Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Piątek, 26 kwietnia. Imieniny: Marii, Marzeny, Ryszarda
03/03/2023 - 13:30

Kamil Marszałek o kłótniach sądeckich chłopów. Te sprzeczki swój finał miały w sądzie

„Kargul to wróg najgorszy ze wszystkich! – Wróg? A wróg! Ale mój, swój, nasz – na własnej krwi wyhodowany!”. Ten krótki dialog bohaterów kultowego dziś filmu Sylwestra Chęcińskiego „Sami Swoi”, odzwierciedla wzajemny stosunek pomiędzy chłopami – sąsiadami i rodzinami, który trwa w Polsce od wieków, aż do dnia dzisiejszego.

Nie przegap: Przyjdź na spotkanie z redaktorami kwartalnika "Sądeczanin HISTORIA". Już 9 marca w Nowym Sączu!

- Zauważyć można, że konflikty te, nieraz o błahe sprawy, często po prostu o to, kto ma rację, przeradzają się w wieloletnie spory. Jednak dla niektórych posiadanie takiego wroga-sąsiada jest nieodłącznym elementem egzystowania – pisze Kamil Marszałek w najnowszym kwartalniku „Sądeczanin HISTORIA” o sądeckich chłopach.

Poniżej publikujemy fragment artykułu historyka i archiwisty, Kamila Marszałka:

Ciekawym źródłem ukazującym waśnie między chłopami, są akta sądowe przechowywane w Archiwum Narodowym w Krakowie Oddział w Nowym Sączu. Analizując dokumenty sądowe z okręgu sądeckiego od czasów galicyjskich do II wojny światowej, patrząc na ilość spraw przewijających się w tym okresie przez sądy, zauważyć można, że chłopi wyjątkowo chętnie donosili na swoich sąsiadów lub członków rodziny.

Jeżeli natomiast, zdarzały się poważniejsze występki, to sądy wszczynały sprawy z urzędu. Wśród ogółu spraw cywilnych i karnych wyróżnić można kilka najczęstszych przyczyn konfliktów. Najwięcej sporów toczyło się w sądach o użytkowanie gruntów, zniesławienie, pomówienie, kradzież oraz pobicie.

To, co na pierwszy rzut oka można zaobserwować, to wyjątkowa wbrew pozorom wrażliwość włościan, na nieprzychylne słowo kierowane w ich kierunku. Sporo konfliktów sądowych powstawało, gdy jeden chłop drugiego pomawiał lub wyzywał. Sądy rejestrowały te sprawy jako „o obrazę czci”.

Przykładowo, w aktach C.K. Sądu Powiatowego w Muszynie z kwietnia 1918 r., znajdujemy pozew sądowy mieszkańca Andrzejówki, który oskarżył innego mężczyznę z tej wsi, o znieważenie na drodze publicznej następującymi słowami: „Ty ofermo, ty już więcej nie będziesz na mnie doniesienia robił”. Z akt można przypuszczać, że chodziło o wcześniejsze doniesienie dot. fałszerstwa, którego miał dopuścić się oskarżony.

Częstą przyczyną słownych utarczek miedzy chłopami, były różnego rodzaju rzekome kradzieże. Taką sytuację odnotowano w sierpniu 1917 r. w Wierchomli Małej, gdzie miejscowy rolnik obwinił drugiego o kradzież owsa, argumentując, że „nikt inny mi nie ukradł owsa, tylko ty złodzieju”. Oznajmił również, że rozpoznał w usypanej na polu sąsiada kopce owsa, swój jeden snopek. Urażony adresat tych słów, nie zastanawiał się długo i udał się do sądu po sprawiedliwość.

Natomiast w aktach C.K. Sądu Powiatowego w Limanowej, zarejestrowano w 1903 r. sprawę o pomówienie ze sfery obyczajowej. W miejscowości Jastrzębie, pewna kobieta nazwała drugą znanym niecenzuralnym słowem, określającym panią lekkich obyczajów, argumentując na rozprawie sądowej, że użyła takiego określenia, ponieważ „wszyscy wiedzą jak oskarżycielka żyje, aż ksiądz na nią woła”. Sąd uznał jednak rację powódki i pozwana została skazana na karę pięciu dni aresztu oraz zadośćuczynienie poszkodowanej w wysokości 10 złotych reńskich.

W myśl powiedzenia: gdy siła argumentów się skończyła pozostaje tylko siła, chłopskie zwady niejednokrotnie przechodziły od słowa do rękoczynów. Podając na to przykład cofnijmy się do 1918 r., gdzie w Powroźniku pewien mieszkaniec zaatakował dwójkę swoich krajanów siekierą (notabene było to popularne narzędzie rozwiązywania problemów na wsi w tych czasach). Jak można przeczytać w doniesieniu karnym:

W sobotę 13 kwietnia b.r. napadł oskarżony na oskarżyciela Mikołaja B. uzbrojony w siekierę, pobił go i skutkiem tego pobicia odniósł oskarżyciel widoczny znak na palcu i znaki na grzbiecie. Nadto pobił go rękami po piersiach odgrażając się, że go zabije. Również tego samego dnia, zamierzył się oskarżony Demetyj G. na oskarżycielkę siekierą i goniąc ze siekierą za nią, groził jej pobiciem.

Ciekawym zbiegiem okoliczności jest to, że dokładnie tego samego dnia, w pobliskim Tyliczu, również doszło do użycia siły między chłopami. Przebieg tego zajścia relacjonuje treść donosu wystosowanego przez Rozalię W. przeciwko Teresie D.

Z powyższego pisma dowiadujemy się, że pozwana uderzyła wnioskodawczynię kilkukrotnie w plecy i rzucała w jej stronę kamieniami. Ponadto obrażała ją słowami: „ty psiakrew szmato, ty hadro cholero”. Sąd uznał winę oskarżonej, lecz podobnie jak w poprzednim przypadku, z treści akt nie wynika, co było przyczyną takiego zachowania.

W podobnym okresie mieszkańcy Muszynki spierali się o pobicie, pomówienie oraz kradzież. Jak pisze oskarżyciel w donosie karnym, pozwany „bił mnie pięściami po głowie, a wreszcie głową moją uderzył kilkakrotnie o ścianę i dwa razy kijem po grzbiecie, przy czym wyzwał, ty złodzieju, ty mi ukradł ziemniaki”. Ponadto gdy oskarżyciele tego samego dnia szli drogą publiczną, znieważył pozwany oskarżycielkę słowami: „ty psiakrew sygańsko cholero”.

Kolejna awantura z 1918 r., która trafiła na wokandę tego sądu, miała miejsce wśród mieszkańców miejscowości Łosie w gminie Łabowa. Kłótnia dotyczyła prawa służebności przechodu przez drogę, znajdującą się we własności jednej z pozwanych osób. Pewna gospodyni pozwała dwójkę, jak można mniemać swoich sąsiadów, że gdy przechodziła przez ścieżkę prowadzącą do swojego pola, przez którą według niej miała prawo przejść, została za to zaatakowana. Tak relacjonuje to pozywająca: „oskarżeni obalili mnie na ziemię, przy czym pierwsza oskarżona szarpała mnie za suknię, zaś drugi oskarżony dusił za gardło”.

Podobna sytuacja miała miejsce w Piwnicznej (Podoliku) w 1926 r., gdzie dwóch mieszkańców zabraniało innemu prawa przejazdu przez drogą polną, leżącą na ich działce. Poszkodowany opisuje w pozwie, że oskarżeni zatrzymali jego wóz z końmi i zabronili mu jechać dalej, pod groźbą pobicia motyką. Sąd uznał pozwanych winnymi.

Patrząc na przytoczone wyżej relacje sprzed mniej więcej stu lat, nasuwa się myśl, że w mentalności polskiej wsi nie zmieniło się wiele w tej kwestii. W dalszym ciągu usłyszeć można teksty w stylu: „gdzie tam chodzisz po moim polu”.

Natomiast do sprzeczki z użyciem broni palnej doszło 8 stycznia 1931 r. w Mystkowie, należącym w tym czasie do powiatu grybowskiego. Dwóch mieszkańców Kamionki Małej i trzech mieszkańców Jamnicy udało się w tym dniu wieczorem do wspomnianego Mystkowa, gdzie niejednokrotnie uczęszczali na zabawy. Idąc drogą gminną, zatrzymali się przy domu Władysława P. i zaczęli śpiewać wyzywające piosenki pod adresem mieszkańców Mystkowa.

W tym czasie jeden mężczyzna, wyszedł z tego domu i schował się za pobliską stodołą. Po chwili wyciągnął broń (pojedynkę śrutową) i oddał w kierunku stojących na drodze mężczyzn strzał. W wyniku strzału raniony śrutem został jeden mieszkaniec Kamionki Małej i dwóch mieszkańców Jamnicy.

Pojawiały się również przypadki, gdy zwykłe sprzeczki o błahe sprawy kończyły się tragicznie. Takie wydarzenie relacjonują nam akta procesowe Sądu Okręgowego w Nowym Sączu. Pewien mężczyzna mieszkający w Sadku (gm. Jodłownik), idąc 30 kwietnia 1945 r. przez wieś, spotkał przy domu swojej sąsiadki znaną mu kobietę. Po chwili rozmowy, uderzył ją w twarz za to, że jak twierdził, obmawiała go za plecami.

Uderzona kobieta pobiegła po wsparcie i już po chwili znalazła się przed mężczyzną wraz z matką i siostrą. Chwilę po tym, siostra spoliczkowanej zaatakowała rolnika kijem, a ten w odpowiedzi wyrwał z płotu drewnianą żerdź i zadał cios kobiecie. Po tym uderzeniu kobieta upadła na ziemię i zmarła. Jak wynika z uzasadnienia wyroku, matka zabitej krzyczała przed uderzeniem do napastnika, aby nie bił jej córki, bo jest w ciąży. Ten jednak nie zwracał uwagi na te słowa. Oskarżony został uznany winnym i skazano go na 2 lata więzienia i zapłatę zadośćuczynienia rodzinie zmarłej w wysokości 4600 złotych…

Dalszą część artykułu Kamila Marszałka można przeczytać w najnowszym kwartalniku „Sądeczanin HISTORIA”, który w całości został poświęcony sądeckim chłopom. Kwartalnik znajdziecie w księgarniach na terenie Nowego Sącza.

(oprac. [email protected], fot. ilustracyjne – opuszczony przysiółek Pieniężne w Przysietnicy, Ewa Stachura)







Dziękujemy za przesłanie błędu