Da się pędzić wódkę z fasoli? Alkoholowe cuda dzieją się na Sądecczyźnie
Skąd się wzięła ta fasolowa wódka? Ze sławy Janiny Molek, która z popularnej w Dolinie Dunajca strączkowej rośliny potrafi zrobić wszystko: zupy, pasztety, chleb a nawet ciasta . Swojego czasu nieżyjący już Leszek Horwath, dziennikarz kulinarnego serwisu, rzucił Janinie Molek wyzwanie. Powiedział, że z fasoli potrafi co prawda wszystko zrobić, ale nie da rady zrobić kiełbasy i parówek. Wyzwanie pani Janina podjęła.
- Udowodniłam mu, że i wędlinie dam radę. Tylko żeberek nie zrobię , bo w fasoli nie ma kości – opowiada ze śmiechem. - Ale i tego mu było mało i mówi do mnie: wódki to już pani nie zrobi. I wtedy sobie przypomniałam, że we wojnę byłam u wujka Andrzeja Krężołka i oni tam robili wódkę z fasoli.
Czytaj też Fachowcy na topie. Co w Nowym Sączu trzeba robić, żeby dobrze zarobić
Jak wspomina, była wtedy dzieckiem, kiedy te produkcję samogonu z zaciekawieniem obserwowała. -Sypali fasolę do dębowych beczek, zalewali to wodą no i do tego szedł jeszcze cukier. Ale najbardziej intrygowało mnie to, że te beczki zakopywali w ziemi, bo to przecież było nielegalne.
Pani Janina wybrała się do wujka po recepturę na fasolową wódkę. – Strasznie się ucieszył, że ktoś jeszcze o tym pamięta. Dał mi przepis, a za dwa tygodnie zmarł, bo już był bardzo wiekowy – opowiada.
Tym sposobem przepis na fasolową wódkę ocalał, a ona dowiodła, że nie ma dla niej rzeczy niemożliwych, bo trunek z fasoli zrobiła. Receptura pozostaje ściśle strzeżoną tajemnicą. Janina Molek zdradza jedynie niektóre szczegóły. - Trzeba każdą fasolę umyć, przekroić na pół, żeby dobrze fermentowało, dodaje się trochę mleka, żeby złagodzić goryczkę i kwas. Wychodzi z tego rarytas.
Alkoholowy rarytas Janiny Molek ma nawet certyfikat, bo trafił na listę tradycyjnych produktów. Ciągle wzbudza ogromną sensację i wszyscy chcą go próbować. Na liście degustatorów są najważniejsi małopolscy samorządowcy i politycy, którzy trunkiem się raczą ponad politycznymi podziałami.
- Chyba nie było takiego posła czy marszałka, który by nie próbował mojej wódki. Z moim trunkiem byłam i w Szwajcarii, i w Grecji… tam to po prostu nie wierzyli, że coś takiego można zrobić. Fasolówkę pokazywałam w różnych telewizjach, nawet i w TVN-nie z nią byłam. A ja wszystkim powtarzam, że to jest bardzo zdrowe.
czytaj też Robią z tym porządek. To już koniec wydłużania zwolnień lekarskich
Fasolowy napitek ponoć badali nawet naukowcy z Krakowa i nie mogli się nadziwić, ile w nim magnezu i innych minerałów. Można się też zdziwić tym, jaką moc ma samogon.- Jak się wlewa do gardła ma łagodny smak, ale do głowy idzie. Bo to ma chyba ze sto procent – śmieję się pani Janina.
Czy fasolowa wódka Janiny Molek mogłaby zawojować alkoholowy rynek i zyskać sławę równą łąckiej śliwowicy?
-Ten samogon jest znacznie trudniejszą do zrobienia - tłumaczy pani Janina. - Proces fermentacji jest dłuższy, trzeba to ciągle śledzić, bo fasola szybko się psuje, no i koszt jest wysoki, bo fasola jest droga.
Trunkiem zainteresował się nawet jeden z producentów alkoholu, ale ostatecznie ze względu na wysokie koszty produkcji, na biznesową spółkę się nie zdecydował. Janina Molek ma jednak nadzieję, że kiedyś to się może mienić. Receptura zostaje w rodzinie. - Syn z żoną mówią, że fasolową wódką zajmą się na emeryturze - mam nadzieję, że im się uda. ([email protected])