Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Środa, 8 maja. Imieniny: Kornela, Lizy, Stanisława
23/03/2015 - 18:42

Rodzice i opiekunowie niepełnosprawnych dzieci na proteście w Warszawie

19 marca grupa rodziców i ich niepełnosprawnych dzieci z Nowego Sącza, Zabrzeży, Szczawy, Szczawnicy, Nowego Targu, Krakowa i Bielska - Białej uczestniczyła w kolejnym, ogólnopolskim proteście przed Sejmem RP w Warszawie. Wyjazd tych wszystkich osób, z jakże odległych miejsc zorganizowała matka niepełnosprawnego syna z Zarzecza.
Rodzice sprzeciwiają się projektowi ustawy przygotowywanej przez Rząd RP, który ma zmniejszyć wywalczone w ubiegłym roku świadczenie pielęgnacyjne z 1200 do 800 złotych w chwili ukończenia przez niepełnosprawne dziecko 18 lat. Przyznanie świadczenia zostanie uzależnione od kryterium dochodowego. Dodać należy, że przysługuje ono tylko rodzicowi, który całkowicie rezygnuje z pracy, aby opiekować się swoim niepełnosprawnym dzieckiem. Zostaje on pozbawiony możliwości „dorobienia” sobie, np. na umowę zlecenie. Te obwarowania ustawowe powodują, że taki rodzic jest dyskryminowany w stosunku do innych obywateli naszego państwa, gdyż jego pensja jest uzależniona od wieku dziecka. Przecież nikt z pracujących rodziców zdrowych, dorosłych dzieci nie zostaje „ukarany” poprzez zabranie części wypłaty z chwilą wejścia jego dziecka w dorosłość…

Protesty rodziców organizowane są od kilku lat, ale najbardziej nagłośniony został ten sprzed roku, kiedy to grupa rodziców i niepełnosprawnych dzieci okupowała budynek sejmu przez 17 dni. Wydawało się, że doszło do porozumienia. Niestety, strona rządowa wycofała się z wcześniejszych ustaleń i rodzice znów próbują walczyć o zapewnienie godnego życia dla swoich dzieci. Niestety, ich protesty nie są tak głośne, jak innych grup społecznych, bo przyjeżdża na nie zazwyczaj kilkadziesiąt osób z całej Polski. Rodziców nie przywożą specjalnie wynajęte autokary opłacane ze składek związkowych lub innych funduszy. Kilkaset złotych, które przeznaczają na przejazd to poważna kwota w ich budżecie domowym. Ponadto, często kilkunastogodzinna podróż z niepełnosprawnym dzieckiem, to naprawdę wielkie wyzwanie…Pozostaje jeszcze największa grupa rodziców, która ze względu na zdrowie swoich dzieci nie jest w stanie przebyć tak uciążliwej drogi. Ich dzieci często leżą „przykute” do łóżka, a rodzic to często samotny i jedyny opiekun, który 24 godziny na dobę czuwa przy dziecku. Dlatego tak naprawdę tylko nielicznym, w stosunku do ilości niepełnosprawnych udaje się dojechać do Warszawy.

Tym razem rodzice byli bardzo zdeterminowani. Wykazali się niezwykłą mobilizacją, dobrą organizacją. Dzięki portalom społecznościowym, umawiali na wspólne wynajęcie pojazdów, powiadamiali media; lokalne i ogólnopolskie, informowali posłów, prosili ich o wsparcie przed sejmem. I co? Rodzice z dziećmi wyjątkowo dopisali. Przybyło kilkaset osób. Lokalne media w całej Polsce, informowały, publikowały artykuły, wspierały protest i tu należą im się słowa uznania. Media ogólnopolskie zbojkotowały rodziców. Pojawiły się tylko niewielkie wzmianki, w nielicznych stacjach telewizyjnych. Bo przecież łatwiej było wysłać korespondenta do Tunezji niż na Wiejską…A politycy? Ci najwyraźniej się bardzo przestraszyli. Pierwszym zastraszonym okazał się marszałek, który wprowadził zakaz wejścia do sejmu przedstawicieli rodziców (obowiązuje do 2016 roku). Następni poszli jego przykładem. Pani podsekretarz stanu w Ministerstwie Pracy i Polityki Społecznej, „zajmująca się” niepełnosprawnymi, poczuła się zagrożona - jak sama powiedziała i w obawie o własne bezpieczeństwo zza firanki przyglądała się protestowi. Pozostali „wybrańcy narodu” najwyraźniej również wystraszyli się wózków inwalidzkich, kul, a może zarażenia niepełnosprawnością i drugim wyjściem, chyłkiem wymknęli się z sejmu.

Dlatego na uznanie zasługuje postawa i odwaga jedynego chyba posła, na dodatek Ziemi Sądeckiej, Arkadiusza Mularczyka, który nie bacząc na „niebezpieczeństwa” miał odwagę wyjść przed sejm do protestujących, porozmawiać, przywitać się, a przede wszystkim zachować tak naprawdę po ludzku. I nie robił tego w świetle kamer, bo takich było stosunkowo niewiele.

Rodzice ze swoimi dziećmi rozjechali się do domów. Na pewno są rozczarowani postawą polityków, od których przecież zależy ich godne życie, za to wzmocnieni swoją obecnością, życzliwą atmosferą, wzajemnym wsparciem, poczuciem jedności, a to chyba mimo całej beznadziejności i niesprawiedliwości losu wartości najcenniejsze.

Jakub Owsianka






Dziękujemy za przesłanie błędu