Wyborcza kampania do Europarlamentu w Nowym Sączu od brudnej strony

I znowu, kilka miesięcy po ubiegłorocznych wyborach samorządowych mamy w Nowym Sączu powtórkę z rozrywki. Dużymi krokami zbliża się dzień wyborów do Europarlamentu i podobnie, jak jesienią ubiegłego roku wandale nie oszczędzają wyborczych reklam kandydatów.

Na taki obrazek natknęliśmy się przy rondzie im. Ks. Bolesława Kumora, przy wjeździe na obwodnicę północną.

Wandale nie oszczędzili żadnego banera wyborczego przyczepionego do znajdujących się tam ekranów energochłonnych. Reklamy wyborcze między innymi wicepremier Beaty Szydło zostały odcięte i wyrzucone. Zasłany nimi był zarówno chodnik, jak i znajdująca się przy nim ścieżka rowerowa.

Okazuje się, że takie akty wandalizmu zdarzają się także i w innych miejscach w Nowym Sączu.

- Oczywiście, że dochodzi do nich – mówi Iwona Sus, dyrektor biura posła Arkadiusza Mularczyka. – O niszczeniu banerów wyborczych alarmują nas mieszkańcy, działacze i zgłaszają do naszego sztabu wyborczego. Największe ich zniszczenia są zdecydowanie w Nowym Sączu i na terenie gminy Chełmiec.

O takich aktach wandalizmu jest, jak zaznacza dyrektorka biura posła Mularczyka, powiadamiana policja.

Działania wandali pociągają za sobą wymierne straty materialne. Jak dowiedział się nieoficjalnie portal Sądeczanin koszt metra kwadratowego banera wynosi przeciętnie kilkanaście złotych.

No i mamy kampanię wyborczą, od tej ciemniejszej strony...

Przy okazji warto przypomnieć, że za zrywanie plakatów wyborczych grożą kary. Jeśli ktoś nie chce mieć kłopotów, lepiej niech ich nie rusza. Art. 67. paragraf 1 Kodeksu wykroczeń mówi jasno: - Kto umyślnie uszkadza lub usuwa ogłoszenie wystawione publicznie przez instytucję państwową, samorządową albo organizację społeczną lub też w inny sposób umyślnie uniemożliwia zaznajomienie się z takim ogłoszeniem, podlega karze aresztu albo grzywny.

[email protected], fot. IM

Skomentuj