Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Piątek, 29 marca. Imieniny: Marka, Wiktoryny, Zenona
28/01/2022 - 13:45

Czy myślistwo to niepotrzebne mordowanie zwierząt? Co o tym mówi nadleśniczy

Wiele osób twierdzi, że myśliwi z zimną krwią zabijają niewinne zwierzęta. A może wcale tak nie jest. O stereotypowym postrzeganiu myśliwych, które często niewiele ma wspólnego z rzeczywistością rozmawiamy z Wojciechem Kurzeją z Nadleśnictwa Nawojowa.

Zdjęcie ilustracyjne. Fot. archiwum ilustracyjne Sądeczanina

Czytaj również: Pandemia koronawirusa dotarła nawet do lasu. Nie będzie polowań grupowych

Dzieci, które uczestniczą w polowaniach wyrastają później na zwyrodnialców, człowiek nie powinien ingerować w naturę, a czerpanie przyjemności z zabijania zwierząt nie jest normalne. Z takimi stereotypami czy też zarzutami spotykają się na co dzień myśliwi. Ale z czym tak naprawdę wiąże się ich pasja? O tym rozmawiamy z zastępcą nadleśniczego Nadleśnictwa Nawojowa, Wojciechem Kurzeją.

Kto powinien uważać w lesie: myśliwy w trakcie polowania czy człowiek, który przyszedł tam na spacer?
- Uważać musi przede wszystkim myśliwy. Według prawa łowieckiego, które obecnie obowiązuje myśliwy nie może strzelać do celu, który jest nierozpoznany. Takie są zasady i ich trzeba przestrzegać, zwłaszcza, że myśliwy ma w rękach narzędzie, które jest niebezpieczne. Myśliwy nie może oddać strzału w kierunku domów mieszkalnych, dróg publicznych  lub w miejsca, gdzie mogą przebywać ludzie. Podczas oddania strzału myśliwy musi mieć tak zwany kulochwyt, czyli miejsce w które uderzy kula po chybionym strzale.  Jest dużo zasad, które każdy myśliwy musi znać, dlatego też kursy przygotowawcze trwają tak długo.

Jak wygląda przygotowanie do tej profesji?
- Jeżeli ktoś nie jest po szkole o profilu leśnym, to musi przez rok odbywać staż w kole łowieckim. Później przystępuję do kursu na myśliwego zdaje egzaminy w Polskim Związku Łowieckim w Nowym Sączu lub w innej placówce na terenie kraju. Egzamin składa się z części pisemnej, z części ustnej oraz praktycznej na strzelnicy myśliwskiej.  Zakres pytań jest ogromny i obejmuje: biologię zwierząt, prawo łowieckie, zasady bezpieczeństwa, kynologię, okresy polowań, oraz tradycję myśliwską.

Czy myśliwemu łatwo jest uzyskać pozwolenie na broń?
- W Polsce ogólnie trudno jest dostać takie pozwolenie. Nawet po pozytywnym przejściu części egzaminacyjnej nie jesteśmy pewni czy pozwolenie na broń zostanie nam wydane. Kolejnym etapem są badania psychologiczne oraz wywiad środowiskowy który przeprowadza policja.

A potem można już spokojnie zabijać zwierzęta…
- Nie zabijać tylko polować, a to znacząca różnica. Myśliwy daje szanse ucieczki zwierzynie. Zwierzęta w rzeźni takiej szansy nie dostają.  Wszyscy krzyczą, że tak nie powinno się robić, a nikt się nie zastanawia skąd się u niego bierze na talerzu schabowy w niedzielę. To mięso do marketu musiało skądś trafić. Denerwuje mnie to, że nikt nie mówi głośno o tradycji myśliwskiej, która trwa od setek lat. Myślistwo zawsze było nieodzowną cząstką działalności człowieka. Tylko dawniej do polowań używało się dzid.

O jakiej tradycji mówimy?
- O tradycji sygnalistyki myśliwskiej na przykład. Mało kto wie, że każde zwierzę ma swój sygnał, który zostaje odgrywany po jego śmierci. Sygnały są tak dobrane, że oddają dostojność czy też przebiegłość każdego ze zwierząt. Jest wiele zwyczajów i zasad, które myśliwi przestrzegają. Trzeba pamiętać również o kuchni myśliwskiej.

Czyli myśliwi zabijają zwierzęta dla jedzenia?
- Myślistwo to regulowanie populacji zwierzyny leśnej. Myśliwy, który ustrzeli zwierzę może sobie je kupić na własny użytek bądź oddać do skupu. Takie mięso jest o wiele zdrowsze niż to ze zwierząt hodowanych na farmach. Mięso ze skupu trafia na rynek zagraniczny bądź na polski rynek między innymi do sklepów „Dobre z Lasu”, których inicjatorem powstania są Lasy Państwowe. Niestety, w Nowym Sączu takiego sklepu nie mamy, a szkoda, bo każdy okoliczny mieszkaniec mógłby sobie kupić wyroby z dziczyzny.

Ale sarny czy jelenie to też żywe istoty, które czują…
- Śmierć zwierzęcia leśnego trwa bardzo szybko. Jeżeli strzał jest celny i precyzyjny, to takie zwierzę nie wie co się stało. Wydaje mi się, że krowy i świnie w rzeźni mają gorzej, kiedy są przewożone i kilka godzin czekają na swój wyrok. W przypadku postrzelania zwierzyny myśliwi dysponują specjalnymi psami, które w bardzo szybkim czasie potrafią takie zwierzę znaleźć, aby skrócić mu cierpienie.

Czy to nie jest ingerowanie w naturę?
- Nie, bo niektóre zwierzęta nie mają naturalnego wroga. Widziała pani kiedyś, żeby jakieś zwierzę było zagrożeniem dla niedźwiedzia wilka, rysia, kuny  czy lisa?

No nie
- Właśnie, bo zazwyczaj jest w drugą stronę. Lis który nie ma naturalnego wroga, a jest ich bardzo dużo robi spustoszenie wśród ptaków, młodych zajęcy czy saren. Podobnie szop pracz, który już pojawił się na zachodzie kraju. To zwierzę potrafi świetnie pływać, potrafi się wspinać na drzewa. Te zwierzęta nie żywią się trawą.

Zdjęcie ilustracyjne. Fot. archiwum ilustracyjne SądeczaninaZobacz także: Te ptaki spotkasz w Nowym Sączu. Czy znasz je? Sprawdź swoją wiedzę w QUIZIE

A co myśli pan o zabieraniu dzieci na polowania? 
Nie znam takiego przypadku, żeby dziecko, które było brane na polowania wyrosło na jakiegoś zwyrodnialca czy „złego człowieka”. Jeśli ktoś wychowuje się na gospodarstwie, gdzie hoduje się kury, krowy i świnie, to od najmłodszych lat ma świadomość, że te zwierzęta nie umrą śmiercią naturalną tylko hodowane są po to, aby mogły później trafić do garnka. Jeśli mamy zabijać zwierzęta, to powinniśmy to zrobić w sposób etyczny, żeby zwierzę nie cierpiało. Osobiście uważam, że w braniu dzieci na polowanie nie ma nic złego. Jak dziecko ma się dowiedzieć skąd się bierze jedzenie na talerzu?

Część dzieci pewnie uważa, że ze sklepu.
- No właśnie! Nie oszukujmy się, schabowy do tego sklepu musi skądś trafić.

Ale są też osoby, które świadomie rezygnują z jedzenia produktów pochodzenia zwierzęcego.
- To wszystko jest kwestią poglądów. Każdy ma swoje sumienie i trudno tutaj dyskutować. Każdy ma prawo jeść to, na co ma ochotę, ale niech nas nikt nie zmusza, że mamy zachowywać się tak samo. Jeżeli popatrzy się na to wszystko z boku to można stwierdzić, że niektórym osobom pomieszały się priorytety, że życie zwierzęcia jest więcej warte niż życie człowieka. Chyba nie powinno tak być.

Czy zdarzyło się panu być kiedyś ofiarą ostracyzmu społecznego przez to, że bierze pan udział w polowaniach?
- Nie. Zazwyczaj polujemy w lasach na wsiach. Mieszkańcy takich terenów raczej nalegają, aby polować na przykład na dziki, które niszczą ich uprawy. Jak przyjdzie stado dzików i w ciągu nocy wyryje komuś hektar ziemniaków to właściciele ponoszą duże straty. Gorzej jest ze świadomością mieszkańców w większych aglomeracjach, może nawet nie w Nowym Sączu ale w Krakowie już tak. Wszystko jest fajnie dopóki dzik nie ryje mi w ogródku tylko sąsiadowi.

Czyli myśliwym nie można nic zarzucić?
- W każdym zawodzie zdarza się przypadek, gdzie ktoś zachowuje się nieetycznie i nie przestrzega ogólnie przyjętych zasad. W myślistwie też. Takie zachowanie jest niedopuszczalne. Takie przypadki powinny być szybko eliminowane, żeby nie psuć wizerunku polskiego myśliwego.  Tak to już jest, że w każdym zawodzie czy pasji, postrzega się ogół przez pryzmat jednostki.

Skąd ludzie czerpią więc stereotypy o myśliwych?
- Może to wynikać z tego, że niektórzy udostępniają w mediach społecznościowych czy na innych forach różne zdjęcia z polowania. I to nawet nie te stricte z polowania, ale na przykład z patroszenia zwierzęcia, gdzie pojawia się krew. Wydaje mi się, że jeśli ktoś chce sobie to uwiecznić powinien zatrzymać takie zdjęcia na własny użytek. Publikowanie ich przyczynia się do tego, że ludziom polowanie kojarzy się tylko z krwią i utwierdza się stereotyp okrutnych myśliwych w społeczeństwie. 

Rozmawiała Sylwia Siwulska. Fot. Archiwum ilustracyjne Sądeczanina.







Dziękujemy za przesłanie błędu