Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Sobota, 27 kwietnia. Imieniny: Sergiusza, Teofila, Zyty
19/11/2013 - 10:59

Porażony prądem: Sąd uznał, że winny jest pracodawca

W Sądzie Pracy w Nowym Sączu zapadł wyrok w sprawie porażenia prądem w Popardowej 23-letniego, byłego już dziś pracownika firmy Park M ze Starego Sącza. Mężczyzna uległ wypadkowi w lutym ubiegłego roku. Sąd uznał, że za zaistnienie wypadku odpowiada pracodawca. Nakazał również sprostowanie protokołu powypadkowego, sporządzonego przez komisję powołaną przez starosądecką firmę, w którym pracodawca 23 – latka obarczył go winą za to zdarzenie. Firma Park M zapowiada odwołanie od wyroku.
O wypadku pisaliśmy: Ma poparzenia nawet IV stopnia. Stopił się na nim polar…

Do wypadku doszło 23 lutego ubiegłego roku. 22-latek, pracownik firmy Park M, został ciężko ranny podczas prac na wysokości. Przycinał gałęzie drzew, które mogłyby zetknąć się z linią elektryczną. Najprawdopodobniej stracił równowagę i urządzenie, którym się posługiwał, zsunęło się na linię z napięciem. Przez ciało mężczyzny przez kilka minut płynął prąd. W stanie ciężkim przetransportowano go do szpitala w Krakowie. Młody mężczyzna miał poparzenia II, III, a nawet IV stopnia. Cudem przeżył. Do dzisiaj zmaga się on ze skutkami wypadku. Rodzina 23-latka zwracała się, po zaistnieniu wypadku do firmy z prośbą o pomoc finansową na leczenie. Chodziło o jednorazową zapomogę w wysokości 10 tys. złotych. Firma poprosiła o przedstawienie faktur za leczenie i rehabilitację

- Te dokumenty przedstawiliśmy, ale pracodawca nie przyznał poszkodowanemu żadnej zapomogi – powiedział naszemu portalowi pełnomocnik 23-latka mec. dr Waldemar Ziętek.

Mecenas Ziętek, reprezentujący poszkodowanego wystąpił do sądu pracy o ustalenie przyczyn wypadku przy pracy. Zarówno mecenas, jak i poszkodowany nie godzili się z treścią protokołu powypadkowego sporządzonego przez byłego już pracodawcę.

- Wynikało z niego, że mamy do czynienia z wypadkiem przy pracy. Winą za zdarzenia firma obarczyła jednak mojego klienta – Ziętek. – Z tym absolutnie nie mogliśmy się zgodzić.

Sąd Pracy w Nowym Sączu rozpatrzył sprawę i wydał wyrok nieprawomocny. Sąd uznał, że za zaistnienie wypadku odpowiada w całości pracodawca.

- Sąd uznał, iż wyłączną przyczyną wypadku mojego klienta było naruszenie przepisów bezpieczeństwa i higieny pracy przez pracodawcę – przyznaje mec. Ziętek. – Polegało to na nieprawidłowej organizacji stanowiska pracy. Mój klient został wyposażony przez pracodawcę w niespełniającą wymagań elektroizolacyjnych piłę ręczną na tyczce teleskopowej wykonanej z aluminium. Sąd uznał również, że pracodawca nie zapewnił mu bezpośredniego nadzoru nad wykonywanymi przez niego pracami w szczególnie niebezpiecznych warunkach. Pracodawca zdaniem sądu nie wyłączył linii energetycznej spod napięcia w pobliżu, której pracował mój klient, nie zapewnił też mu asekuracji drugiego pracownika. Strona pozwana nie opracowała również instrukcji stanowiskowych bhp.

Sąd nakazał też firmie Park M sprostowanie treści protokołu powypadkowego dotyczącego ustalenia okoliczności i przyczyn wypadku przy pracy. Pracodawca został zobowiązany przez sąd do wykreślenia przyczyn, które były w nim dotychczas zawarte i wpisania przyczyn wypadku, które ustalił sąd – dodaje mec. Ziętek.

Wyrok jest nieprawomocny. – Jeśli ten wyrok utrzyma się w mocy i stanie się prawomocny otworzy nam to drogę do starania się o zadośćuczynienie za cierpienie, jakie stało się udziałem mojego klienta w związku z wypadkiem, któremu uległ, jak również o odszkodowanie i rentę – przyznaje mec. Ziętek, pełnomocnik 23-latka.

Mecenas nie chce zdradzać, o jaką kwotę występowałby poszkodowany. Wiadomo już natomiast, że od wyroku, jaki zapadł przed Sądem Pracy będzie się odwoływać firma Park M.

Poprosiliśmy o komentarz w tej sprawie firmę Park M. W jej imieniu wypowiada się pełnomocnik.

- Przed weekendem otrzymałem odpis wyroku wraz z pisemnym uzasadnieniem – powiedział naszemu portalowi mec. Marcin Zdrzałka, reprezentujący Firmę Park M. – Na pewno od tego wyroku będziemy się odwoływać. Jest on dla nas niekorzystny i nie możemy się z nim zgodzić.

23-latek nadal się rehabilituje. Wrócił jednak na studia po rocznym urlopie zdrowotnym, a tym samym do marzeń, żeby skończyć wychowanie fizyczne.

Zobacz: 22-latek opowiada o koszmarze, jaki przeżył po wypadku

Warto również wspomnieć, że przed Sądem Rejonowym w Nowym Sączu toczy się proces karny, w którym oskarżony jest brygadzista starosądeckiej firmy.

Czytaj: 22-latek porażony prądem: Podejrzany brygadzista

Mężczyzna usłyszał prokuratorski zarzut, że „będąc odpowiedzialnym za bezpieczeństwo i higienę pracy, jako kierujący zespołem pracowników i nadzorujący pracę nie dopełnił obowiązku wyposażenia stanowiska pracy 22–latka podczas wykonywania zleconych czynności związanych z wycinaniem gałęzi drzew w pobliżu linii energetycznej w prawidłowe i bezpieczne narzędzia pracy spełniające wymagania elektroizolacyjne”. Prokurator zarzucił mężczyźnie, że nie sprawdził on, czy korzystanie z piły ręcznej na tyczce nie stwarza zagrożenia, jak również nie sprawował bezpośredniego nadzoru nad wykonywaną pracą przez pokrzywdzonego w wyniku czego, mężczyzna zahaczył piłą na wysięgniku o linię wysokiego napięcia. Wskutek czego, został porażony.

Oskarżony brygadzista nie przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu. W maju br. w Sądzie Rejonowym w Nowym Sączu nie doszło do warunkowego umorzenia postępowania karnego. Poszkodowany 23-latek występuje w charakterze oskarżyciela posiłkowego. Zarówno poszkodowany, jak i reprezentujący go mec. Waldemar Ziętek nie wyrazili zgody na warunkowe umorzenie postępowania. Oskarżony brygadzista też nie zgodził się na takie rozwiązanie, ponieważ byłoby to równoznaczne z orzeczeniem jego winy.

 

 

(MACH) (MC)

 

Fot. MC (na zdjęciach rany 23-latka po porażeniu prądem; zdjęcia z maja 2012 r.)

 







Dziękujemy za przesłanie błędu