Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Czwartek, 25 kwietnia. Imieniny: Jarosława, Marka, Wiki
11/12/2022 - 11:30

Sposoby na zaciskanie pasa. Tak się teraz oszczędza w Nowym Sączu?

Szukanie promocji, rabatów, układanie listy zakupów, żeby uniknąć pokusy kupowania bez umiaru, między innymi w ten sposób próbujemy zaciskać pasa przed świętami. Inflacja, która nakręca drożyznę sprawia, że niektórzy próbują ciąć koszty w domowym budżecie, gdzie się da.

Zaciskanie pasa

Inflacja, drożyzna, rosnące koszty energii, to sprawia, ze coraz więcej Polaków zabrało się przed Bożym Narodzeniem, za zaciskanie pasa, wynika z sondażu pracowni badawczej  Uce Research i Grupy Blikx.Aż 81 procent respondentów stwierdza, że ze względu na wysoką inflację zamierza ograniczyć wydatki na tegoroczne zakupy świąteczne. Pod koniec zeszłego roku deklarowało tak  45 proc. badanych. Obecnie proc. ankietowanych nie planuje postępować w ten sposób (poprzednio – 40 proc.). Teraz 6 proc.  nie potrafi się określić w twym zakresie, a dla 2proc. nie ma to znaczenia  (wcześniej –8 proc).

Wynika z tego, że ośmiu na dziesięciu badanych zamierza ograniczyć wydatki związane z świętami Bożego Narodzenia, co jest dużą zmianą w porównaniu z rokiem ubiegłym. Wówczas wskazywał na to co czwarty badany. - Wzrost cen jest oczywiście głównym motorem chęci zaoszczędzenia. Jednak zgodziłbym się również z tezą, że nie tyle chcemy oszczędzać, co nie wydawać za dużo na święta lub postarać się w ramach zeszłorocznego budżetu kupić jak najwięcej produktów – komentuje wyniki Marcin Lenkiewicz, współautor badania z Grupy Blix.

czytaj też Świąteczny biznes zatrudnia na potęgę. Można dobrze zarobić. Znamy stawki

Wyniki nie są zaskoczeniem - uważa  Andrzej Faliński, wiceprezes Stowarzyszenia Forum Dialogu Gospodarczego. - Drożyzna, mniejsze promocje oraz zredukowana siła portfela powodują u większości osób skłonność do redukcji wydatków i ilości towarów. Inaczej w aktualnych warunkach rynkowo-dochodowych być nie może. Jak podkreśla Faliński,  ten proces trwa od wielu miesięcy i spodziewane jego skutki właśnie zaczynają się ujawniać podczas kampanii świątecznej.

Zdaniem Marcina Luzińskiego, ekonomisty z Santander Banku, są to tylko deklaracje i faktycznie respondenci wydadzą więcej pieniędzy niż rok temu, a oszczędzą mniej.  W czasach wysokiej inflacji konsumenci wcale nie zaczynają oszczędzać i tak samo będzie w tym przypadku. Deklarację redukcji wydatków należy zatem rozumieć jako wyrażanie troski o swój portfel w obliczu utraty wartości pieniądza – stwierdza Luziński.

Zaglądanie do portfela

Ankietowani informują też, jaki budżet planują przeznaczyć na osobę na zakupy spożywcze przed świętami. Przedział 101-200 zł podaje 28 proc. respondentów (w ubiegłym roku – 25 proc.), a 201-300 zł – 17 proc.  (poprzednio 19 proc.). Kwota do 100 zł ma 16 proc.  wskazań (13 proc.). Ponadto 16 proc. osób nie potrafi określić sumy (wcześniej było to 12 proc.). Natomiast 301-400 zł to wybór 10 proc.  badanych (11 proc.), 401-500 zł – 7 proc.  (rok temu 11 proc.), a powyżej 500 zł – 6 proc.  (9 proc.).

– Te dane pokazują, że inflacja uszczupla portfele Polaków i dotyczy to wszystkich. Zubożenie najbardziej widoczne jest w grupach z niższymi i ze średnimi dochodami, ale także i tam, gdzie dochody są powyżej przeciętnej - analizuje Monika Kurtek, główna ekonomistka Banku Pocztowego. 

 We wcześniejszych latach, przy niskiej inflacji, można było sobie pozwolić na więcej. Dzisiaj, za ten sam koszyk dóbr, który ktoś kupował rok temu, musi zapłacić znacznie więcej. W tej sytuacji, po pierwsze, zrezygnuje z niektórych produktów lub je zastąpi tańszymi. Po drugie, kupi mniejsze ilości towarów. Takimi działaniami, w połączeniu z chęcią oszczędzania, zmniejszy budżet – dodaje Kurtek. 

Jak zaznacza Marcin Luziński, żywność jest ponad 20 proc. droższa niż rok wcześniej. Ktoś, kto chciałby wydać na nią mniej niż rok temu, musiałby bardzo wyraźnie zmniejszyć liczbę kupowanych produktów pierwszej potrzeby. Jednak według eksperta, nie ma nawet takiej potrzeby. Większość z nas zarabia bowiem więcej niż pod koniec 2021 roku. Ekonomista z Santander Bank podkreśla również, że jeśli już miałby się spodziewać redukcji wydatków konsumenckich, to raczej w przypadku dóbr trwałego użytku.

czytaj też Wielkie zmiany w kodeksie pracy. Na kogo padnie blady strach, kto będzie zadowolony 

– Porównując wyniki tegoroczne z zeszłorocznymi, widać, że różnice są bardzo niewielkie w każdym z przedziałów. Realnie jednak oznacza to dużo więcej, skoro weźmiemy pod uwagę inflację, z powodu której możemy kupić kilkanaście procent mniej. Utrzymała się struktura planowanych kosztów, ale wskazuje ona na zdecydowaną redukcję wydatków świątecznych. Na to nawet promocje, też zredukowane, nie pomagają, bo są mniejsze – dodaje  Faliński.

Pogoń za promocjami i rabatami

Z badania wiemy też, że w tym roku przed świętami 89 proc.  ankietowanych będzie szukało produktów w promocjach (rok temu – 82 proc.), a 2 proc.  (5 proc.) – w cenach regularnych. Nie ma to znaczenia dla 5 proc.  respondentów (wcześniej – 9 proc.). Z kolei 4 proc.  uczestników sondażu nie potrafiło się w tej kwestii określić (poprzednio 4 proc.). Jak przekonuje Marcin Lenkiewicz, promocje są dla konsumentów często synonimem najlepszej ceny. To właśnie jeden z czynników decydujących o miejscu dokonania zakupów. Ekspert podkreśla, że sieci handlowe na początku grudnia umieszczają na okładkach swoich materiałów promocyjnych głównie produkty kojarzone ze świętami, np. pomarańcze, czekolady i majonez. Wiedzą, że proponując je w bardzo dobrych cenach, mogą przyciągnąć klientów do sklepów na większe zakupy, a przy tym – zarobić na całym koszyku.

– Wyniki badania bezlitośnie obnażają podstawowy fakt, że zdecydowana większość z nas odczuwa wzrost cen i braki w portfelu. Ludzie szukają więc okazji kompensacji tego stanu rzeczy w promocjach, rabatach i innych formach zakupu premiowanego. Dla rynku i biznesu sektorowego oznacza to uboższe zakupy i przychody, konieczność ograniczenia marż, downsizing i temu podobne techniki zaradcze. Promocje będą, ale płytsze i węższe, czyli z mniejszą redukcją cen i z niższą liczbą towarów – mówi wiceprezes Stowarzyszenia Forum Dialogu Gospodarczego. 

czytaj też Pieniądze leżą na kontach ZUS, spadkobiercy o nich nie wiedzą. Jak je odzyskać?  

Ponadto z badania wynika, że 94 proc.  aktywnych konsumentów planuje nabywać produkty świąteczne z listą zakupów (rok temu – 92 proc.). 4 proc.  nie zamierza tak postępować (6 proc.). Dla 1 proc.  nie ma to znaczenia (wcześniej też 1 proc.). Ponadto 1 proc.  nie potrafi tego określić (1 proc.). Według Moniki Kurtek, korzystanie z listy konkretnych rzeczy do kupienia to bardzo dobry sposób na oszczędności.Dlatego też w dobie wysokiej inflacji rośnie popularność tego rozwiązania. Spis rzeczy pozwala skoncentrować się na tym, co jest nam naprawdę potrzebne i znacząco ograniczać albo wręcz eliminować zakupy spontaniczne.

– Na rynku można zauważyć, że listy zakupów coraz częściej są przygotowywane na smartfonach. Są nawet specjalnie przygotowane do tego aplikacje. Konsumenci pomału odchodzą też od papierowych notatek. To pozwala m.in. na lepsze porównanie ofert i rozważne planowanie, kiedy i do których sklepów pójść. Dodatkowo takie listy można dzielić online z innymi domownikami, ([email protected]) fot.jm






Dziękujemy za przesłanie błędu