Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Niedziela, 5 maja. Imieniny: Irydy, Tamary, Waldemara
24/12/2017 - 11:25

Wigilia i Boże Narodzenie po sądecku - jak to dawniej bywało

Nadzwyczaj szybko i niespodzianie nadszedł ostatni miesiąc kolejnego już roku. Dopiero co pisało się o łódkach na Rożnowskim, a słoneczne promienie rozjaśniały wnętrze domu. A tu oto – za oknem chłód i wcześnie ciemno, a słońce, nawet gdy świeci, z trudem przebija się przez powietrze zasnute dymem (o niezwykle zresztą urozmaiconym składzie chemicznym).

Szopki z brodą długą jak ta, Mikołaja 

Z wystawy szopek uczniów szkół gminy Łącko. Fot. TK

Z kolei pierogi miały w Polsce pojawić się już w XIII w.; „przywiózł” je podobno z Kijowa św. Jacek Odrowąż – pierwszy Polak dominikanin, który własnego wyrobu pierogami karmił następnie lud polski, biedujący po niszczycielskim najeździe tatarskim (stąd to trochę dziwaczne wezwanie – „św. Jacku z pierogami”). Również powszechnie używane były przez wieki, w okresie zimowym, suszone grzyby i owoce, a więc i tych składników domyślać się możemy w dawnych daniach wigilijnych. 

Zostawmy jednak te wigilijne smakowitości, bo miejsca nam braknie zupełnie na inne świąteczne tradycje. A wspomnieć by warto jeszcze choćby o kilkuprzyznaję – wybór jest trochę subiektywny, pewnie tych zwyczajów znalazło by się jeszcze kilkaIdąc w każdym razie dalej, zatrzymajmy się może przy jasełkach i szopce. Dziś to dwie różne rzeczy, ale obie mają wspólne – zresztą jakżeby inaczej – średniowieczne pochodzenie. Wywodzą się bowiem jasełka od misteriów, jakie urządzali od XIII w. franciszkanie, a szopka to właściwie (nieco upraszczając) statyczna wersja jasełek. Za twórcę jednego i drugiego uważa się wielkiego świętego wieków średnich – Biedaczynę Bożego Franciszka z Asyżu. 

W 1223 r. w leżącej w samym sercu Italii (w dzisiejszej prowincji Rieti)górskiej miejscowości Greccio, zaaranżował on żywą szopkę. Na miejsce wybrał leśną grotę, w której kazał przygotować żłóbek i umieścić żywe zwierzęta – wołu i osła. Podczas odprawianej następnie przy szopce pasterki, gdy Franciszek śpiewał fragment ewangelii o narodzeniu Pana – jak pisze autor jego pierwszego żywota, Tomasz z Celano – „pewien cnotliwy mąż miał dziwne widzenie. Widział w żłóbku leżące dzieciątko, bez życia, ale kiedy Święty Boży zbliżył się doń, ono jakby ożyło i zbudziło się ze snu”. „Greccio stało się jakby nowym Betlejem”, a przeżycia zebranych mieszkańców miasteczka były niezapomniane. 

Ściśle rzecz biorąc, Franciszek nie był pierwszym, który zorganizował tego rodzaju inscenizacjęJuż w IV w. cesarzowa Helena (matka Konstantyna Wielkiego) polecić miała, by w Betlejem, miejscu narodzin Jezusa, wzniesiono symboliczny marmurowy żłóbek. Jednak to uczniowie Franciszka spopularyzowali jasełka i szopkę w Europie. Tam gdzie docierali franciszkanie, docierały i bożonarodzeniowe misteria. Ponieważ zaś franciszkański model chrześcijaństwa – nieco buntowniczy, przepojony ideałami ubóstwa i pokory, cechujący się świeżą, żywą wiarą – zyskiwał w postępie geometrycznym popularność w całej Europie, do każdego jej zakątka docierało też nowe świąteczne widowisko. Do naszego kraju dotarło także, może jeszcze w XIII w., kiedy to powstały u nas pierwsze klasztory franciszkańskie. 

Hej, kolęda, kolęda! 

Sandro Botticelli, „Narodzenie Jezusa”, ok. 1473 – 1475 (ze zbiorów Columbia Museum of Art)

Na drugą połowę XIV w. datowane są zachowane w Krakowie, w klasztorze klarysek przy kościele św. Andrzeja, jasełkowe figurki Matki Bożej i św. Józefa. Są to najstarsze tego rodzaju zabytki w Polsce i zarazem jedne z najstarszych w Europie! Swoją drogą dość to niezwykłe, że akurat Kraków, gdzie zachowały się te nadzwyczajne pamiątki, stanowi dziś tak wyjątkowe miejsce na szopkarskiej mapie – nie tylko Polski, ale i całego świata. Zresztą właśnie teraz – w tym roku jest to 7 grudnia – odbywa się, już po raz siedemdziesiąty piąty, Konkurs Szopek Krakowskich (których tradycja jest jeszcze sporo starsza, bo sięga XIX stulecia). 

Na Sądecczyznę szopka dotrzeć mogła już pod koniec XIII w. Wtedy to księżna Kinga sprowadziła do Sącza dwa zakony franciszkańskie, a kilkanaście lat później Wacław II ufundował klasztor franciszkanów w założonym przez siebie Nowym Sączu. Średniowieczna Sądecczyzna była więc wybitnie nasycona franciszkanizmem. Toteż chyba nie popełnimy wielkiego błędu, przyjmując, że pewnie i popularny franciszkański zwyczaj bożonarodzeniowych misteriów szybko się u nas pojawił. 

Kolejna nasza świąteczna tradycja, sięgająca także korzeniami wieków średnich, to śpiewanie kolęd. Najstarsza znana polska kolęda pochodzi z 1424 r. i jest w zasadzie tłumaczeniem z czeskiego (lub łaciny). Zaczyna się od słów mniej więcej takich (po leciutkim zmodernizowaniu tekstu)„Zdrów bądź królu anielski, ku nam na świat w ciele przyszły, Tyś zaiste Bóg skryty, w święte czyste ciało wlity. Zdrów bądź Stworzycielu wszego stworzenia…” 

Dość długo w Nowym Sączu myśleliśmy, że w naszym mieście powstała jakiś czas później (już w wieku XX) inna kolęda: „Nie było miejsca dla Ciebie”Jak jednak niedawno dowiódł mój Szanowny Kolega Jakub Bulzaksprawa pochodzenia tegoż utworu przedstawia się nieco inaczej niż dotąd powszechnie przyjmowano (autor słów ks. Mateusz Jeż nie był nigdy ani sądeckim ani jezuitą) i wiązanie utworu z naszym miastem jest najwyżej w części tylko uprawnione (przez osobę autora melodii – jezuity o. Józefa Łasia). 

Dziś  już łagodna, zaborcza choinka 

Podegrodzkie podłaźniczki; Gminny Konkurs Podłaźniczek i Eksponatów Kolędniczych w Podegrodziu, 2014 r

Nie musimy też jednak z tego powodu 
popadać w rozpacz, skoro przecież posiadamy piękną, naprawdę „naszą”, „Pastorałkę sądecką”, ze słowami autorstwa nieodżałowanego śp. dr-a Jerzego Masiora i przyobleczoną w muzykę Aleksandra Porzucka. Zresztą zdaje się, że właśnie od jej powstania mija nam równo trzydzieści lat. 

Późnośredniowieczne lub – najpóźniej - XVI-wieczne pochodzenie ma także bożonarodzeniowa choinka. Tyle, że nie u nas; jest to bowiem tradycja o korzeniach niemieckich, a na ziemiach polskich choinki pojawiły się dopiero w czasie zaborów – na przełomie XVIII i XIX w. Zastąpiły stopniowo starszą polską podłaźniczkę, a więc ozdobę w postaci udekorowanego czubka lub też gałęzi iglastego drzewka, którą zawieszano u powały domostwa. 

Zresztą zwyczaj zawieszania podłaźniczki pod sufitem tak całkiem nie zaniknął, a nasza ziemia sądecka jest właśnie jednym tych z regionów, gdzie podłaźniczka się utrzymała. I tak jak w Krakowie urządzany jest konkurs szopek, tak w sercu lachowskiej Sądecczyzny – Podegrodziu odbywa się coroczny konkurs na najpiękniejszą podłaźniczkę; w tym roku impreza ta odbędzie się już po raz czterdziesty. 

Kończąc może powoli te okolicznościowe - nieco inne niż zwykle - rozważania, pozostaje jeszcze życzyć Szanownym Czytelnikom spokojnych, zdrowych i pogodnych Świąt Bożego Narodzenia. Niech choć te parę uroczystych dni przyniesie nam wszystkim nieco ukojenia i wzmocnienia duchowego na kolejny czekający nas rok 2018. 

Sławomir Wróblewski
Atrykuł pochodzi z grudniowego wydania miesięcznika "Sądeczanin"







Dziękujemy za przesłanie błędu