Sprzedaż bezpośrednia: Konsultantka kupuje kosmetyki dla siebie
Podobno w czasach kryzysu rośnie sprzedaż produktów oferowanych w sprzedaży bezpośredniej. Coraz więcej osób ma też w obliczu rosnącego bezrobocia podejmować pracę konsultanta sprzedaży. Na Sądecczyźnie kobiety zostają konsultantkami nie po to, aby zarabiać na sprzedaży kosmetyków, ale zyskać rabat na kupno kosmetyków dla siebie i rodziny.
- Dotychczasowe okresy pogorszenia ekonomicznego dowodzą, że sprzedaż bezpośrednia wówczas się ożywiała. Przybywało też sprzedawców. To jeden z nielicznych sektorów, gdzie zawsze, niezależnie od koniunktury, można znaleźć zajęcie – mówił „Rzeczpospolitej” Mirosław Luboń, dyrektor generalny Polskiego Stowarzyszenia Sprzedaży Bezpośredniej, z nadzieją, że tak będzie i tym razem.
Większość rynku sprzedaży bezpośredniej stanowią firmy kosmetyczne, takie jak Avon, Oriflame czy Mary Kay. Wzrostowi sprzedaży bezpośredniej miałby sprzyjać też tzw. „efekt szminki”, zjawisko zaobserwowane i nazwane zostało w 2001 roku w Stanach Zjednoczonych przez Leonarda Laudera, szefa Estee Lauder Companies. Według obserwacji szefa koncernu kosmetycznego w czasach spowolnienia gospodarczego maleje konsumpcja dóbr luksusowych o dużej wartości, jak np. samochody, rośnie natomiast sprzedaż dóbr luksusowych o relatywnie niższej wartości jak np. kosmetyki. Kobiety zmuszone oszczędzać na poważnych wydatkach kupowały sobie szminkę, jako kosmetyk upiększający dla poprawy nastroju.
W sprzedaży bezpośredniej jest nieźle
Kosmetyki w sprzedaży bezpośredniej na Sądecczyźnie sprzedają się dobrze, zwłaszcza te oferujące produkty w rozsądnej cenie.
-Avon sam w sobie nie odnotował progresu sprzedaży za ubiegły rok, żadna firma takiego nie zanotowała. Natomiast spadek sprzedaży jest u nas najniższy jeżeli chodzi o rynek kosmetyczny. I rzeczywiście Avon przejął część rynku sprzedaży sklepowej. Jest takie zjawisko, dostaliśmy takie statystyki – mówi Dagmara Majocha, okręgowy manager sprzedaży Avon w Nowym Sączu.
Podobne obserwacje ma przedstawicielka konkurencji.
- Sprzedaż bezpośrednia w Oriflame rzeczywiście ładnie wygląda, chyba ze względu na to, że nie wymaga od klientek wychodzenia do sklepu. Są ludzie, którzy stale korzystają z tej formy zakupów i ich liczba wzrasta – mówi Anna Wójs, niezależny dyrektor Oriflame w Nowym Sączu.
Z pracy jako konsultantka Mary Kay zrezygnowała tymczasem Dorota Michalik, choć, jak twierdzi była w Nowym Sączu jedyną przedstawicielką tej firmy.
- Kosmetyki, które sprzedawałam były droższe od tych z Avonu czy Oriflame. Ja na tej sprzedaży nie wychodziłam na swoje. Wręcz dokładałam do tego interesu – podsumowuje krótko.
Konsultantka kupuje dla siebie
Oszczędne Sądeczanki zostają konsultantkami nie po to, żeby sprzedawać kosmetyki, ale żeby uzyskać rabaty, dzięki którym zaopatrzą w tańsze kosmetyki siebie i swoją rodzinę.
- Konsultantka jest bardziej klientką niż osoba, która rozprowadza te kosmetyki. Ważne są zniżki, które konsultantki zyskują na produktach. Kupują taniej, mają odroczony o 21 dni termin płatności, do zamówień dokładane są gratisy, to wszystko bardzo przyciąga – dodaje Majocha z Avonu.
- Przybywa ludzi zamawiających tylko dla siebie, w tym aspekcie czuje się oszczędzanie – wtóruje jej Wójs z Oriflame. – Mamy trzy rodzaje konsultantek: są osoby, które dołączają do nas, żeby kupować 30 proc. taniej dla siebie i dla rodziny, osoby, które chcą na tym zarobić i konsultantk, które budują własny biznes. Ta ostatnia grupa ostatnio wzrosła w Nowym Sączu, powstało nowe biuro naszej firmy, łącznie mamy trzy biura obsługujące konsultantki. Dobrych sprzedawców jest może 20 proc. w skali konsultantów.
Kobiety kupują to co potrzebne, nie szarżują z drogimi towarami.
- Sprzedają się perfumy nie tyle z prestiżowej półki, co ze średniej, wszystkie popularne zapachy avonowskie – mówi Anna Majocha.
- Kiedyś panie kupowały jedną, druga, trzecią wodę toaletową, teraz kończą jedna i kupują następną – to samo dostrzega Anna Wójs.
- Bardzo często zamawiałam towar, klientki rezygnowały, bo wypatrzyły w Avonie czy Oriflame podobny kosmetyk dużo tańszy. Nie mogłam zamówionych rzeczy zwrócić do Warszawy. Zostawałam z tymi kosmetykami. Wiele z nich sama zużyłam – żali się była konsultantka sprzedaży Mary Kay.
Anna Pawłowska
Fot. sxc.hu
Większość rynku sprzedaży bezpośredniej stanowią firmy kosmetyczne, takie jak Avon, Oriflame czy Mary Kay. Wzrostowi sprzedaży bezpośredniej miałby sprzyjać też tzw. „efekt szminki”, zjawisko zaobserwowane i nazwane zostało w 2001 roku w Stanach Zjednoczonych przez Leonarda Laudera, szefa Estee Lauder Companies. Według obserwacji szefa koncernu kosmetycznego w czasach spowolnienia gospodarczego maleje konsumpcja dóbr luksusowych o dużej wartości, jak np. samochody, rośnie natomiast sprzedaż dóbr luksusowych o relatywnie niższej wartości jak np. kosmetyki. Kobiety zmuszone oszczędzać na poważnych wydatkach kupowały sobie szminkę, jako kosmetyk upiększający dla poprawy nastroju.
W sprzedaży bezpośredniej jest nieźle
Kosmetyki w sprzedaży bezpośredniej na Sądecczyźnie sprzedają się dobrze, zwłaszcza te oferujące produkty w rozsądnej cenie.
-Avon sam w sobie nie odnotował progresu sprzedaży za ubiegły rok, żadna firma takiego nie zanotowała. Natomiast spadek sprzedaży jest u nas najniższy jeżeli chodzi o rynek kosmetyczny. I rzeczywiście Avon przejął część rynku sprzedaży sklepowej. Jest takie zjawisko, dostaliśmy takie statystyki – mówi Dagmara Majocha, okręgowy manager sprzedaży Avon w Nowym Sączu.
Podobne obserwacje ma przedstawicielka konkurencji.
- Sprzedaż bezpośrednia w Oriflame rzeczywiście ładnie wygląda, chyba ze względu na to, że nie wymaga od klientek wychodzenia do sklepu. Są ludzie, którzy stale korzystają z tej formy zakupów i ich liczba wzrasta – mówi Anna Wójs, niezależny dyrektor Oriflame w Nowym Sączu.
Z pracy jako konsultantka Mary Kay zrezygnowała tymczasem Dorota Michalik, choć, jak twierdzi była w Nowym Sączu jedyną przedstawicielką tej firmy.
- Kosmetyki, które sprzedawałam były droższe od tych z Avonu czy Oriflame. Ja na tej sprzedaży nie wychodziłam na swoje. Wręcz dokładałam do tego interesu – podsumowuje krótko.
Konsultantka kupuje dla siebie
Oszczędne Sądeczanki zostają konsultantkami nie po to, żeby sprzedawać kosmetyki, ale żeby uzyskać rabaty, dzięki którym zaopatrzą w tańsze kosmetyki siebie i swoją rodzinę.
- Konsultantka jest bardziej klientką niż osoba, która rozprowadza te kosmetyki. Ważne są zniżki, które konsultantki zyskują na produktach. Kupują taniej, mają odroczony o 21 dni termin płatności, do zamówień dokładane są gratisy, to wszystko bardzo przyciąga – dodaje Majocha z Avonu.
- Przybywa ludzi zamawiających tylko dla siebie, w tym aspekcie czuje się oszczędzanie – wtóruje jej Wójs z Oriflame. – Mamy trzy rodzaje konsultantek: są osoby, które dołączają do nas, żeby kupować 30 proc. taniej dla siebie i dla rodziny, osoby, które chcą na tym zarobić i konsultantk, które budują własny biznes. Ta ostatnia grupa ostatnio wzrosła w Nowym Sączu, powstało nowe biuro naszej firmy, łącznie mamy trzy biura obsługujące konsultantki. Dobrych sprzedawców jest może 20 proc. w skali konsultantów.
Kobiety kupują to co potrzebne, nie szarżują z drogimi towarami.
- Sprzedają się perfumy nie tyle z prestiżowej półki, co ze średniej, wszystkie popularne zapachy avonowskie – mówi Anna Majocha.
- Kiedyś panie kupowały jedną, druga, trzecią wodę toaletową, teraz kończą jedna i kupują następną – to samo dostrzega Anna Wójs.
- Bardzo często zamawiałam towar, klientki rezygnowały, bo wypatrzyły w Avonie czy Oriflame podobny kosmetyk dużo tańszy. Nie mogłam zamówionych rzeczy zwrócić do Warszawy. Zostawałam z tymi kosmetykami. Wiele z nich sama zużyłam – żali się była konsultantka sprzedaży Mary Kay.
Anna Pawłowska
Fot. sxc.hu