Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Piątek, 26 kwietnia. Imieniny: Marii, Marzeny, Ryszarda
24/04/2020 - 08:25

Znikają blondynki, czuby nie stoją. Co się dzieje w Nowym Sączu!

Mój mąż przez tego koronawirusa zaczyna wyglądać jak hipis, syn mówi, że nie może sobie postawić włosów w swój modny czubek, a ja z blondynki zamieniam się w brunetkę – mówi mieszkanka Nowego Sącza, która z westchnieniem spogląda na zamknięty na cztery spusty salon fryzjerski. Jeszcze trochę i będziemy wyglądać jak jaskiniowcy. Kiedy to się wreszcie skończy!

Kiedy będzie otwarte? – To pytanie codziennie przez telefon słyszy Andrzej Pach, fryzjer z Korzennej, który przez epidemię koronawirusa musiał zamknąć swój salon w połowie marca.

- Dzwonią do mnie szczególnie młodzi klienci, którzy lubią tak modne, podgolone fryzury, co wymaga częstych wizyt w salonie.  Dzwonią też ci, którzy elegancko się noszą, bo mają biznesowe spotkania i obcinali włosy co dwa tygodnie.

Czytaj te ż Ola Nowak. Instagramowa milionerka z Sącza robi zawrotną karierę w sieci

Jak dodaje Andrzej Pach ludzie mają nadzieje, że zamienił się w mobilnego fryzjera, inni chcą przyjść do niego do domu, ale na takie propozycje się nie zgadza i nie zamierza ze swoim zawodem „schodzić do podziemia.” - Nie po to zamykałem salon, żeby teraz strzyc w domu – mówi.

To, że fryzjerskie zakłady są zamknięte na cztery spusty można dostrzec na ulicach Nowego Sączą.  Na męskich głowach z powodu zbyt długich włosów nie chcą stać modne czuby, a u niektórych widać desperackie próby zapanowania nad fryzurą za pomocą domowych nożyczek.

-  Widzę te kryzysowe fryzury - mówi ze śmiechem barber z Korzennej. Większość to samoróbki, no ale każdy ratuje się jak może,  a niektórzy są po prostu zarośnięci.

Nie tylko modne,  stojące czuby znikają z Nowego Sącza i okolicznych miejscowości. Znikają też blondynki. -  Klientki, które do mnie dzwonią i pytają, kiedy wrócę do pracy, ubolewają, że mają odrosty na pół głowy,  co jest najbardziej widoczne, kiedy na ciemne włosy nakłada się jasną farbę.  Opowiadają o „zarastających mężach” których same próbują obcinać – mówi sądecka fryzjerka Marzena Powroźnik.

Podobnie jak Andrzej Pach, także i ona ma propozycje przestawienia się na usługi domowe, ale odmawia. - Na razie ze strzyżenia włosów przestawiłam się na przycinanie krzewów w ogrodzie -  mówi żartobliwie, choć ani jej, ani właścicielowi  zakładu fryzjerskiego w Korzennej, nie jest do śmiechu.

- Nie zarabiam teraz ani grosza, a ponoszę koszty – mówi Andrzej Pach. - Salon prowadzę w wynajętym lokalu i muszę płacić czynsz, choć - za co jestem wdzięczny -  właściciel budynku opłatę mi teraz obniżył. Zatrudniam też fryzjerkę. Przynajmniej tyle, że dzięki tarczy antykryzysowej udało mi się uzyskać zwolnienie z ZUS-u. Może się jeszcze uda załatwić postojowe.

- Klienci za nami tęsknią a my tęsknimy za naszymi klientami – dodaje Pach.

Ile ta obustronna tęsknota jeszcze potrwa?

- Śledzę informację na ten temat.  Mówi się, że zakłady fryzjerskie być może będą znowu otwarte w połowie maja, ale nie wiem czy ten termin jest realny – mówi Marzena Powroźnik. - Tak naprawdę nie wiadomo, kiedy będzie można wrócić do pracy.

Czytaj tez Jak bracia Koralowie chcą walczyć z koronawirusowym kryzysem lokalnych firm

Fryzjerzy liczyli, że znajdą się w pierwszym etapie odmrażania gospodarki i 20 kwietnia będą mogli iść do pracy. Niestety, rząd takiej decyzji nie podjął. Pytanie, gdzie obcinają włosy członkowie rządu?

Minister zdrowia Łukasz Szumowski w rozmowie z radiem RMF zwierzył się, że samodzielnie ostrzygł włosy maszynką. Nie padło natomiast wyjaśnienie kto elegancko obciął premiera Mateusza Morawieckiego, który – co ustalili dziennikarze -  skrócił fryzurę pomiędzy 10 a 14 kwietnia.

A co z nami, zwykłymi obywatelami?

- Mąż przez tego koronawirusa zaczyna przypominać hipisa. W końcu zamówił w internetowym sklepie maszynkę i  ja teraz będę jego fryzjerem – mówi mieszkanka Nowego Sączą, która z westchnieniem spogląda na zamknięty na cztery spusty salon fryzjerski. - Jeszcze trochę i będziemy wyglądać jak jaskiniowcy. Kiedy to się wreszcie skończy…

[email protected] fot. D.SZ







Dziękujemy za przesłanie błędu