Dlaczego nie chce już rządzić szpitalem w Krynicy. Sławomir Kmak odsłania kulisy rezygnacji z dyrektorskiej posady WIDEO
Czytaj też: prezes Fakro Ryszard Florek wyedukował polskich polityków, teraz podbija Amerykę [WIDEO]
Ze Sławomirem Kmakiem rozmawia Jagienka Michalik
Dość enigmatyczne było pana oświadczenie na temat powodów złożenia rezygnacji ze stanowiska dyrektora krynickiego szpitala. Może teraz będzie pan bardziej rozmowny. Co tak naprawdę stoi za taką decyzją?
-Chęć zmiany i rozwoju zawodowego. Jakiś czas temu postanowiłem, że będę zawodowym menadżerem. A częścią pracy menadżera jest myślenie o rozwoju firmy, w której się pracuje, ale też poszukiwanie nowych wyzwań.
To oczywiste, że nowych wyzwań można szukać w nowej pracy. Dokąd pan odchodzi?
-Pojawiła się propozycja spoza sektora publicznego. Przez trzynaście lat byłem dyrektorem szpitala. Jeśli doliczyć do tego wcześniejszą pracę w starostwie powiatowym to wychodzi dwadzieścia pięć lat pracy. Oferta, która się pojawiła jest na tyle rozwijająca i interesująca, że postanowiłem z niej skorzystać. Nie było zaskoczeniem dla moich współpracowników, bo podkreślałem, że koniec kwietnia przyszłego roku to jest deadline, który wyznaczy koniec mojej pracy w szpitalu. Wtedy wygaśnie moja druga umowa na zarządzanie placówką, a ja już zapowiedziałem, że nie zamierzam po raz trzeci ubiegać się o to stanowisko. Ponieważ propozycja pojawiła się teraz, postanowiłem z niej skorzystać i poprosiłem starostę o rozwiązanie umowy o pracę
Sławomir Kmak mówi o nowych wyzwaniach i potrzebie zawodowego rozwoju. Dokąd odchodzi? Co się kryje za tymi ogólnikami? Czy to znaczy, że jako menadżer w placówce publicznej doszedł do ściany? Z czym musiał się mierzyć? Co najbardziej uwierało go pracy w krynickim szpitalu? Co jako menadżer od służby zdrowia sądzi o wyborczej obietnicy PiS, które zapowiada poprawę jakości żywienia w polskich szpitalach? Także i na te pytania w rozmowie z „Sądeczaninem” odpowiada Sławomir Kmak. Zapis całej rozmowy, przeprowadzonej podczas Forum Ekonomicznego w Karpaczu, w materiale wideo ([email protected]) fot. JB