Wyjątkowo śmierdząca sprawa. Dlaczego na osiedle Gorzków wkroczyli inspektorzy ochrony środowiska?
Każdy, kto choć raz poczuł jak śmierdzi kompostownik wie, że zapach ten w ograniczonym stężeniu jeszcze się da wytrzymać. Ale gdy ogranie pół osiedla, przestaje być swojsko. – To nie do wytrzymania. Tym smrodem przesiąkało już dosłownie wszystko. Nie szło niczego na balkon wystawić: ani pościeli ani prania, bo wszystko trzeba było jeszcze raz prać – mówi w imieniu mieszkańców przewodnicząca zarządu osiedla Gorzków Krystyna Witkowska.
Zobacz też: Sądeczanie alarmują: Lisi gang opanowuje miasto!
Mieszkańcy zaalarmowali WIOŚ i okazało się, że inspektorzy w pełni podzielili ich stanowisko.
Jadwiga Pach, szefowa sądeckiej delegatury Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Nowym Sączu informuje mieszkańców, że zakłady były w tym roku kontrolowane aż trzykrotnie. Wszystkie trzy były efektem interwencji mieszkańców skarżących się na smród, przy czym ostatnia kontrola nadal trwa i skończy się najprawdopodobniej dopiero 13 listopada. Dotychczas zastrzeżenia były poważne: zakład zbierał komunalne osady ściekowe wbrew ustawowemu zakazowi, naruszył warunki posiadanego zezwolenia na zbieranie odpadów poprzez magazynowanie odpadów przy ul. Wiśniowieckiego 124 w Nowym Sączu niezgodnie z warunkami zezwolenia.
Co to znaczy w praktyce? Wszystkie prace związane z rozładowywaniem, załadowywanie i magazynowanie zbieranych odpadów prowadzone były na niezadaszonych placach i parkingach a wszystko miało odbywać się pod dachem.
Wszystkie odpady, począwszy od opon, drewna z pielęgnacji drzew i krzewów, drewna z budowy i remontów; odpadów wielkogabarytowych (meble, drzwi) po tzw. skratki z oczyszczalni ścieków składowano bezpośrednio na gruncie choć wymóg jasno mówił o szczelnym podłożu. Na terenie zakładu przechowano też - bez pozwolenia - odpady eternitowe. Co z tego wynikło?