Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Poniedziałek, 24 czerwca. Imieniny: Danuty, Jana, Janiny
24/01/2024 - 12:50

Straszny wypadek przed samymi świętami, pan Paweł spadł z dużej wysokości. Potem stał się cud

23 grudnia 2023 roku, przed samymi świętami Bożego Narodzenia, rodzinę Jamro z Brunar spotkała wielka tragedia. Na ich posesji doszło do strasznego wypadku. Podczas krycia blachą dachu, pan Paweł spadł z dużej wysokości na zamrożoną ziemię...

Z powodu kiepskich warunków atmosferycznych, nie mogło do niego dotrzeć Lotnicze Pogotowie Ratunkowe. Gdy po chwili na miejsce dotarła naziemna karetka pogotowia ratunkowego, stan poszkodowanego na tyle się pogorszył, że doszło do zatrzymania akcji serca. Po 20-minutowej reanimacji mężczyzna został zabrany do szpitala w Gorlicach.

Po przeprowadzonych badaniach okazało się, że pan Paweł  na skutek upadku z dużej wysokości doznał urazów wielonarządowych. Miał złamane kości czołowe, ściany oczodołu lewego, wszystkie ściany lewej zatoki szczękowej oraz ściany górnej zatoki klinowej. Jakby tego było mało, miał złamane kości nosa, trzonu żuchwy oraz kości kręgosłupa w odcinku szyjnym i piersiowym. Z powodu uszkodzenia krtani, złamania chrząstki tarczowatej i pierścieniowatej, krwiaka i obrzęku tkanek miękkich, intubacja była bardzo skomplikowana. Pan Paweł miał również rozedmę tkanek miękkich szyi przechodzącą na twarzoczaszkę i do śródpiersia, a  także stłuczone obydwa płuca oraz złamane żebra.

Zobacz też Łzy cisną się do oczu. Nie żyje Julia Bodziony, miała tylko 15 lat

Z powodu tak licznych urazów wielonarządowych lekarze nie dawali mu żadnych szans na przeżycie, a szpitale specjalistyczne w Krakowie i Zakopanem nie chciały go przyjąć.

- Wierzymy, że dzięki nieustannej modlitwie, w Wigilię udało się przetransportować mojego męża do Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Krakowie na OIOM. Lekarz prowadzący powiedział, żebyśmy przygotowali się na najgorsze. Wspólnie z całą rodziną rozpoczęliśmy Nowennę Pompejańską. Paweł został wprowadzony w śpiączkę farmakologiczną, wszystkie funkcje życiowe były utrzymywane przez sprzęt medyczny – wspomina pani Justyna Jamro, żona poszkodowanego mężczyzny.


- Lekarze widząc, że mój mąż walczy o życie, po wielu konsultacjach zdecydowali się przeprowadzić skomplikowaną operację rekonstrukcji twarzoczaszki, która odbyła się 29 grudnia – dodaje.

Niestety, seria badań, tomografia głowy oraz rezonans magnetyczny wykazały, że na skutek długiej reanimacji doszło do niedotlenienia mózgu. Zmiany niedokrwienne (udarowe) objęły tylną część mózgu oraz móżdżku, dlatego lekarze stwierdzili, że pan Paweł Jamro może nigdy się nie wybudzić.

Zobacz też Niewyobrażalna tragedia w szpitalu w Nowym Sączu. Mężczyzna wypadł z okna

- Za Pawła odprawiono liczne msze święte, a wiele osób włączyło się do wspólnej modlitwy o cud uzdrowienia. Ostatniego dnia roku, w święto Świętej Rodziny, mój mąż otworzył oczy, jednak kontakt z nim był utrudniony. W kolejnych dniach stan jego zdrowia ulegał pogorszeniu, doszły mioklonie, które utrudniały ocenę stanu neurologicznego. Z tego powodu operacja krtani opóźniała się – tłumaczy pani Justyna.

- Jeżdżąc codziennie do męża, trudno było mi patrzeć na jego cierpienie. Paweł przechodził liczne konsultacje laryngologiczne, neurochirurgiczne, neurologiczne oraz z zakresu chirurgii szczękowej. Lekarze przekazali nam, że ma paraliż czterokończynowy i oznajmili, że należy się przygotować na długą i ciężką neurorehabilitację – dodaje.

Zobacz też Nie dojechali do celu. O poranku doszło do nieszczęścia [ZDJĘCIA]

 15 stycznia w końcu odbyła się operacja krtani, po której nadal nie było pewności, czy pan Paweł odzyska zdolność mówienia. Na chwilę obecną, mężczyzna leży na oddziale otolaryngologicznym, jest karmiony wyłącznie przez sondę, oddycha przez rurkę tracheotomijną, jest sparaliżowany i niedowidzi. Dzięki rurce fonetycznej próbuje wypowiadać pojedyncze słowa. Jedyną szansą dla niego jest natychmiastowa i specjalistyczna neurorehabilitacja w wykwalifikowanym ośrodku. Jego obecny stan jest ciężki i trudny. To wszystko co się  wydarzyło w ostatnim czasie lekarze opisują jako cud.

- Bardzo proszę o pomoc, aby tato trójki synów oraz kochający mąż mógł wrócić do domu i swojej rodziny. Najmłodszy syn Antoś nazywa swojego tatę superbohaterem, ale każdy superbohater potrzebuje czasem wsparcia ludzi o dobrych sercach. Dziękujemy za każdą pomoc, każdą wpłatę i każde udostępnienie zbiórki. Prosimy zarówno o wsparcie finansowe, jak i modlitewne – apeluje pani Justyna Jamro.

Każdy z nas może włączyć się w walkę o życie i zdrowie pana Pawła. Wystarczy wpłacić dowolną sumę pieniędzy na zrzutkę. Zebrane środki w całości zostaną przekazane na jego rehabilitację. ([email protected] Fot. Zrzutka)







Dziękujemy za przesłanie błędu