Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Niedziela, 19 maja. Imieniny: Celestyny, Iwony, Piotra
11/11/2013 - 08:00

Żołnierz Pułku Strzelców Podhalańskich kończy 106 lat!

Szczepan Kocęba urodził się właśnie 11 listopada 1907 r. Data symboliczna, bo i uroczystości dzisiejszego dnia mają przecież związek z ważnymi dla Polski wydarzeniami. 106-latek był żołnierzem 1 Pułku Strzelców Podhalańskich. Spotkał na swojej drodze takie postaci jak Józef Piłsudski, czy prezydent Ignacy Mościcki. Ten najstarszy żołnierz, mieszkający w gminie Limanowa jest żywiołowy, ma świetną pamięć i lubi, kiedy wokół niego wiele się dzieje. Zwykł mawiać, że „ze starymi nie mam co gadać”.
- Życzyłabym sobie takiej starości – mówi o Szczepanie Kocębie, jego synowa Daniela. – Ma idealną pamięć, znakomity wzrok, nawet igłę sam nawlecze. Jest niezwykle samodzielny. Gotuje. To on jest gospodarzem na swoich włościach.

Synowa przekonuje, że z teściem o wszystkim można porozmawiać. – Nie ma dla niego tematów, na które nie mógłby się wypowiedzieć. Często też powtarza, że ze starymi, nie ma co gadać.

Chociaż zdrowie i dobry humor dopisują Jubilatowi, to życie jego wcale nie wyglądało tak kolorowo.

- W 1928 r. został powołany do służby w 1 Pułku Strzelców Podhalańskich w Nowym Sączu. Trafił tam do pierwszej kompanii ckm-ów, gdzie pełnił funkcję pomocnika celowniczego ckm. Brał udział w górskich manewrach letnich pułku. Wspomina, że było ciężko. Na plecach nosił podstawę od ckm-u, która ważyła kilkadziesiąt kilogramów – opowiada Zbigniew Ciekański, prezes Stowarzyszenia Miłośników Historii z Łabowej, który już trzeci raz był gościem na urodzinach Szczepana Kocęby.

Jubilat doskonale pamięta jak prezydent Ignacy Mościcki wręczał sztandar dla 1 Pułku Strzelców Podhalańskich w 1928 r. Wydarzenie miało miejsce na rynku w Nowym Sączu.

W pułku panowały rygor i dyscyplina. Żołnierze mieli liczne szkolenia i ćwiczenia. Raz, z przemęczenia, Szczepan Kocęba zasnął na służbie, za co trafił na pięć dni do aresztu. Tę karę miło jednak wspomina, bo w końcu mógł się wyspać.

- Wyżywienie w 1 Pułku Strzelców Podhalańskich było bardzo złe. Na śniadanie żołnierz dostawał połowę bochenka czarnego, razowego chleba i kubek gorzkiej kawy. Chleb ten musiał podzielić tak, żeby starczył na drugie śniadanie. Na obiad były ziemniaki lub kasza oraz malutki kawałek mięsa – „ze starej wojskowej krowy”. Mięso było ponoć tak twarde, że rzucając nim o ścianę, można było dziurę zrobić. Na kolację kuchnia wydawała po talerzu zupy – mówi Ciekański.

Po sześciu miesiącach strzelec Szczepan Kocęba, jako wyróżniający się żołnierz, został skierowany do pełnienia służby w Korpusie Ochrony Pogranicza (KOP). Stamtąd trafił na trzy miesiące do szkoły podoficerskiej w Skale nad Zbruczem. Placówkę opuszczał już w stopniu kaprala. Służbę w KOP zakończył wiosną 1930 r.

W 1939 r. trafił do Krakowa, gdzie jako podoficer rezerwy zajmował się szkoleniem zmobilizowanych żołnierzy. Koło Horyńca dostał się do niewoli. Stamtąd trafił do obozu przejściowego w Łańcucie. Jak wspomina Polacy byli tam poniżani i bici przez Niemców. Kolega Szczepana Kocęby, za próbę podniesienia warzywa z pola, został zmasakrowany kolbami. On sam zaś do dziś odczuwa skutki uderzenia kolbą w plecy przez Niemca.

- W obozie w Łańcucie żołnierze przebywali pięć dni. W tym czasie Niemcy nie dali im nic do jedzenia i picia. Systematycznie wagonami towarowymi wywozili żołnierzy do Niemiec. W czasie postoju pociągu w Bochni wspólnie z innym żołnierzem kpr. Kocęba zbiegł z transportu. Ukrywali ich uchodźcy pomiędzy tobołami ze swoim dobytkiem. Do domu wrócił przez las, napotykając wielu innych ukrywających się żołnierzy. Udało mu się zdobyć cywilne ubranie. Wstąpił do oddziału partyzanckiego AK. Działał m.in. w okolicach Tymbarku, wysadzał mosty i rozkręcał tory kolejowe. Jako swego dowódcę podaje Juliana Krzewickiego ps. „Filip” – zaznacza prezes Stowarzyszenia Miłośników Historii z Łabowej.

Po powrocie do domu zajmował się gospodarstwem. Uprawiał ziemię razem żoną.

- Teściu robił też buty, meble, grał na weselach. Teściowa tańczyła „przodki”. To był ich zarobek. A ludzie przy tym znakomicie się bawili – mówi Daniela Kocęba.

Żona Pana Szczepana odeszła 10 lat temu. Żyją wszystkie jego dzieci, a ma ich pięcioro. – Niektórzy z nich mają ponad 80 lat. Pomiędzy najstarszym, a najmłodszym jest 17 lat różnicy – dodaje synowa. 

Jaka jest recepta na długowieczność? – To trudno powiedzieć. Jedno jest jednak pewne, że teściu nie odmawia sobie ani papierosów, których pali około 20 dziennie, ani kawy, a wypija dwie – rano i wieczorem. Na noc – przekonuje, że na lepsze krążenie – wypija kieliszeczek – śmieje się pani Daniela.

Szanownemu Jubilatowi życzymy kolejnych lat w zdrowiu!

 

(MC)

Fot. Stowarzyszenie Miłośników Historii z Łabowej







Dziękujemy za przesłanie błędu