Rozmowa dnia: Ale pozytywnie zakręceni. Ludzkie serca zamieniają w tony żywności
Ta akcja to duże logistyczne przedsięwzięcie, które opiera się na wolontariuszach. Wszyscy dzisiaj są tak bardzo zajęci, zabiegani… jak to jest z zebraniem ekipy ludzi, którzy bezinteresownie chcą pomóc innym i poświęcają na to swój czas. To jest trudne?
- Tak duże przedsięwzięcie rzeczywiście wymusza zorganizowanie grupy wolontariuszy, co wbrew pozorom wcale nie jest takie trudne – mówi dyrektor biura Fundacji Przemysław Bawołek. - Współpracują z nami szkoły, które co roku wspierają akcję Serce Sercu.
- Widzą jej rezultaty, więc to nam ułatwia dotarcie do dzieci i młodzieży. Trzeba przy tym podkreślić, że to akcja, która łączy pokolenia, bo wśród tych, którzy nam pomagają są też studenci i seniorzy. Co roku możemy liczyć na sądecki Klub Szalonych Emerytów.
Serca, które co roku tuż przed Bożym Narodzeniem otwierają się już od wielu lat, można przeliczyć na tony żywności. Jak hojni są sądeczanie? Dlaczego akcja Fundacji Sądeckiej Serce Sercu niesie ze sobą tak wielki pozytywny emocjonalny ładunek?
Zbiórkę żywności dla tych, którzy cierpią niedostatek chętnie wspierają lokalni przedsiębiorcy, politycy i samorządowcy, także artyści. Przy sklepowych koszykach grali między innymi muzycy z góralskiej kapeli „Ciupaga”, śpiewali też gwiazdorzy disco polo Kordian i Sławomir. Czy w tym roku też pojawią się lokalni celebryci? Co zrobić, żeby dołączyć do pozytywnie zakręconej grupy ludzi, którzy bezinteresownie pomagają innym? – Także i na te pytania w rozmowie z „Sądeczaninem” odpowiada Przemysław Bawołek.