się prząść wełnę i robić na drutach tradycyjne góralskie skarpety i rękawice tak, że śmiało może mierzyć się z miejscowymi rękodzielnikami.

Spotkaliśmy się nad brzegiem Popradu, gdzie wraz z innymi rękodzielnikami z okolicy dzielił się swoją pasją i prezentował jej efekty podczas spotkania z turystami. Mężczyzna siedzący za kołowrotkiem i przędący z wprawą i wigorem wełnę budził ogromne zainteresowanie uczestników imprezy.

- Jestem z Pragi, ale nie z tej czeskiej tylko z polskiej. Prawdziwy warszawiak z tego miejsca nigdy nie mówi, że jest z Warszawy, tylko, że właśnie z Pragi – śmiał się gdy go zagadnęliśmy.

Co go ściągnęło w nasze okolice? Żona pana Marka pochodzi z Wierchomli, gdzie małżonkowie od dawna mieli działkę budowlaną. I gdy pięć lat temu mężczyznę zaatakował rak i siłą rzeczy trzeba było zwolnić tempo w życiu, para nie zastanawiała się dłużej i przeniosła się właśnie tutaj.

Kobieta śmieje się, że mąż celowo nie wykańcza domu, bo jest takie porzekadło w górach, że jak dom jest gotowy, to gospodarz już może umierać. Sam pan Marek twierdzi żartobliwie, że wskazanych od tygodni przez żonę desek rzeczywiście celowo nie przybija, ale tylko po to, by ta potrzebowała ciągle jego męskiej ręki i się go z domu nie pozbyła.

Jak nauczył się prząść? Rękodzielnictwo zawsze go fascynowało. Najpierw powolutku zgromadził cały niezbędny do produkcji wełny tradycyjny sprzęt a potem trochę podglądając innych, trochę metodą prób i błędów, trochę pod okiem żony nauczył pracy na kołowrotku i robić na drutach i to nie jakieś tam szaliki, ale tradycyjne góralskie skarpety, czapki czy rękawice. Jak mu to teraz idzie? Zobaczcie na naszym filmie. ([email protected] Fot.:, film: ES)

Mężczyzna też może być prząśniczką! Porzucił Warszawę dla Wierchomli i pasji




Przyjechał tu 5 lat temu, zaraz po tym jak dowiedział się, że musi się zmierzyć się z rakiem. Porzucił gwar Warszawy, by na Wierchomli w Piwnicznej-Zdroju z powodzeniem nauczyć się prząść wełnę i robić na drutach tradycyjne góralskie skarpety i rękawice tak, że śmiało może mierzyć się z miejscowymi rękodzielnikami. Ta niesamowita historia pana Marka Ratajczaka jest najlepszym dowodem na to, że nigdy nie jest za późno na realizację swoich pasji a rewolucje życiowe wcale nie muszą kończyć się katastrofą.






Dziękujemy za przesłanie błędu