Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Czwartek, 25 kwietnia. Imieniny: Jarosława, Marka, Wiki
08/11/2016 - 08:35

Rdziostów/Nowy Sącz: 470 osób twierdzi, że przy Jagodowej działają truciciele! [FILM]

470 mieszkańców z Rdziostowa i z ulicy Dunajcowej w Nowym Sączu nie zgadza się na dalsze działanie wytwórni mas bitumicznych przy ulicy Jagodowej. Twierdzą, że zakłady systematycznie ich trują a pracując po nocach uniemożliwiają normalne funkcjonowanie. Z kolei właściciele zakładów podkreślają, że pracują w nocy, bo takie jest oczekiwanie społeczne - zarządcy dróg chcą je remontować właśnie w godzinach nocnych. Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska podkreśla z kolei, że nie ma mowy o przekroczeniu norm hałasu i emisji trujących pyłów. Wszystko jest zgodne z prawem...

- To, co się tu dzieje jest nie do pomyślenia. Huk maszyn, smród taki, że trzeba wszystkie okna zamykać - mówią jednym głosem mieszkańcy. - To jest po prostu gehenna. Latem nie idzie wypuścić dzieci na pole. Nie ma szans żeby powiesić pranie, bo wszystko zaraz śmierdzi smołą a dym gryzie tak, że trzeba zasłaniać twarz - mówi sołtys Rdziostowa Grzegorz Mróz. 

Od kilku tygodni okoliczni miesięcy systematycznie dokumentują kamerami i aparatami telefonów to, co się dzieje w zakładzie i okolicy. Twierdzą, że oba zakłady, PRDM i Zakład Budowy Dróg pracują przede wszystkim po nocach, bo służby zajmujące się ochroną środowiska wtedy nie działają.

Ale to nie wszystko. U dwóch mieszkańców domów przy Dunajcowej podczas badań stwierdzono bardzo duże ilości metali ciężkich w organizmie.

- Lekarz najpierw nie mógł się nadziwić z czego są takie wyniki, ale jak mu powiedzieliśmy, jakie zakłady mamy po sąsiedzku od razu powiedział, że to winowajcy – mówi pani Joanna. Kobieta chce badania przekazać do prokuratury.

Już 470 osób podpisało się pod petycją w sprawie działania firm. To mieszkańcy Rdziostowa w gminie Chełmiec i ulicy Dunajcowej z Nowego Sącza.

Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska nie widzi problemu. Inspektorzy twierdzą, że pierwsza skarga w tej sprawie wpłynęła dopiero w lutym tego roku.

- Przeprowadzono niezwłocznie wizję na miejscu, ustalono, że wytwórnia należąca do PRDM S.A. w Nowym Sączu pracowała w okresie od stycznia do dnia wizji w 1 dzień przez 1 godzinę. Natomiast wytwórnia należąca do ZBD Sp. z o.o. Sp.K. pracowała prawie codziennie po ok. 1 godzinie. Ponieważ do wykonania pomiarów emisji zanieczyszczeń do powietrza niezbędna jest praca instalacji w sposób ciągły przez ok. 3 godziny – niemożliwe było wykonanie pomiaru – wyjaśnia Jadwiga Pach, p.o. kierownika delegatury w Nowym Sączu  

Zaznacza, że mieszkańców poinformowano, że pomiary zostaną wykonane w sezonie produkcyjnym.

- Pomiary takie zostały wykonane przez pracowników laboratorium WIOŚ w Krakowie w ZBD Sp. z o.o. Sp.k. 8 września  i nie wykazały przekroczenia dopuszczalnej emisji zanieczyszczeń określonej pozwoleniem wydanym przez prezydenta miasta. Zmierzona emisja zanieczyszczeń była parokrotnie niższa niż określona w pozwoleniu.

W PRDM S.A. pomiarów nie wykonywano, ponieważ zgłoszenia telefonicznie zawężone zostały do drugiego z wymienionych zakładów, a dotychczasowe badania nie wykazywały żadnych przekroczeń.

- Pan Grzegorz Mróz sołtys Rdziostowa zgłaszał wielokrotnie „dymienie” wytwórni, ale jest to zjawisko widocznego pojawiania się pary wodnej w powietrzu na skutek osuszania kruszywa w otaczarce, szczególnie widoczne przy niższych temperaturach.  Pan Mróz zgłaszał również telefonicznie problem hałasu, ale poproszony został o zgłoszenie jakich posesji dotyczy ten problem – do tej pory wniosek taki nie został złożony. Co do odorów, to brak jest jakichkolwiek norm, czy innych uregulowań prawnych w tym zakresie – podkreśla inspektor.

- W związku z nowymi okolicznościami dotyczącymi zgłoszenia nielegalnego zrzutu ścieków i nielegalnego zalegania odpadów informuję, że przeprowadzimy kontrolę w tym zakresie. Prosimy o podanie miejsca zrzutu ścieków, jeżeli posiadacie państwo takie informacje – zawraca się do mieszkańców Pach.

Już na zakończenie podkreśla, że w poprzednich pięciu latach nie było żadnej interwencji dotyczącej wytwórni mas bitumicznych zlokalizowanych przy ul. Jagodowej w Nowym Sączu.

Z kolei skarżący się mieszkańcy twierdzą, że z wytwórniami, jak oni sami określają „smolarniami” walczą już od dwóch lat. - WIOŚ tu przyjeżdża tylko za dnia. Niech przyjadą w nocy. To co się potrafi tu dziać przechodzi ludzkie pojęcie  - mówi  z irytacją sołtys.

- Drogi nie pozwolą zbudować, bo żabka przechodzi tamtędy, zieloni po parę dni na drzewach siedzą a tu obszar Natura 2000, bobry, stawy helleńskie, ludzie i taki zakład – rozkłada ręce.

Zobacz też: Eko-Curo: WIOŚ nie może zamknąć ich działalności, ale mieszkańcy Grunwaldzkiej śpią spokojniej

Nie umie ukryć rozżalenia, że tematu nie podjął żaden z Wydziałów Zarządzania Kryzysowego.

Zdesperowani miejscowi wielokrotnie prosili o interwencję policję. I nie bez skutku.

- Komenda Miejska Policji w Nowym Sączu prowadzi czynności wyjaśniające w sprawie o wykroczenie z artykułu 51 kodeksu wykroczeń, zakłócenie spokoju i porządku publicznego. Na obecną chwilę zbierany jest materiał dowodowy w sprawie między innymi przesłuchiwani są świadkowie – informuje Justyna Basiaga, oficer prasowy sądeckiej policji.

Włodzimierz Gryzło, właściciel ZBD, zastrzega, że w pełni rozumie mieszkańców, ale jednocześnie zaznacza, że jego przedsiębiorstwo powstało w tym miejscu kilkadziesiąt lat temu, gdy zabudowań w około było bardzo niewiele.

Gryzło podkreśla też, że jego firma systematycznie kontrolowana jest - z urzędu i na skutek interwencji mieszkańców - bardzo często.

- Ostatnie badania po raz kolejny wykazały, że jeśli chodzi o emisję dymu, to mieścimy się w normach dopuszczalnych prawem i zgodnych z naszym pozwoleniem na prowadzenie działalności. Mało tego, nasze wyniki są wręcz dziesięć razy poniżej dopuszczalnych norm – podkreśla przedsiębiorca.

Kolejny zarzut, z którym go konfrontujemy, to bezprawny zrzut ścieków, na którego dowód mieszkańcy dostarczyli nam zdjęcia rury wspomnianej w materiale filmowym.

- My mamy zgodę na używanie tej rury, mamy zgodę na odprowadzenie wody opadowej, bo to naprawdę nie są żadne ścieki, bezpośrednio do potoku. Docelowo budujemy specjalny pojemnik, ale na razie możemy tę wodę odprowadzać tak, jak to robimy - mówi Gryzło.

Nasz rozmówca odnosi się również do skarg na hałas po nocach. Niewielu okolicznych wie, że firma, którą zarządza Włodzimierz Gryzło pracowała na zlecenie Urzędu Miasta a dokładnie Miejskiego Zarządu Dróg przy remontach ulicy Lwowskiej i skończonym niespełna trzy tygodnie temu remoncie ulicy Węgierskiej. A tu prace prowadzone były właśnie nocą.

- Nasz harmonogram pracy, nasze godziny pracy uzależnione są od wymogów zleceniodawcy więc  jeśli zleceniodawca zażyczy sobie dostarczenia masy bitumicznej na rano, to my musimy przygotować ją nocą. Teren naszej firmy dostępny jest dla wszystkich służb przez całą dobę. My nie mamy niczego do ukrycia, prowadzimy w pełni legalną działalność.

A co z uwagami odnośnie filtrów i ekranów dźwiękochłonnych?

Zobacz też: Wałbrzych pikietował w Korzennej przeciwko firmie Mo-Bruk

- Technologia przygotowywania mas bitumicznych nie zmieniła się praktycznie od początku, ale my cały czas szukamy rozwiązań, które w sposób optymalny pozwoliłby na jeszcze większe zmniejszenie emisji zanieczyszczeń podczas tego procesu. Proszę mi wierzyć, od dłuższego czasu sprawdzamy, testujemy kolejne rozwiązania, bo nam też bardzo zależy na ekologii, która nie tylko wiąże się z komfortem i bezpieczeństwem naszych sąsiadów, ale również z prestiżem, marką naszej firmy – mówi  z przekonaniem prezes Zakładu Budowy Dróg.

Czy na tym koniec? Nie, bo mieszkańcy złożyli doniesienie o zagrożeniu życia i zdrowia.

Tak samo zapatruje się Tomasz Worobiow z PRDM, który podkreśla, że jego firma działa tu od 40 lat.

- Kiedyś nie było tu wcale w okolicy zabudowań a teraz wyrosło osiedle. Dziwi mnie, że ktoś buduje się tutaj mimo że wie, że działają tu dwie fabryki. Zastanawia mnie też, kto wydaje w takiej sytuacji pozwolenie na budowę? Kiedyś było tak z Konspolem. Ludzie kupowali bardzo tanie działki, budowali się a potem stwierdzili, że sąsiedztwo im przeszkadza. Ja czasem też się zastanawiam czy i nam nie wybudują się którego dnia pod płotem - komentuje.

Podkreśla za WIOŚ i Gryzło, że żaden z zakładów nie przekracza w żadnym zakresie norm przewidzianych prawem. PRDM samo też zleca regularne kontrole z takim samym wynikiem.

Obie firmy działają pod dyktat rynku i czasem po prostu muszą w szerszym interesie społecznym pracować w nocy.

- Mało kto wie, że ten dym, który wydobywa się z naszych kominów przechodzi przez setki systematycznie wymienianych filtrów - zastrzega Worobiow. Zaznacza, że z nikt z mieszkańców nie był u niego bezpośrednio z skargą. O doniesieniu do prokuratury słyszał jedynie od osób trzecich, ale jest przekonany że organy ścigania nie znajdą powodów do zamknięcia czy ograniczenia działalności zarządzanej przez niego spółki.  A jeśli tak, to kilkaset osób może zostać bez pracy. 

ES [email protected] Film: Krzysztof Stachura







Dziękujemy za przesłanie błędu