Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Poniedziałek, 6 maja. Imieniny: Beniny, Filipa, Judyty
22/01/2023 - 19:45

Komendant Paweł Motyka o tragedii w Wawrzce: „Strażacy zrobili, co w ich mocy”

- Strażacy ochotnicy zrobili wszystko, co w ich mocy – komendant miejski Państwowej Straży Pożarnej w Nowym Sączu, Paweł Motyka, komentuje tragiczne wydarzenie w Wawrzce.

Inni czytali również: Zimowy armagedon na Sądecczyźnie. Auta w rowie, połamane drzewa, mieszkańcy bez prądu

Wszystko zaczęło się w piątkowe popołudnie, 20 stycznia, kiedy na Sądecczyźnie rozpętała się śnieżyca. Przez kilka godzin z nieba sypał gęsty śnieg, pod którego naporem łamały się drzewa, tarasując drogi i zrywając linie energetyczne. W wielu miejscowościach brakło prądu.

Tak było m.in. w Wawrzce, małej wiosce niedaleko Grybowa w powiecie nowosądeckim. Prądu zabrakło w całej miejscowości. Do strażaków ochotników z miejscowej jednostki dotarł apel od mieszkańców, że w jednym z budynków jest kobieta korzystająca z koncentratora tlenu. Bez prądu aparatura nie mogła działać.

Pisaliśmy o tym tutaj: Tragedia w sądeckiej miejscowości. Nie żyje kobieta. Pomoc dotarła za późno

- Strażacy mają tlen w swoich torbach medycznych, mają agregaty prądotwórcze. Po zaalarmowaniu udali się swoim samochodem, który może nie jest zbyt nowy, ale ma napęd na 4 koła – zaznacza komendant miejski Państwowej Straży Pożarnej w Nowym Sączu, Paweł Motyka. – Strażacy swoje ścieżki doskonale znają, jednak było tak dużo śniegu i tak ślisko, że ich auto wpadło do fosy. Wzięli więc butlę z tlenem i pieszo nieśli ją przez pół kilometra w zaspach i śniegu. Po około 20 minutach dotarli na miejsce.

Rodzina kobiety przekazała, że 70-latka już nie żyje. Strażacy nie podjęli resuscytacji krążeniowo-oddechowej. Sprawdzili funkcje życiowe, co pozwoliło potwierdzić przypuszczenia najbliższych. Chwilę później na miejsce dotarła też załoga pogotowia ratunkowego, przyjechał również lekarz, który stwierdził zgon 70-latki.

Paweł Motyka w rozmowie z „Sądeczaninem” dodaje, że takie wezwanie dla sądeckich strażaków nie jest niczym nowym. Strażacy często dostarczają m.in. agregaty prądotwórczy do domów, w których zabrakło elektryczności, a ktoś korzysta tam np. z respiratora.

- W ten weekend strażacy dostarczali też agregaty w trzech miejscowościach: Rożnowie, Obidzy i Kadczy. Tutaj udało się dostarczyć sprzęt na czas. W Wawrzce  strażacy robili co mogli, ale warunków pogodowych nie przeskoczą – zauważa Motyka.

W rozmowie z dziennikarzem „Sądeczanina” komendant PSP w Nowym Sączu tłumaczy też, dlaczego na miejsce nie została wysłana jednostka z Nowego Sącza.

- Gdyby wysłać zastęp JRG z Nowego Sącza w takich warunkach pogodowych – biorąc pod uwagę że ponad 20-30 kilometrów jest z miasta do Wawrzki – to pewnie godzina byłaby potrzebna, żeby tam dotrzeć. Nie wiadomo też czy w ogóle by się to udało, bo warunki drogowe były tej nocy bardzo trudne – wyjaśnia Paweł Motyka.

- Ta akcja na pewno powinna uświadamiać, że mieszkamy w pięknych miejscach, ale w przypadku ciężkich warunków pogodowych mogą być trudności w dotarciu z pomocą – mówi komendant PSP w Nowym Sączu.

- W Wawrzce akurat się nie udało, ale jest wiele przypadków, gdzie strażacy dotarli na czas i uratowali nie tylko życie, ale też mienie mieszkańców – dodaje Motyka i podkreśla, że jednostki Ochotniczej Straży Pożarnej są bardzo ważne w łańcuchu niesienia pomocy. – Jest to nieszczęśliwe zdarzenie, z którego trzeba wyciągnąć wnioski – mówi komendant w odniesieniu do wydarzeń z piątkowej nocy.

- Strażacy ochotnicy zrobili wszystko, co w ich mocy. Nigdy nikomu nie odmawiają pomocy. Ktoś pytał czy to typowa interwencja dla strażaków: Ratowanie życia w każdej formie to typowa interwencja dla strażaków. We Wawrzce więcej nie mogli zrobić – podsumowuje rozmówca „Sądeczanina”. (s.siwulska@sadeczanin.info, fot. OSP Wawrzka, archiwum Sądeczanina)







Dziękujemy za przesłanie błędu