Ale to podłe! Kto kręci u nas lody na koronawirusie i zarabia na panice
Epidemia koronawirusa jednych prowadzi do bankructwa, innym nakręca koniunkturę. Kiedy spanikowani ludzie rzucili się do robienia zapasów żywności i produktów higienicznych, niektórzy zwietrzyli w tym łatwy, szybki biznes i windowali ceny. Czy zarabianie na strachu może być bezkarne?
Czytaj też Biznes na koronawirusie w Nowym Sączu. Skandal czy zwykłe prawo popytu i podaży
Podwyżki cen jedzenia wywołały reakcję resortu rolnictwa.
- Nie ma zgody na niczym nieuzasadnione podwyżki cen żywności - powiedział minister Jan Krzysztof Ardanowski. W tej chwili obserwuje się wzrost cen mięsa drobiowego i produktów mleczarskich.
Resort grozi sankcjami karnymi w przypadku nadużyć, a sam minister grzmi, że podnoszenie cen jest działaniem na szkodę obywateli i naszego państwa.
- Spekulowanie cenami żywności i wykorzystywanie sytuacji spowodowanej pandemią jest podłe, nieetyczne i zasługuje na potępienie - mówi Ardanowski.
Tych, którzy „kręcą lody” na epidemii weźmie też pod lupę Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, który zapowiada, że przyjrzy się wzrostom cen żywności i produktów higienicznych.
- Podjąłem decyzję o powołaniu specjalnego zespołu w urzędzie, który będzie monitorował ceny. Jeśli praktyki zostaną potwierdzone, podejmiemy dalsze działania ograniczające tego typu negatywne zachowania – mówi Tomasz Chróstny, prezes UOKiK.
W skład zespołu monitorującego ceny w sklepach internetowych wejdą pracownicy Urzędu, zaś kontrolerzy Inspekcji Handlowej skierowani zostali do monitorowania cen w sklepach, w tym sieciach handlowych.
Czytaj też Biznes w czasach zarazy. Koronawirus dopadł sądeckie firmy transportowe
Urząd nie wyklucza też interwencji dotyczących nieuczciwego wykorzystania przewagi kontraktowej w sektorze rolno-spożywczym w odniesieniu do małych i średnich firm, których umowy na dostawę produktów mogą nie być respektowane – zapowiada też Chróstny.
Jak informuje Urząd Ochrony Konkurencji, dzięki współpracy z portalem handlowym Allegro udało się wyeliminować ponad 50 tysięcy ofert produktów mających rzekomo pomóc w walce z koronawirusem.
Czytaj też Wykupują prezerwatywy, kradną środki do dezynfekcji. Dziwne oblicza koronawirusa
- Dostajemy również skargi na sprzedawanie podstawowych produktów na marżach naruszających zasady współżycia społecznego. Wiele osób próbuje wykorzystać obecną sytuację biznesowo - nie może być jednak mowy o zarabianiu na strachu obywateli – dodaje Tomasz Chróstny.
[email protected] fot. archiwum