Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Czwartek, 16 maja. Imieniny: Andrzeja, Jędrzeja, Małgorzaty
01/06/2012 - 05:58

Dzięki wojsku można sobie dorobić…o ile szef pozwoli

Sądeccy przedsiębiorcy nie zawsze dogadują z pracownikami, którzy zapisali się do Narodowych Sił Rezerwy. Efekt: kilka dni rocznie ćwiczeń w wojsku może kosztować rezerwistę utratę pracy. – To niewłaściwe praktyki. Rezerwista to świetny pracownik – przekonuje sądeckich pracodawców WKU.
Ochotnicy trafiają do Narodowych Sił Rezerwowych nie tylko z pobudek patriotycznych , czy dla przygody, ale też z przyczyn finansowych. Każdy z nich raz do roku może liczyć na wypłatę od 2,5 tys. zł do 4,5 tys. zł. Do tego jest jeszcze dodatek 2 tys. zł za gotowość do służby i podtrzymywanie umiejętności zdobytych na ćwiczeniach. Świetna okazja do podreperowanai domowego budżetu.
- Szefowi od razu powiedziałem, że jestem rezerwistą i przez kilka dni w roku będę na ćwiczeniach. Usłyszałem, że jak tylko przyjdę do kadr z takim wnioskiem, to i owszem puszczą mnie, ale już mogę się więcej w zakładzie nie pokazywać. Wcześniej pracowalem w większej firmie, tam nie było z tym problemu - opowiada Marek, pracownik fizyczny jednej z nowosądeckich firm, który jak sam przyznaje o wojsku marzy od dziecka.

Grożba była realna, bo pracodawcy wykorzystują tu przepisy, które co prawda chronią przed zwolnieniem rezerwistów, ale tylko tych z umowami na czas nieokreślony. Takie umowy stają się jednak powoli rzadkością a rezerwista na umowie śmieciowej w praktyce może liczyć jedynie na dobrą wolę szefa.
Nowosądecka WKU zapewnia, że robi co może, żeby zmienić mentalność przedsiębiorców.
- Organizujemy z nimi spotkania, informujemy o zasadach działania NSR i korzyściach, które mogą mieć z pracowników, którzy szkolą się w Rezerwie. Z jednej strony podnoszą oni przecież u nas swoje kwalifikacje np: w kierowaniu zasobami ludzkimi, z drugiej pracodawcy mogą liczyć na rekompensaty za pobyt pracowników w wojsku – mówi major Krzysztof Cabała z Wojskowej Komendy Uzupełnień w Nowym Sączu.

W okresie służby żołnierze NSR przebywają na urlopach bezpłatnych i otrzymują od wojska uposażenie. Wynosi ono co najmniej tyle, ile wynagrodzenie z tytułu pracy. Z kolei pracodawca otrzymuje zwrot kosztów związanych z koniecznością zapewnienia zastępstwa służącego w armii pracownika. Rekompensata wynosi maksymalnie 1/30 z kwoty odpowiadającej 250 proc. średniej płacy w sektorze przedsiębiorstw. To czasem nawet ok. 250 -300 zł za każdy dzień nieobecności rezerwisty w pracy.
Na spotkaniu informacyjnym zorganizowanym przez sądecką WKU pojawiło się tylko kilku przedstawicieli pracodawców z naszego regionu. Zaproszeń było więcej , ale nie wszyscy wykazali zainteresowanie tematem.
- To rozwiązanie dla dużych firm. Ja mam na umowach pięć osób, sami kierowcy ze rzadkimi uprawnieniami. Jak na tydzień jeden z nich pojedzie mi na szkolenie do jednostki to od razu muszę anulować zlecenia, które miał wykonać. Nie w każdej branży można tak z dnia na dzień poszukać zastępcę z odpowiednim kwalifikacjami. Duze korporacje mogą to zrobić przez agencje pośrednictwa pracy, mnie na to nie stać. Dlatego rezerwista ma u mnie mniejsze szanse na rozmowie kwalifikacyjnej - przyznaje właściciel firmy przewozowej.
WKU  zapowiada kolejne spotkania z przedsiębiorcami.


BOS
Fot: BOS, arch. WUP
 






Dziękujemy za przesłanie błędu