Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Środa, 15 maja. Imieniny: Dionizego, Nadziei, Zofii
26/08/2021 - 11:35

Kariera w minutę. Prof. Szarek o szokującym muralu Morsa i granicach w sztuce

- Można zdjąć spodnie publicznie lub wyrzygać się na wystawie albo wypróżnić, obrazić świętość lub namalować portret Hitlera. To wszystko już było, zaistniało jak meteor i zgasło jak świeczka – pisze Andrzej Szarek. Czy malowanie wizerunku Hitlera w przestrzeni publicznej to jeszcze sztuka?

Jak informowaliśmy na łamach naszego portalu, w poprzednim tygodniu bohaterem „serialu na Węgierskiej”, którego autorem jest Mgr Mors został Adolf Hitler. Mural nie przetrwał długo, bo zanim sądecki grafficiarz zdążył pochwalić się nim w mediach społecznościowych, ktoś zamalował dzieło. Ten odcinek „serialu na Węgierskiej” wywołał jednak ogromną dyskusję na temat granic sztuki. O muralu więcej przeczytasz tutaj: Hiter Mgr Morsa już zniknął. Wcześniej ktoś zamalował mural pod wiaduktem

- Miałem objawienie, w którym Adolf Hitler poprosił mnie o namalowanie tego muralu. Od dłuższego czasu zastanawiałem się nad tym czy malować jego portret, ale nie dawało mi to spokoju, nie mogłem spać, cały czas o tym myślałem – napisał na swoim blogu Mgr Mors. Czytaj również: Hitlera na murze już nie ma. Policja sprawdza czy doszło do przestępstwa

Mural wywołał burzę komentarzy w mediach społecznościowych i skrajnych reakcji odbiorców. Niektórzy użytkownicy mówili o wolności artystycznej, zastanawiając się nad przekazem dzieła, inni byli oburzeni wizerunkiem przywódcy III Rzeszy i odczytywali go jako propagowanie faszyzmu.

Czy sztuka ma jakieś granice? Czy artystów ogranicza kwestia „dobrego smaku”? O komentarz poprosiliśmy znanego sądeckiego twórcę, Profesora Sztuk Pięknych, Andrzeja Szarka.

- Z trudem przychodzi mi komentowanie tego typu działań, gdyż są spoza obszaru sztuki. Każda prowokacja, a szczególnie artystyczna, wymaga intelektu, wrażliwości i dojrzałości, natomiast podnieta, a co za tym idzie szybkie działanie na zasadzie akcja-reakcja jest cechą bezmyślności – odpowiada profesor.

- Najczęściej dostrzegam ją u MINUTAURÓW czyli takich artystów, którzy swoją „karierę” budują w minutę. Okazuje się, że tyle wystarcza, żeby zaistnieć. W ostatnich latach dominują w tym tak zwani artyści REALIZMU RZUTNIKOWEGO (termin zapożyczyłem od Andrzeja Biernackiego), którzy malują obrazy na podstawie zdjęcia wyświetlanego na ścianie. W odróżnieniu od wybitnych twórców-realistów nie rozwijają się.

- Niedojrzała prowokacja ma wiele twarzy. Można zdjąć spodnie publicznie lub wyrzygać się na wystawie albo wypróżnić, obrazić świętość lub namalować portret Hitlera. To wszystko już było, zaistniało jak meteor i zgasło jak świeczka. Ostatnio Dan Park, Szwed o neonazistowskich upodobaniach, idol wielu streetartowców, namalował portret Hitlera z koroną cierniową na głowie. Czy to wzór dla pana magistra? – pisze Andrzej Szarek.

- Sztuka jest pojemna i cierpliwa. Czeka na dorośnięcie, refleksję i pokorę. Granic w sztuce się nie przekracza, tylko poszerza. Przekroczenie jej oznacza wykluczenie. Niedawno w Nowym Sączu ogłoszono rok Bolesława Barbackiego. Wybitny polski malarz został rozstrzelany przez hitlerowców w Biegonicach. Doczekał się swojego symbolicznego roku i chwały na odpowiednim poziomie. Były popisy, deklaracje fascynacji mistrzem, uniesienie, uściski rąk, tymczasem pod mostem czaiła się bezmyślność i cynizm.

- Może w następnym śnie artysty pojawi się Heinrich Hamann, szef sądeckiego gestapo i magister go namaluje? Dlaczego nie - prowokacja to prowokacja. Barbacki w grobie się przewraca. Artystom w gorącej wodzie kąpanym proponuję - DŁUŻEJ MYŚLEĆ. MNIEJ PRACOWAĆ – dodaje Andrzej Szarek. ([email protected], fot. TK)







Dziękujemy za przesłanie błędu