Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Piątek, 17 maja. Imieniny: Brunony, Sławomira, Wery
11/08/2022 - 15:10

Pchnął go nożem, ona uratowała mu życie. Tym żył Nowy Sącz 10 lat temu

To była sprawa, o której mówiła cała Polska. Mija 10 lat, od kiedy Adrian F. czterokrotnie dźgnął nożem taksówkarza. Wszystko wydarzyło się w Jamnicy, tuż obok Nowego Sącza. Poszkodowany przeżył m.in. dzięki pomocy pielęgniarki. W toku śledztwa pojawiło się kilka wątków.

Śledztwo w tej sprawie prowadziła Prokuratura Rejonowa w Nowym Sączu. 28-latkowi został przedstawiony zarzut usiłowania zabójstwa połączony z rozbojem i spowodowaniem ciężkich obrażeń ciała.

- Przyznał się do winy – mówiła w maju 2012 roku prokurator Beata Stępień, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Nowym Sączu. – Biegli uznali, że niektóre rany zadane taksówkarzowi mogły być śmiertelne, gdyby nie szybka pomoc lekarska. Jest to niewątpliwie zasługa pielęgniarki, która pomogła ciężko rannemu mężczyźnie, zawiozła go do szpitala, a tam bardzo szybko trafił na stół operacyjny. Życie taksówkarza zostało uratowane – dodawała.

Proces rozpoczął się w lutym 2013 roku w Sądzie Okręgowym w Nowym Sączu. - Nie przyznaję się do usiłowania zabójstwa taksówkarza, przyznaję się natomiast do rozboju na nim – mówił oskarżony. – Przyznaję się także do spowodowania obrażeń ciała u pokrzywdzonego – dodawał.

Adrian F. skorzystał z przysługującego mu prawa odmowy składania wyjaśnień, a także prawa do odmowy udzielania odpowiedzi na zadawane pytania. W związku z tym, sędzia przez ponad dwie godziny odczytywał wyjaśnienia, jakie składał po zatrzymaniu go przez funkcjonariuszy Komendy Miejskiej Policji w Nowym Sączu i w prokuraturze podczas trwającego śledztwa. Adrian F. podtrzymał te fragmenty, w których przyznawał się do dokonania rozboju, ale nie pozbawienia życia taksówkarza. Wielokrotnie powtarzał, że nie przyznaje się do usiłowania zabójstwa.

Przesłuchana została też pielęgniarka. - W krytycznym dniu, około godz. 19.30 wracałam swoim samochodem ulicą prowadzącą w stronę Kamionki. Jadąc, zobaczyłam mężczyznę, znajdującego się na środku drogi, który usiłował mnie zatrzymać. W pobliżu stał inny samochód. Mężczyzna wsiadł do mojego auta. Mówił, że został zaatakowany, że ma poranione plecy. Widziałam, że miał poranioną rękę, trzymał się za prawy bok – mówiła.

- Nie pamiętam już dzisiaj czy mówił coś bliższego na temat napadu. W trakcie jazdy do szpitala, co trwało około 7 – 8 minut, dzwoniłam na policję. Mężczyzna początkowo mówił coś do mnie, dzwonił do kogoś bliskiego – dodawała. Pielęgniarka wspomniała także, że w trakcie, gdy wiozła taksówkarz mówił jej, że jest mu słabo, traci przytomność i umiera.

Czytaj dalej na następnej stronie







Dziękujemy za przesłanie błędu