Czy GPS i przycisk napadowy uratują taksówkarza z opresji?
Taksówkarze zostali dziś (2 lutego) zaproszeni do siedziby firmy. Pracownicy zademonstrowali im jak działa urządzenie.
- Samochody podłączone do systemu GPS będą widoczne na mapie elektronicznej. Każdy ich ruch będzie monitorowany. System ma powiadamiać także o sytuacji, kiedy pojazd będzie miał wyłączony silnik – wyjaśnia Tomasz Wójcik, menadżer sprzedaży firmy Sezam w Nowym Sączu. - W razie zagrożenia w samochodzie będzie znajdował się przycisk „napadowy”. Po jego użyciu natychmiast jest zawiadamiana centrala, która informuje policję o sytuacji zagrożenia.
Firma proponuje, żeby przycisk „napadowy” zamontować w samochodzie lub, gdyby zagrożenie nastąpiło poza nim, na specjalnym przenośnym pilocie. Taksówkarze mają jednak wątpliwości, czy uda im się w porę zareagować.
- „Gruszka” (mikrofon do CB radia - przyp. Red.) jest pod ręką i żaden z zaatakowanych taksówkarzy nie zdążył wezwać pomocy – skomentował Jarosław Dzięciołowski, prezes sądeckiej korporacji 96-22
- Trudno powiedzieć, jak ja bym zareagował w sytuacji zagrożenia – dodał Bogdan Leszczyński współwłaściciel korporacji Sądeckie Radio Taxi.
Zabezpieczeniem miałby być ciągły kontakt z taksówkarzem. - System sprawdza, co w danym momencie dzieje się z kierowcą. Jeśli samochód zbyt długo stroi w jednym miejscu urządzenie reaguje i taksówkarz jest wzywany z centrali. Jeśli się nie odezwie – traktuje się to jako wezwanie pomocy – przekonuje Wójcik.
Urządzenie i jego montaż to koszt około 900 zł netto. Do tego trzeba doliczyć miesięczny abonament w wysokości 50 zł netto. Czy korporacje się na to zdecydują? Na razie rozeznają możliwości.
Czytaj także: Jak się zabezpieczają taksówkarze? Gaz, pałka i trzeźwy umysł
(MC)
Fot. MC