Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Piątek, 29 marca. Imieniny: Marka, Wiktoryny, Zenona
26/04/2023 - 06:20

Lokalny portal kąsa jak przetrącony, wściekły pies

Spektakl nienawiści prezentuje od kilku miesięcy jeden z lokalnych serwisów informacyjnych. Zwykle w przypadku wścieklizny wzywa się hycla, który buchające pianą z pyska zwierzę chwyta pętlą i wiezie do uśpienia. No, ale w tym przypadku objawy wśceklizny wykazują dziennikarze. Co z nimi począć?

Nie możemy im zapłacić więcej, niż ich zleceniodawcy. Ba, w ogole nie chcemy im płacić, choć zdajemy sobie sprawę, że to dla nich zrozumiały obszar percepcji. Opowiemy im więc bajkę o lokalnym portalu.

W przyrodzie metod przetrwania nie brakuje, więc lokalny portal swoją też wybrał. Pisze w zamian za pieniądze i nie byłoby w tym nic złego, ale za pieniądze lokalny portal rzuca się do nogawek tym, na kogo ich klient, na przykład wielki urzędnik, poszczuje. W zamian za opluwanie ludzi pieniądze płyną choćby z reklam od przeróżnych placówek podległych wielkiemu urzędnikowi.

Naczelny cyngiel lokalnego portalu miał kiedyś nadzieję, że będzie jedyny na swoim lokalnym rynku. Niestety, ku jego rozpaczy, na - jak mu się wydawało - jego podwórku, wyrosły inne serwisy informacyjne. Ze stabilnym źródłem finansowania. Niezależne od jego dotychczasowych zleceniodawców. Dynamiczne, dobrze sobie radzące na zmieniającym się rynku. Obejmujące swym zasięgiem coraz to nowe obszary; tematyczne i geograficzne. Dostrzegli to reklamodawcy.

Początkowo spanikowany szef portalu postanowił kłamać, fałszować rzeczywistość, zakłamywać dane. Na jego nieszczęście, dane dostarczane przez światowych gigantów były jasne. I pokazywały z miesiąca na miesiąc przepaść jaka dzieli jego portal od konkurentów.

Co robić? Jak dalej dobrze sobie żyć, wciąż dostając samochody, pieniędze i utrzymując fejkową pozycję lidera lokalnego rynku? W chorej głowie informacyjnego bankruta zrodził się więc pomysł popsucia opinii rywala. Tworzył fałszywe konta w społecznościowych serwisach i pluł na konkurenta. Wzywał do bojkotu, wciąż wymyślał nowe powody do nienawiści... Wielkiemu urzędnikowi to bardzo na rękę, nie szczędzi zatem srebrników. A do opluwania przyłączyły się i inne mikroportale, mając nadzieję, że również im coś skapnie, albo ot, na wszelki wypadek, żeby zachować ciepłą posadkę.

Skąd tytuł tej bajki? Tak o jednej z  gazet pisał kiedyś pewien redaktor naczelny. I choć w końcu okazało się, że nie miał racji, co tam racja. W tej bajce liczą się pieniądze. ([email protected]) Fot. wlen.pl







Dziękujemy za przesłanie błędu