Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Sobota, 29 czerwca. Imieniny: Pawła, Piotra, Salomei
07/12/2016 - 13:35

Pożenili robotykę z talentem literackim

Pasję do robotyki można udanie połączyć z literackim talentem. Dowiedli tego uczniowie sądeckich podstawówek Sara Węgrzyn i Sylwiusz Starczewski, laureaci konkursu organizowanego „Robotyka inspiruje”. Sara napisała opowiadanie, Sylwiusz stworzył niemalże prawdziwy poemat. Obie prace naprawdę warto przeczytać. Zachęcamy do lektury.

Serwisanci niezbyt chętnie zabierali się do pracy nad takimi starymi maszynami. Woleli proste, łatwe zlecenia. R miewał jednak szczęście, trafiając od czasu do czasu na prawdziwego pasjonata, który przedkładał przyjemność obcowania ze starym, klasycznym modelem nad rutynowe naprawy gwarancyjne. Mógł dzięki temu przebywać w szacownym towarzystwie odtwarzaczy video, a nawet pierwszych modeli elektrycznego samochodu Tesla, jeszcze obsługiwanego przez człowieka.

Tego dnia zajął się nim Tecnic:

- Stary, twoja przyszłość nie wygląda różowo – powiedział, zerkając na monitor po podłączeniu R do urządzenia diagnostycznego.

- Nic nowego – odpowiedział nasz bohater.

- Jakby ci to powiedzieć, gdybyś, jak to się mówi, zmienił nawyki, to może...

- Co, może?

- Może, byś jeszcze trochę pociągnął.

- Co mam zrobić?

- Ja tu chyba niewiele pomogę, nie umiem cię przeprogramować,  a to trzeba zrobić.

- Co radzisz?

- Nie jestem pewien, przydałby się ktoś, kto zna lepiej twoje oprogramowanie.

- Konstruktor?

- Może? Choć niekoniecznie. Znam kogoś, kto mógłby coś dla ciebie zrobić. Chcesz wiedzieć?

-Tak.

- Bernie, człowiek, teraz jest ogrodnikiem w ministerstwie. Jego ojciec pracował dawniej w tej fabryce, gdzie cię wyprodukowali. Był inżynierem. Bernie ma trochę papierów stamtąd. Zabrał jakieś instrukcje obsługi i czasem jest w stanie rozwiązać problem, z który my sobie nie radzimy. Wpiszę ci jego adres do nawigacji.

- Jasne. Dzięki, do następnego razu.

 Bernie był jednym z tych ludzi, którzy kiedyś wybrali życie zamiast nierównej walki. Znał się na kilku rzeczach, z jakimi androidy sobie nie radziły i za to go ceniono. Był specjalistą prastarej sztuki uprawy drzewek bonsai,  które cieszyły się wielkim uznaniem robotów i to nie tylko w Azji. Dzięki temu Bernie mógł prowadzić spokojne życie w tym zautomatyzowanym świecie. R zjawił się u niego po tygodniu. Choć zajmował się na co dzień polowaniami na ludzi, nie był agresywny w stosunku do tych, którzy pracowali dla robotów. Zdawał sobie też sprawę, że przyszedł po pomoc. ”Zobaczę w dokumentach” - powiedział ogrodnik, dowiadując się o przyczynie tych odwiedzin. Wrócił po 10 minutach.







Dziękujemy za przesłanie błędu