Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Piątek, 26 kwietnia. Imieniny: Marii, Marzeny, Ryszarda
17/05/2023 - 12:55

Sport w Nowym Sączu doprowadzony do ruiny. Czas rozpocząć kampanię przeprosin

Miliony złotych przelewane na konto Sandecji z publicznych pieniędzy nie uratowały jej przed spadkiem. Sport drużynowy w Nowym Sączu to obecnie obraz nędzy i rozpaczy. Wszystkie zespoły w mieście dołują, a zarządzany nieudolnie klub z ulicy Kilińskiego znalazł się w drugiej lidze. Kiedy jego właściciele przeproszą kibiców? Kiedy uderzą się w pierś i publicznie powiedzą o popełnionych błędach? A może czekają już tylko na otwarcie stadionu, gdy w blasku fleszy będzie ogłaszany kolejny wielki sukces? Gdzie pojawia się polityka, tam zawsze rodzą się problemy…

Sandecja w drugiej lidze

A więc stało się. Sandecja spadła do drugiej ligi. W kolejnym sezonie do Nowego Sącza nie przyjedzie Lechia Gdańsk, Podbeskidzie Bielsko-Biała, Polonia Warszawa czy Arka Gdynia. Nie przyjedzie nawet Chrobry Głogów i Puszcza Niepołomice. Będziemy gościć m.in. Pogoń Siedlce, Hutnika Kraków, Radunię Stężyca, rezerwy Lecha Poznań.

Czy musiało do tego dojść? Nie. Czy zapowiadało się na to od dłuższego czasu? Tak. Warto przypomnieć, co już w 2020 roku, chwilę po odejściu z Sandecji, mówił na łamach „Sądeczanina” Piotr Świerczewski.

- W klubie za bardzo zaczęli się rządzić radni miejscy. Wiadomo, że są to jego właściciele i mogą zarządzać jak chcą, ale zbyt dużo osób zaczęło się w to mieszać. Stworzył się bardzo duży chaos, który próbuje się teraz wyprostować – tłumaczył. - Przerwałbym dziwne zarządzanie klubem. Ludzie z Rady Miasta nie powinni nim rządzić – dodawał wówczas były reprezentant Polski.

Na konto Sandecji każdego roku wpływają miliony złotych publicznych pieniędzy. Jakiekolwiek pytania o ich konkretne przeznaczenie, zadawane na sesjach, nazywane są przez ultrasów z Koalicji Nowosądeckiej zmasowanym atakiem i głosem przeciwko przyszłości drużyny. Dyskusja o klubie podczas obrad? To też nie jest potrzebne. 

Krytyków takiego dysponowania środkami mieszkańców nie brakuje. Patrząc na to, co się dzieje, dostali tylko jeszcze jeden argument, że rzeczywiście nie warto tego robić.

Sportowa ruina w Nowym Sączu

Nie ma co ukrywać. Ze sportem drużynowym w Nowym Sączu jest bardzo źle. To ruina. Jeszcze nie tak dawno mieliśmy piłkarki ręczne Olimpii/Beskid w Ekstraklasie, siatkarzy SKPS Dunajec i siatkarki STS Sandecja w II lidze, rugbistów Biało-czarnych w Ekstralidze.

Znacznie wyżej występowały też drużyny piłkarskie. Helena, Biegonicznka i Dunajec w różnych okresach toczyły boje w IV lidze, a Zawada w „okręgówce”. Piłkarski zespół „Biało-czarnych” również kilka lat temu grał przecież w Ekstraklasie. Obecnie próżno ich wszystkich tam szukać. Oczywiście spadki, znikanie kolejnych zespołów to proces, który trwał latami. Wydaje się jednak, że teraz mamy jednak jego kulminację

Dzisiaj ekipa z Kilińskiego dostaje niebotyczne środki, a reszta klubów ledwo wiąże koniec z końcem. W zamian dostajemy nieudolne zarządzanie i spadek na trzeci poziom rozgrywkowy. Nie zapominajmy, że to właśnie w tych małych klubikach trenują zwykli pasjonaci. Nie pobierają kilkutysięcznych pensji.

Czy to aby nie na tym polu miasto powinno się wykazywać? Czy miejskie środki na sport nie powinny wędrować przede wszystkim do drużyn amatorskich i różnego rodzaju szkółek? Ostatecznie korzystaliby na tym zwykli sądeczanie, a nie zawodnicy z Francji, Chorwacji czy Słowacji, dla których Nowy Sącz jest tylko kilkumiesięcznym przystankiem.

Kierowanie profesjonalnym klubem jest sprawą dla prywatnego inwestora. Jego poszukiwania rzekomo trwają od lat. Szkoda tylko, że w międzyczasie obecnym właścicielom udało się doprowadzić do spadku. Do odpowiedzialności żaden z urzędników ani radnych najwyraźniej się jednak nie poczuwa.

Po spadku Sandecji czas na festiwal przeprosin

Niedawno Sandecja zamieściła na swoim facebooku przeprosiny. I to należy docenić. Na fanpage’u Nowego Sącza i prezydenta, gdzie szumnie ogłaszane są kolejne miejskie sukcesy, próżno ich jednak szukać. Nasi rajcy, fotografujący się na każdym możliwym kroku przy najmniejszej błahostce, również zamilkli.

A przecież ktoś zatrudnił Łukasza Skrzyńskiego na stanowisku dyrektora sportowego, z którym potem w trakcie sezonu się pożegnano. Ktoś patrzył na kolejne nieudane transfery (ze Zvonimirem Kozuljem na czele). Ktoś decydował o zmianie trenerów. Ktoś twierdził, że zespół wróci na stadion jeszcze podczas budowy. Wreszcie, ktoś zapewniał w trakcie rundy wiosennej, że klub wyjdzie na prostą. „Ktoś” nie jest jedną osobą. Jest ich zapewne kilku. Czy dadzą radę publicznie zabrać głos i przyznać się błędu? Czekamy.

Dopóki Sandecja będzie klubem miejskim nigdy nie będzie z nią dobrze. To wyborczy magnes, na którym każda ekipa położy swoje macki. Na polu krajowym mamy licytacje finansowe – 500, 800, 1000 plus. Na lokalnym podwórko kartą przetargową są z kolei „Biało-czarni”. Zyskują na tym politycy, władze miejskie, radni. Tracą kibice, mieszkańcy Sądecczyzny. Festiwal kampanijnych obietnic można powoli zaczynać. Czekamy na deklarację ze strony kandydatów, w którym roku drużyna zagra w Lidze Mistrzów.

W bólach kończona jest budowa nowego stadionu przy ul. Kilińskiego. Zaczęło też powstawać boisko ze sztuczną nawierzchnią w Zawadzie. Ma być tor dla kajakarzy. Rzec można, że infrastruktura się poprawia. Z rozwojem sportu, poszczególnych dyscyplin, jest jednak coraz gorzej. A czy ktoś jeszcze pamięta, kiedy po spadku Sandecji z Ekstraklasy w 2018 roku było mówione, że do trzech lat do niej powróci?

Legendarne stało się zdjęcie radnego Michała Kądziołki w biało-czarnej koszulce, który odkręca krzesełka ze starego stadionu. Rok później klub z hukiem wyleciał z najwyższej klasy rozgrywkowej i trzeba je było na nowo montować. Niedawno fotkę na nowych siedziskach zrobił sobie również prezydent Ludomir Handzel. Tego samego dnia zespół pożegnał się z pierwszą ligą. Panowie, może wystarczy już tej krzesełkowej autopromocji? Sami widzicie do czego to prowadzi… ([email protected], fot.: MP, RSZ, Adrian Maraś/ Sandecja Nowy Sącz)







Dziękujemy za przesłanie błędu