Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Poniedziałek, 20 maja. Imieniny: Bazylego, Bernardyna, Krystyny
05/04/2022 - 15:45

Szokujące słowa podczas kazania w kościele. Oburzeni zaczęli wychodzić

Kiedy wierni to usłyszeli mieli zacząć wychodzić z kościoła. Według pojawiających się relacji, ojciec Jacek, z opactwa Benedyktynów w Tyńcu, miał podczas kazania stwierdzić m.in. że wojnę za naszą wschodnią granicą wywołali Amerykanie. Co na to zakon?

Do ogromnego skandalu miało dojść w Stanisławie Dolnym (koło Kalwarii Zebrzydowskiej). Podobnie jak w innych parafiach odbywały się tutaj tradycyjne rekolekcje wielkopostne. To okres przygotowujący wiernych do Świąt Wielkanocnych.

W parafii Stanisława Męczennika, znajdującej się we wspomnianej miejscowości, prowadził je ojciec Jacek - zakonnik z opactwa Benedyktynów z Tyńca. Jak wynika z pojawiających się relacji podczas kazania miał wypowiedzieć skandaliczne słowa.

- W swoim kazaniu odniósł się do wszystkich sfer życia codziennego, od polityki, po małżeństwo. Jego śmiałe i kontrowersyjne tezy spowodowały grymas niezadowolenia na twarzach wiernych. Na podstawie ich relacji sporządziliśmy skrót tego, co głosił kaznodzieja – napisała na Facebooku lokalna strona „Pod Klasztorem i Zamkiem - Strona Mieszkańca Gminy Kalwaria i Lanckorona”

- Wojnę na Ukrainie wywołali Amerykanie, a teraz chcą zwalić na Rosjan. Polskie kobiety powinny uważać na Ukrainki, które przyjechały do Polski, bo te zaraz zaczną uwodzić i odbijać im mężów. Rodzice, którzy oddają dzieci do żłobka, nie powinni dziwić się, kiedy zostaną przez nich oddani do domu starców. Dopóki babcia daje wnuczkowi pieniądze, to jest kochana. Jak pieniążki się skończą, babcia trafi do suteryny. Pan Jezus kocha tylko ludzi głęboko wierzących, innych wypluwa – przytaczane są słowa wypowiedziane rzekomo przez duchownego.

- Już w trakcie kazania część wiernych opuściła świątynie. W trakcie Komunii do rekolekcjonisty podeszli tylko nieliczni. "Czegoś takiego się na rekolekcjach nie spodziewaliśmy", mówią zniesmaczeni wierni - pisze dalej lokalny portal.

Sprawa odbiła się szerokim echem i nie pozostała bez reakcji ze strony Benedyktynów. Oni również o swoich działaniach poinformowali na Facebooku. Przełożony opactwa przeprowadził z zakonnikiem rozmowę, podczas której ten odrzucił pojawiające się wobec niego oskarżenia.

- W związku z tym informujemy, że opactwo podejmuje próby zweryfikowania relacji wiernych i, o ile doniesienia się potwierdzą, zakonnik zostanie upomniany, zaś opactwo rozważy zastosowanie innych środków dyscyplinarnych, włącznie z zawieszeniem działalności kaznodziejskiej mnicha. Dziękujemy wiernym, że zwracają uwagę na nadużycia i nie godzą się na to, by z ambony głoszono krzywdzące treści – informuje Opactwo Benedyktynów w Tyńcu.

Zakon podkreśla jednocześnie, że w głoszeniu chrześcijańskiego orędzia nie ma nigdy miejsca na tworzenie podziałów, utrwalanie uprzedzeń czy powielanie teorii spiskowych. Zwraca również uwagę, że od początku wojny na Ukrainie opactwo wspiera cierpiących z powodu rosyjskiego ataku.

- Schronienie oraz pomoc materialną w naszym klasztorze znalazły dziesiątki uchodźców z Ukrainy. Głoszenie fałszywych teorii na temat wojny, wskutek której cierpią też benedyktyni i benedyktynki we Lwowie i Żytomierzu, jest niedopuszczalne i nie oddaje szacunku należnego ofiarom tej wojny. Po zbadaniu sprawy, opactwo dołoży starań, by działalność kaznodziejska mnichów tynieckich nie budziła więcej takich zastrzeżeń. Jeśli w trakcie parafialnych rekolekcji w Stanisławiu Dolnym padły słowa, które nigdy paść nie powinny, przepraszamy – kończy zakon swój wpis. ([email protected], fot.: Pexels/ zdjęcie ilsutracyjne)







Dziękujemy za przesłanie błędu