Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Niedziela, 23 czerwca. Imieniny: Albina, Wandy, Zenona
17/05/2024 - 15:20

Duch Święty – kim jest najbardziej tajemnicza Osoba Trójcy Świętej?

Kardynał Grzegorz Ryś w swoich tekstach odkrywa przed nami tajemnice Ducha Świętego. Daje nam wskazówki, jak wykorzystać w życiu Jego dary.

Duch Święty to niezaprzeczalnie najbardziej tajemnicza Osoba Trójcy Świętej. Jest niewidoczny jak wiatr, a jednak działa. W Starym Testamencie bywa przedstawiany jako potężna moc, którą posługuje się Bóg, a dzisiaj najczęściej kojarzymy Go z obrazem gołębicy, płomienia czy silnego podmuchu. Jego nieoczywista moc, o której mówią te wizerunki, może zdziałać cuda. Wystarczy poznać Go i dać się Mu poprowadzić. Dopiero w Nowym Testamencie ukazuje nam się nie jako jakaś siła, wiatr, tchnienie czy moc, ale Osoba Boża.

ROZDZIAŁ: Nie wiatr, nie ogień (fragment)

Przeżywamy Pięćdziesiątnicę (1) . To, co dwa tysiące lat temu miało miejsce w Wieczerniku, wydarza się ponownie tutaj i w każdym kościele na świecie, w którym dokonuje się ta liturgia słowa. Bo kiedy czytamy o wydarzeniach biblijnych w trakcie liturgii, to nie po to, żeby sobie przypomnieć, co się kiedyś stało, tylko po to, żeby to, co opisane, wydarzyło się na nowo. Liturgia czyni nas uczestnikami tamtych wydarzeń. Liturgia przenosi nas dziś do Wieczernika i czyni uczestnikami zesłania Ducha Świętego.

Ktoś może powiedzieć, że na razie nie wieje ani nie ma w powietrzu ognia. Ojciec Raniero Cantalamessa, kaznodzieja Domu Papieskiego, zwraca jednak uwagę, że kiedy czytamy opis Pięćdziesiątnicy, opis zesłania Ducha Świętego, to trzeba dobrze rozróżniać między dwoma rodzajami znaków: tymi, które pokazują, że Duch Święty działa, i tymi pokazującymi, co jest istotą tego działania. Wicher w Jerozolimie i ogień w powietrzu były znakami, które miały tylko powiedzieć: „Uważajcie, bo za chwilę to miejsce będzie miejscem działania Boga, mocnego działania Boga”. Ale Boga nie ma w wichrze ani nie ma Go w ogniu. Bóg nie działa w płomieniach ani w powietrzu – Bóg działa w człowieku. I objawem rzeczywistego działania Ducha Świętego było to, co się stało z apostołami, a nie to, że wiało i że był ogień. (...)

Cud, który dokonał się w apostołach, miał dwa wymiary. Pierwszy był taki, że otworzyli oni drzwi i wyszli do ludzi, których się bali. Bo mówią nam Dzieje Apostolskie, że apostołowie zamknęli się w Wieczerniku z obawy przed ludźmi. A teraz otwierają te drzwi i wychodzą do nich. I dzieje się rzecz zupełnie niesłychana: zaczynają mówić do tych ludzi w ich własnych językach. Nieraz o tym myślałem. Dlaczego właśnie tak to wyglądało? W pierwszej chwili można pomyśleć, że ten cud nie był potrzebny. Gdyby apostołowie wyszli i zaczęli mówić po grecku, to byliby zrozumiani przez wszystkich. W czasach Jezusa i w czasach apostołów cały cywilizowany świat mówił po grecku. Był taki rodzaj greki, który się nazywał koine – greka wspólna dla wszystkich. Pewnie o tym wiecie, że niemal cały Nowy Testament został napisany po grecku. Również Paweł swoje listy pisał w tym języku. Nie dziwi nas, że pisał po grecku do Koryntu, bo Korynt jest w Grecji. Ale do Rzymian też pisał po grecku, choć Rzym nie leży w Grecji. W Rzymie jeszcze w drugim wieku naszej ery cały Kościół modlił się po grecku, nie po łacinie. Greka była wspólnym językiem całego tamtego świata. Mógł wyjść Piotr, mogli wyjść z nim apostołowie i mówić po grecku, i byliby przez tych wszystkich ludzi, którzy przyszli do Jerozolimy, zrozumiani. Cud polega jednak na czymś innym. Oni wychodzą i rozmawiają z tymi ludźmi w ich własnych językach. (...)

[1] Homilia wygłoszona w uroczystość Zesłania Ducha Świętego, 20 maja 2018 roku, w kolegiacie Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny i Świętego Michała Archanioła w Łasku. Pierwsze czytanie z tego dnia to Dz 2, 1–11: „Kiedy nadszedł dzień Pięćdziesiątnicy, znajdowali się wszyscy razem na tym samym miejscu. Nagle dał się słyszeć z nieba szum, jakby uderzenie gwałtownego wichru, i napełnił cały dom, w którym przebywali. Ukazały się im też jakby języki ognia, które się rozdzielały, i na każdym z nich spoczął jeden. I wszyscy zostali napełnieni Duchem Świętym, i zaczęli mówić obcymi językami, tak jak im Duch pozwalał mówić. Przebywali wtedy w Jeruzalem pobożni Żydzi ze wszystkich narodów pod słońcem. Kiedy więc powstał ów szum, zbiegli się tłumnie i zdumieli, bo każdy słyszał, jak tamci przemawiali w jego własnym języku. Pełni zdumienia i podziwu mówili: »Czyż ci wszyscy, którzy przemawiają, nie są Galilejczykami? Jakżeż więc każdy z nas słyszy swój własny język ojczysty? – Partowie i Medowie, i Elamici, i mieszkańcy Mezopotamii, Judei oraz Kapadocji, Pontu i Azji, Frygii oraz Pamfilii, Egiptu i tych części Libii, które leżą blisko Cyreny, i przybysze z Rzymu, Żydzi oraz prozelici, Kreteńczycy i Arabowie – słyszymy ich głoszących w naszych językach wielkie dzieła Boże«”.







Dziękujemy za przesłanie błędu