Czym różnią się skoki narciarskie latem i zimą? O tym w rozmowie z Dawidem Kubackim

Czym skoki na igielicie  różnią się od tych na śniegu?

- Igielit nie jest utrudnieniem. Myślę, że paradoksalnie to ułatwienie, gdyż skocznia jest gotowa do zawodów. Zimą obiekt wymaga więcej nakładu pracy zespołu, który ją przygotowuje.

Dla nas zawodników, sztabu trenerskiego, gdy jest za ciepło tory mogą płynąć. Może być za miękki śnieg lub też za twardy, zrobi się lód. Na igielicie zawsze są takie same warunki do skakania.

Jeśli nie zapomną polać, to na igielicie zawsze ląduje się tak samo. Jest stabilniej, maty są stabilne. Ale zima ma swój taki romantyczny urok i tego bym nie zamieniał.

Zimy są coraz mniej śnieżne…

- Mam nadzieję, że nie doczekam takich czasów, gdy zimą trzeba będzie skakać na igielicie. Mam nadzieję, że lato będzie latem, a zimą - zima. Że pogoda będzie łaskawa i pozwoli nam startować tak, jak jesteśmy do tego przyzwyczajeni. I że konkursy będą się odbywały na śniegu.

Nasza federacja dopuściła mieszane konkursy. Tak, jak w ubiegłym roku rozpoczynało się bardzo wcześnie, więc na śnieg nie było szans. Były tory lodowe, a lądowanie na igielicie.

Myślę, że tego typu odstępstwa są ok, jeśli mamy zaplanowany tak długi sezon. Ale mimo wszystko, śnieg to śnieg.

Warunki do skakania są więc porównywalne, a co z wynikami?

- Są drobne różnice, bo teraz na większości skoczni tory się nie nasypuje śniegiem, tylko jest delikatna warstewka lodu, zrobiona w torach. Na zeskoku tego śniegu jest w granicach 40 – 50 centymetrów, więc realnie obniża się nam wysokość progu. Ale to się reguluje prędkością czyli belką i skacze się tak samo.

A kostiumy skoczków?

- To są dokładnie te same kombinezony, te same materiały. Jedyna różnica może być w rękawiczkach, które są cieńsze, aby ręka się nie pociła i to wszystko.

Dziękuję za rozmowę. Małgorzata Kareńska