Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Czwartek, 16 maja. Imieniny: Andrzeja, Jędrzeja, Małgorzaty
25/11/2012 - 06:06

Nowy Sącz: Wielki jubileusz. Parafia kolejowa ma 75 lat!

Założona w 1937 roku parafia Najświętszego Serca Pana Jezusa w Nowym Sączu obchodzi właśnie 75-lecie istnienia. Z okazji jubileuszu dzisiaj – 25 listopada o godz. 12.30 zostanie odprawiona uroczysta Msza św. dziękczynna. Przy tej okazji rozmawiamy z o. Stanisławem Jopkiem – proboszczem parafii kolejowej.
Parafia kolejowa od początku związana jest z kolejarzami. W jaki sposób pojawili się w niej jezuici?
- Osiedle na Starej Kolonii zostało wybudowane przez administrację kolei jeszcze za czasów Galicji. Powstały domy, szkoła i Dom Kolejarza przy ulicy Zygmuntowskiej. Nie było natomiast świątyni i o jej wybudowanie intensywnie zabiegali mieszkańcy. W końcu Zarząd Kolei w Krakowie zdecydował, że kościół powstanie. Jego budowa rozpoczęła się w 1897 roku i trwała mniej więcej dwa lata. W 1899 roku kościół był już możliwy do wykorzystywania. Trzeba pamiętać, że wtedy w Nowym Sączy była tylko jedna parafia – św. Małgorzaty, w związku z czym, to do kapłanów z tej wspólnoty, zwrócili się kolejarze z prośbą o sprawowanie liturgii. Księża ze św. Małgorzaty uczyli także religii w pobliskiej szkole. Po dwóch latach parafia wycofała się jednak z prowadzenia kościoła i wtedy władze kolei zwróciły się do zakonu jezuitów, do prowincjała ojca Włodzimierza Ledóchowskiego w Krakowie. W porozumieniu z placówką, która już wtedy istniała w Nowym Sączu na ulicy Piotra Skargi, jezuici rozpoczęli posługę duszpasterską także w kościele kolejowym. Katechetami w szkole nadal pozostawali jednak księża diecezji tarnowskiej. Nasza placówka została erygowana w 1904 roku. Zamieszkało tu dwóch jezuitów, zależnych jednak od wspólnoty i przełożonego z ulicy księdza Skargi. Kapłani mieszkali w mieszkaniu wynajętym przez kolej w sąsiednim budynku, plebani jeszcze wtedy nie było. Od początku jezuici intensywnie pracowali z ludźmi. Były to niełatwe czasy. Na Starej Kolonii rozwijały się ruchy socjalistyczne i komunistyczne, które były wrogie Kościołowi i w ogóle wierze chrześcijańskiej. Pojawiały się konflikty i kontrowersje, ale te poprzez nauczanie i homilie ojców jezuitów, zostały rozwiane.

Jak doszło do erygowania samej parafii?
- Parafia została utworzona dekretem biskupim dopiero 21 listopada 1937 roku. Wtedy było już wszystko przygotowane do jej istnienia. Był wybudowany dom, w którym mieszkali jezuici i była to samodzielna placówka, niezależna od tej z Piotra Skargi. Pierwszym proboszczem został o. Józef Bury. Parafia zaczęła się intensywnie rozwijać ….

Ale wybuchła II wojna światowa. Jak w tych czasach radzili sobie kapłani?
- Czytałem niedawno w kronikach parafialnych, że w 1939 roku, nasz Kościół był bardzo zaangażowany w to, aby przygotować żołnierzy idących walczyć w kampanii wrześniowej. Odbywały się masowe spowiedzi i Msze Święte. Później, kiedy okupant zajął miasto, była to już typowa działalność okupacyjna.

Jak dzisiaj funkcjonuje parafia? Ilu posługuje w niej księży? W jaki sposób wierni włączają się w życie swojej wspólnoty?
- Parafia liczy 10 500 wiernych. Mieszka tutaj 12 jezuitów, w tym dwóch księży emerytów, którzy są w wieku powyżej 70 lat. Natomiast pozostali obejmują swoją pracą duszpasterską i katechetyczną wszystkie szkoły na terenie parafii i wszystkie grupy, które w tej parafii są. Takim ważniejszym duszpasterstwem jest duszpasterstwo dziecięce, skupione wokół tak zwanych chórków, które śpiewają na Mszach Świętych dla najmłodszych w każdą niedzielę o godzinie 11 i 15.30. Na te Msze przyjeżdża najwięcej ludzi, nie tylko parafian, ale i mieszkańców z okolicznych miejscowości. W kościele się w ogóle nie mieszczą, a często nawet plac kościelny jest wypełniony po brzegi.
Prężnie działa także duszpasterstwo młodzieży szkolnej, skupionej w ruchu ”Magis”. To taki jezuicki odpowiednik oazy, oparty na formacji ignacjańskiej. Jest w nim bardzo dużo młodzieży. Na wakacyjnych wyjazdach w Starej Wsi, gdzie organizowane są Ignacjańskie Dni Młodzieży i gdzie w lipcu każdego roku zjeżdżają młodzi ze wszystkich naszych palcówek, sądecki „Magis” to jakieś 150 do 200 uczestników. Ojciec Mirek Jajko bardzo szybko znalazł sobie zwolenników i młodzież go polubiła, tak więc to co robi, robi z wielkim oddaniem i radością. I rzeczywiście ten nasz dom parafialny zawsze jest pełen młodzieży, bo ciągle ktoś przychodzi.
Trzecie duszpasterstwo to akademickie „Strych”, które prowadzi ojciec Paweł Adamarek. Społeczność studencka w Nowym Sączu jest obecnie liczebnie trochę słabsza niż kiedyś, ale młodzież z obu sadeckich uczelni – WSB i PWSZ z chęcią tutaj przychodzi. Ojciec Paweł często organizuje jakieś rekolekcje, dni skupienia czy spotkania w pomieszczeniach duszpasterstwa. Poza tym jest organizowana specjalna Msza dla zaocznych studentów WSB, która odbywa się w oratorium Jana Pawła II w każdą sobotę.

A dorośli w jaki sposób się angażują?
- Mamy ruchy tradycyjne jak Apostolstwo Modlitwy, Koła Żywego Różańca, Koło Radia Maryja. Działa duszpasterstwo kolejarzy i ludzi pracy. Są ruchy odnowowe, inspirowane Odnowa w Duchu Świętym – wspólnota Filadelfia, wspólnota Komórki Ewangelizacyjne, jest Diakonia Nowej Ewangelizacji, Grupa Modlitewna Ojca Pio, a także Ruch Ochrony Życia, który jest nastawiony na formowanie pewnej świadomości w kwestii obrony życia. Mamy prężnie działający Caritas, który pomaga około 150 rodzinom z terenu naszej parafii i Ruch Domowego Kościoła, będący formacją oazową, skupiającą małżeństwa, które tworzą kręgi rodzin.

W Nowym Sączu jest Ksiądz od roku. Co Ojca zaskakuje w naszym mieście?
- Na pewno Sącz wybija się pod względem aktywności ludzi świeckich. Tutaj nie trzeba nikogo dodatkowo motywować, inspirować. Ludzie sami są bardzo chętni do współpracy, do działania, do podejmowania różnego rodzaju inicjatyw. To jest ewenement sądecki. Jak widzę te ilości młodzieży, które przechodzą przez te salki parafialne, to naprawdę się cieszę, że ci młodzi ludzie nie szukają spędzania wolnego czasu gdzieś po klubach, czy jakiś wątpliwych miejscach. To że tu przychodzą oznacza, że u nas coś ciekawego znajdują.

A jaki był ten ostatni rok dla parafii kolejowej?
- Dla mnie osobiście to była taka trochę rewolucja życiowa. Przyjście do tak prężnej parafii wymagało pewnego przestawienia się w życiu. A dla parafii? Z tego co słyszałem od księży będących tutaj dłużej niż ja, to nadal funkcjonuje ona tak samo. Staramy się zachować tradycje, które tu zawsze były. Chcemy, aby drzwi naszego Kościoła były otwarte dla wszystkich ludzi, żeby księża byli zawsze dostępni dla mieszkańców i żeby zawsze były jakieś okazje, okoliczności, które są celebrowane w tym kościele. Staramy się przedstawić jakąś ofertę kulturalną, choćby w formie koncertu, tak żeby cały czas coś się działo, aby parafia żyła.

Jakie ma Ojciec plany, marzenia związane z parafią na najbliższy czas?
- Jeżeli chodzi o taką formację duchową ludzi to myślę, że trzeba jeszcze trochę popracować nad zachęceniem ich do udziału w liturgii w formie sprawowania jakiś posług, tak, aby było więcej szafarzy, więcej lektorów dorosłych. Z pewnością są tacy, którzy by chcieli, trzeba ich jednak przygotować. Chciałbym, aby nasza Caritas, która wkrótce będzie przenoszona tutaj do pomieszczeń parafialnych, pracowała nadal tak jak pracuje i żebyśmy docierali z pomocą do tych, którzy tego naprawdę potrzebują. Jest wiele rodzin, które krępuje się tym, że cierpi niedostatek. Chcielibyśmy dotrzeć do tych ludzi.
Parafia jest dość spora dlatego chciałbym, aby na takich terenach jak osiedle przy ulicy 29 listopada pojawiło się miejsce, gdzie będzie można sprawować chociażby niedzielną Mszę Świętą. Byłoby to dla tych ludzi duże ułatwienie, ponieważ nie musieliby przyjeżdżać do kościoła, przy którym i tak jest problem z zaparkowaniem.

Potrzebna była tam pewnie jakaś kaplica?
- Potrzebne byłoby jakieś miejsce, gdzie można sprawować Mszę Świętą. Mogłaby to być kaplica, ale jak wiadomo to jest sprawa bardzo trudna do realizacji, dlatego że nie ma tam takich budynków, gdzie można by było wynająć jakieś pomieszczenie na kaplicę. Wybudować? To jest spore przedsięwzięcie. Po pierwsze trzeba mieć działkę, po drugie koszty budowy, które też w dużej mierze obciążałyby mieszkańców. W związku z czym ludzie na pewno niechętni byliby takiej inwestycji. Jak nam się to uda rozwiązać... tego jeszcze nie wiem. Rozmawiałem już z moim przełożonym podczas ostatniej wizytacji. Są różne, ale dopiero bardzo wstępne przemyślenia. Będziemy o tym także rozmawiać z mieszkańcami podczas wizyty duszpasterskiej. Najszybszym efektem tego wszystkiego będzie zorganizowanie pierwszej Pasterki - 24 grudnia o godzinie 22 na dziedzińcu przy szkole nr 15.

Czego można życzyć Ojcu, księżom posługującym w parafii i samym wiernym z okazji jubileuszu?
- Żeby ona nie traciła na swoim dynamizmie duszpasterskim i duchowym, żeby ta parafia była bardzo bogata dla ludzi i żebyśmy potrafili wyjść naprzeciw oczekiwaniom jej mieszkańców.

Rozmawiała Kinga Bednarczyk






Dziękujemy za przesłanie błędu