Warszawka w górach. Groziła ratownikowi TOPR, bo... rozbolały ją kolana
Dzikie tłumy najechały Podhale podczas ostatniego, długiego weekendu. Turyści przypuścili szturm na Krupówki i na Tatry. Jak zwykle znaleźli się tacy, którzy rzucili się na góry, bez przygotowania i przysporzyli pracy TOPR-owcom. Jak dużo? Prowadzona na Facebooku kronika górskiego pogotowia zapełniła się relacjami z interwencji.
Były więc zasłabnięcia, niefrasobliwy chłopak, który nie poinformował nikogo dokąd się wybiera, były urazy amatorów górskich wędrówek, którzy po Tatrach próbują chodzić w klapakach.... wszystkich jednak przebiła 29 - letnia turystka z Warszawy, która zadzwoniła do ratowników ze schroniska na Ornaku.
Czytaj też Nietypowa akcja GOPR: Dzik pogonił warszawiaków, schowali się na drzewo!
Powiedziała, że bolą ją kolana. Usłyszała od TOPR-owca, żeby spokojnie odpoczęła, bo ratownicy zajęci są poważniejszymi zdarzeniami i że jeśli będzie taka możliwość zostanie zwieziona w późniejszym terminie. Co usłyszał ratownik, który odbierał zgłoszenia?
czytaj też Błąkał się w nocy po Beskidach. Ratowali go GOPR-owcy
- Będzie pan miał przesrane, jak nie przyjedzie samochód - rzuciła kobieta do słuchawki i próbowała wymusić interwencję ratowników.
TOPR-owcy deklarują, że sprawy nie pozostawią bez reakcji i powiadomili policję. Uznali, że wezwanie było nieuzasadnione.
[email protected] fot.ilustracyjne