Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Poniedziałek, 13 maja. Imieniny: Agnieszki, Magdaleny, Serwacego
05/05/2013 - 06:00

Borelioza - choroba trudna do wykrycia

Wystarczy kilka cieplejszych dni by się obudziły. Czyhają na nas w lasach, parkach, wysokich trawach. Pozornie małe, niegroźne, ale w rzeczywistości wyrządzić mogą wiele złego. Kleszcze, bo o nich mowa roznoszą groźną chorobę, którą jest borelioza.
Borelioza - choroba zakaźna, przenoszona przez bakterie należące do krętków, nazywana jest „wielkim imitatorem”. Jej objawy są tak różnorodne, że wskazywać mogą na wiele, zupełnie różnych od siebie chorób, począwszy od zapalenia stawów na Alzheimerze kończąc.
W Polsce rozpowszechniony jest archaiczny pogląd, że borelioza jest bardzo rzadką chorobą oraz, że bardzo łatwo się ją leczy – mówi Rafał Reinfuss, wiceprezes Stowarzyszenia Chorych na Boreliozę. – Niestety, nic z tego nie jest prawdą.

Borelioza jest chorobą trudną w diagnozowaniu i leczeniu. W Polsce pierwszy przypadki tej choroby diagnozowano na początku lat 90-tych. W dalszym ciągu wielu lekarzy nie ma pełnej wiedzy na jej temat, różnią się również metody leczenia. Często jednak najtrudniejszym etapem jest samo postawienie diagnozy.
Nie zawsze objawy boreliozy pojawią się od razu. A szkoda, bowiem im wcześniejsze objawy, tym łatwiejsza diagnoza i później leczenie. Z reguły u zarażonej krętkami boreliozy osoby w ciągu kilku, kilkunastu dni wokół ukąszenia pojawia się rumień o średnicy około pięciu centymetrów, z czasem blednący do środka. Najważniejsza jest więc obserwacja.
Rumień jest bezpośrednią oznaką samego zakażenia i wskazaniem do podjęcia leczenia – mówi Reinfuss. – Niestety, występuje tylko u mniej więcej połowy chorych. Kolejne objawy wyglądają jak zwykła grypa – łamie nas w kościach, jesteśmy osłabieni, gorączkujemy. Wprowadzają w błąd szczególnie tych, którzy kleszcza nie zauważyli – bo bywa przecież i tak - dodaje.
O ugryzieniu kleszcza musimy już zawsze pamiętać. Choroba może się przez wiele lat ukrywać i czekać z atakiem na moment, kiedy nasz organizm będzie szczególnie osłabiony. Może się kiedyś zdarzyć, że złapie nas jakaś „tajemnicza” choroba. Ni to zapalenie stawów, ni stwardnienie rozsiane. Diagnoz wiele, ale żadne leki nie pomagają. Niewykluczone, że właśnie wtedy właściwą diagnozą będzie borelioza.
Nawet na testy na boreliozę nie zawsze dają jednoznaczną odpowiedź.
- Standardowe badania mogą wyjść negatywnie, zwłaszcza na początku choroby – mówi Rafał Reinfuss. - Nie ma obecnie dostępnego badania, które może wykluczyć chorobę. Publiczne placówki służby zdrowia najczęściej wykonują tańsze badania, których wyniki nie zawsze są prawidłowe. Chory może zdecydować się na przeprowadzenie testów o wysokiej czułości, jednak to są już zdecydowanie wyższe koszty, które musi ponieść sam.
Przebieg samej choroby również jest zróżnicowany. U jednego pacjenta przeważają objawy kostne, stawowe, podobne do tych w chorobach reumatycznych.
Bardzo często pojawiają się manifestacje choroby typowo neurologiczne – dodaje Reinfuss. – Neuroborelioza ma objawy podobne do zapalenia opon mózgowych, zapalenia mózgu. Trudne do zdiagnozowania. W Europie występują zdecydowanie częściej, niż w USA, gdzie najpowszechniejsze są objawy stawowe. Stanowi to również kolejną trudność w diagnozowaniu choroby, ponieważ wielu lekarzy opiera swoją wiedzę o badania przeprowadzane przez amerykańskich specjalistów.
Przebieg leczenia jest uzależniony od konkretnego przypadku i typu boreliozy. Z doświadczeń chorych wynika, że standardowe metody bywają nieskuteczne.
Nie wystarczą dwa tygodnie brania antybiotyku. Boreliozę najlepiej leczyć metodą skojarzoną, kilkoma lekami naprzemiennie – tłumaczy Rafał Reinfuss. Zdarzają się bardzo skomplikowane przypadki, w których proces leczenia może przebiegać kilka lat. O ile w ogóle choremu uda się trafić do dobrego lekarza, który zna się na boreliozie. A z tym może być problem.
- W Polsce bardzo wąska grupa lekarzy zajmuje się boreliozą – mówi Reinfuss. – Nie mamy żadnych danych o takich specjalistach w Nowym Sączu, najbliżej w Krakowie i na Śląsku.

Choć nie można powiedzieć, że każde ugryzienie przez kleszcza skończy się dla nas boreliozą, zapaleniem opon mózgowych czy inną choroba, lepiej uważać. Wybierając się na wycieczki do lasu, parku, planując piknik na trawie – używajmy środków odstraszających kleszcze, dostępnych w aptekach, i najlepiej, w miarę możliwości, ubierajmy długie spodnie i bluzy z długimi rękawami. A po powrocie do domu dokładnie sprawdźmy całe ciało. Choć nie jest to regułą, kleszcze najczęściej kąsają tam, gdzie skóra jest delikatna i w miarę cienka – za uszami, w szyję, w zgięciach łokci i kolan.
Co robić, gdy znajdziemy kleszcza? Bezwzględnie go usunąć. Pęsetą lub specjalnymi urządzeniami dostępnymi w aptekach. Schwycić tuż przy skórze i delikatnie, ale zdecydowanie pociągnąć, uważając, by żaden jego fragment nie został w skórze - szczególnie głowa. Jeśli boimy się, że sobie nie poradzimy, że kleszcza rozerwiemy – nie ryzykujmy, tylko od razu udajmy się do lekarza. Ważna uwaga – kleszczy nie wolno wyciskać, smarować tłuszczem, alkoholem czy benzyną! Drażnione, mogą wtedy wypluć bakterie do skóry. Miejsce po ugryzieniu trzeba zdezynfekować, a potem… czekać. I już do końca życia o ugryzieniu przez kleszcza pamiętać.

Inez Dunikowska-Krupa
Źródło: własne, borelioza.org
Fot. sxc.hu, Richard Bartz, Munich Makro Freak (licencja CC)









Dziękujemy za przesłanie błędu