Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Wtorek, 21 maja. Imieniny: Jana, Moniki, Wiktora
11/08/2022 - 15:10

Pchnął go nożem, ona uratowała mu życie. Tym żył Nowy Sącz 10 lat temu

To była sprawa, o której mówiła cała Polska. Mija 10 lat, od kiedy Adrian F. czterokrotnie dźgnął nożem taksówkarza. Wszystko wydarzyło się w Jamnicy, tuż obok Nowego Sącza. Poszkodowany przeżył m.in. dzięki pomocy pielęgniarki. W toku śledztwa pojawiło się kilka wątków.

Oskarżony w otwartym liście a także osobiście, przepraszał poszkodowanego i jego rodzinę. Wyjaśnienia złożył też taksówkarz.

- Gdy miałem nogi na zewnątrz taksówki, zaatakował mnie. Zadawał mi błyskawiczne uderzenia nożem w prawą stronę mojego ciała. Były cztery ciosy. Kiedy udało mi się wydostać z auta dobiegłem do drogi głównej. Stanąłem na środku i zatrzymałem przejeżdżający samochód. Później już znalazłem się w szpitalu – relacjonował. - Obecnie fizycznie czuję się dobrze. Staram się nie myśleć o tym zajściu, chociaż, proszę mi wierzyć, nie do końca mi się to udaje – twierdził dalej.

Ostatecznie, Adrian F. został skazany na 12 lat więzienia. Sąd orzekł także zadośćuczynienie w wysokości 30 tys. złotych na rzecz pokrzywdzonego. Był to wyrok nieprawomocny. W uzasadnieniu przychylił się do tezy prokuratury, która przyjęła, że działał z zamiarem ewentualnego pozbawienia życia sądeckiego taksówkarza. Nie chciał zabić, ale przewidywał i godził się na to, że mógł swoim działaniem doprowadzić do zgonu pokrzywdzonego. Sąd przyjął, że rany zostały zadane podczas szamotaniny. Sędzia Bogusław Bajan wskazał w uzasadnieniu, że Adrian F., który jest osobą, z racji różnicy wieku i postury znacznie silniejszą i sprawniejszą fizycznie, nie biegł za uciekającym taksówkarzem, a to świadczy o tym, że nie chciał go pozbawić życia.

Sąd wziął pod uwagę, że oskarżony nie był wcześniej karany za przestępstwa kryminalne, a jedynie za te mniejszej wagi, oraz tryb życia oskarżonego. Na tę kwestię zwracała jego obrona.
- Oskarżony dążył do uregulowania swojej sytuacji życiowej – zauważał sędzia Bajan.

– By się utrzymać zbierał m.in. złom. Nie jest to osoba całkowicie zdemoralizowana. Przeprosiny oskarżonego, list, jaki napisał do poszkodowanego należy przyjmować, jako to, że zrozumiał czyn, jaki popełnił i bardzo tego żałuje. Oskarżony od razu współpracował z organami ścigania. Konsekwentnie przyznawał: „To ja zrobiłem, ja spowodowałem, ja ponoszę za to odpowiedzialność”. O ile rozbój był planowany, to co potem się stało, było efektem sytuacji, jaka wówczas powstała – wyjaśniał wówczas sędzia. ([email protected], fot.: MACH/ archiwum Sądeczanin.info)







Dziękujemy za przesłanie błędu