Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Piątek, 26 kwietnia. Imieniny: Marii, Marzeny, Ryszarda
20/05/2021 - 14:05

Nie chcą jej wielkie lokalne firmy? Spiskowa teoria niebudowania „sądeczanki"

Wielkie lokalne firmy zrobią wszystko, żeby nowa droga do Brzeska nie powstała, bo ucieknie im tania siła robocza? Taka spiskowa teoria krąży wśród niektórych mieszkańców Nowego Sącza. Ta teza wylała się z komentarzy wzburzonych internautów, po tym jak napisaliśmy, że nad wyczekiwaną od lat inwestycją znowu zbierają się czarne chmury. - To absurd - mówi prezes Fakro Ryszard Florek. - Właśnie przedsiębiorcy tej drogi potrzebują najbardziej.

Nie tylko na lokalnych parlamentarzystów poleciały gromy po tym, jak napisaliśmy, że nad budową nowej drogi do Brzeska znowu zbierają się czarne chmury. Co na to politycy? Pisaliśmy o tym w artykule Burza w sieci o budowę „sądeczanki”. Sądecczyzna wciąż drogowym zaściankiem. Dostało się też największym sądeckim firmom. Niektórzy internauci utrzymują, że ich właściciele zrobią wszystko, żeby połączenia z autostradą A4 nie było, bo… ucieknie im siła robocza.

- Nie wybudują, bo kto będzie robił u sądeckich gigantów, gdyby można było szybko dojechać do Krakowa i  pracować za lepsze pieniądze – to jeden z komentarzy.

- Zrobią wszystko żeby opóźnić powstanie szybkiego połączenia z Krakowem czyli ze światem. Bo gdy takie połączenie powstanie to będzie koniec taniej siły roboczej w Nowym Sączu - pisze ktoś inny. Pozostałe komentarze utrzymane są w podobnym tonie.  

Rozprawi się pan z tą spiskową teorią mówiącą, że najwięksi sądeccy przedsiębiorcy są przeciwni budowie  nowej drogi do Brzeska, bo ucieknie im  tania siła robocza? - pytamy prezesa i właściciela Fakro Ryszarda Florka.


- Ta teza jest absurdalna. To przecież Sądecka Izba Gospodarcza, która zrzesza lokalnych przedsiębiorców, jako pierwsza zabiegała o budowę tej drogi. To ówczesny wojewoda powiedział: „jak wybudują sądeczankę, to wam ludzie do Krakowa uciekną”. To my, jako pierwsi, wystąpiliśmy też w sprawie budowy kolejnego mostu na Dunajcu, a potem na mieście pojawiły się pamiętne plakaty z napisem, że sądecki przedsiębiorca blokuje jego budowę. Pytanie zatem, kto takimi tezami skłóca społeczeństwo? A jeśli ktoś chce uciec z Nowego Sącza, to i tak to zrobi.

Rzeczywiście, temu, kto chce na stałe opuścić Nowy Sącz i wyjechać do Warszawy czy za granicę nowa droga nie jest do niczego potrzebna.
-Tak właśnie jest. Nietrafiona jest również teza, że ludzie będą dojeżdżać nową drogą do pracy, do Krakowa. Bo to i tak ciągle będzie za daleko, nawet jeśli będzie dojazd do A4, nie wspominając już o opłatach za autostradę. Ta droga jest przede wszystkim potrzebna przedsiębiorcom, żeby towar szybciej trafił na rynek do klientów, nie tylko w kraju, ale też za granicę. Wtedy będzie można za niego uzyskać wyższą cenę. Bo towar dostarczony szybciej, może drożej kosztować. Wtedy można więcej płacić pracownikom.  Na tyle więcej, żeby nie opłacało się im szukać pracy poza naszym regionem. Tak mówi ekonomia, którą ja mam w głowie.

Brak tej drogi, której wedle spiskowej teorii niektórych internautów sądeccy przedsiębiorcy nie chcą, oznacza dla firm wymierne straty w prowadzeniu biznesu?
-
Jeśli wozimy towar na przykład do Niemiec, kierowca jest w stanie dojechać do polskiej granicy w dziewięć godzin. Gdyby zaoszczędził, choćby godzinę na autostradzie, byłby już w Niemczech w centrum logistycznym, co oznacza, że nasze okna byłyby dostarczone w krótszym czasie, nawet o dziesięć godzin. U klienta byłyby już w czterdzieści dziewięć godzin po wyjechaniu z Nowego Sącza. W sytuacji, kiedy tej nowej drogi nie ma, wychodzi z tego jedna doba dłużej.

A na rynku jest ostra konkurencja i nikt na towar nie chce czekać dłużej. Stawia się na tę firmę, która jest szybsza?
-
Tak właśnie jest. Jeśli ktoś już wykonuje roboty na dachu i czeka na okna, to wybierze tego, kto mu towar szybciej dostarczy. Dla każdego czas to pieniądz. 

Jak pan ocenia tę ogólną niemoc w przypadku tej inwestycji, na którą czekają nie tylko przedsiębiorcy, ale także i kierowcy.
-
To są dwa problemy. Pierwszy to ludzki, czyli kwestia dogadania się między samorządami, którędy droga ma przebiegać, a po drodze są jeszcze protesty mieszkańców poszczególnych gmin.  Drugi, to kwestia pieniędzy, czy nas na tę drogę stać. Moim zdaniem w tej chwili najważniejsze jest skończenie obwodnicy Brzeska, co pozwoli na skrót do Nowego Sącza.  Pięknie by to było, żeby jak najszybciej wybudować „sądeczankę. Ta droga szybkiego ruchu w nowym śladzie byłaby bardzo potrzebna, ale obawiam się o finansowanie tej inwestycji. 

Na budowę tej drogi rząd już zabezpieczył niemal 3,2 miliarda złotych.  To, jak podkreślają lokalni parlamentarzyści, ma dowodzić, że budowa „sądeczanki” jest  priorytetem dla rządu Prawa i Sprawiedliwości.
-
To są decyzje polityczne. Minister infrastruktury Andrzej Adamczyk jest z Małopolski, więc na pewno chciałby coś po sobie w swoim regionie zostawić.

Dla nas to akurat chyba dobrze.
-
I to jest szansa, podobnie jak jest szansą to, że będzie nowa linia kolejowa Piekiełko- Podłęże. Ta inwestycja już ruszyła, ale szkoda, że tylko do Nowego Sącza, a nie dalej do granicy państwa i że przy okazji nie zrobimy dla miasta obwodnicy kolejowej, tylko trzeba będzie jechać przez centrum.

Niekończących się perturbacji z budową nowej drogi do Brzeska, mają już dość wszyscy lokalni przedsiębiorcy. Na słabym skomunikowaniu Sądecczyzny z centralną Małopolską tracą przede wszystkim właściciele spółek transportowych, zarówno przewoźnicy towarów, jak i firmy świadczące usługi w transporcie publicznym.

Czytaj dalej na następnej stronie Kliknij TUTAJ







Dziękujemy za przesłanie błędu