Radny wczoraj rzucił grubym słowem. Dzisiaj się tłumaczył
W pewnym momencie obrad, Józefowi Hojnorowi, doświadczonemu i lubianemu radnemu, który wczoraj uczestniczył zdalnie w sesji, wyrwało się z ust niecenzuralne słowo na „k”. Była to reakcja na głosowanie jednego z radnych.
Radni najpierw zaniemówili, a potem wiele z jego koleżanek i kolegów gruchnęło śmiechem. Szybko jednak się opanowali i przewodnicząca rady miasta Iwona Mularczyk mogła ogłosić przerwę w obradach. Dzisiaj radny Hojnor publicznie wyjaśniał co się stało i przepraszał.
- Szanowni państwo, wczoraj o godzinie 22, nie mając świadomości, że pulpit w prezydium nie został wyłączony, będąc w odosobnieniu, siarczystym słowem skomentowałem językiem, nie ma co ukrywać, koszarowym, głosowanie jednego z moich kolegów radnych. Gruchnęła fala śmiechu na sali. Zorientowałem, że być może to jest to, co sobie mruczę pod nosem. W związku z tym chciałem tych, którzy byli na wizji i na fonii serdecznie przeprosić. Jak się zorientowałem, do śmiechu mi nie było. Jeszcze raz przepraszam - kajał się radny podczas kontynuowanej dziś sesji.