Porażony prądem: Sąd uznał, że winny jest pracodawca
Do wypadku doszło 23 lutego ubiegłego roku. 22-latek, pracownik firmy Park M, został ciężko ranny podczas prac na wysokości. Przycinał gałęzie drzew, które mogłyby zetknąć się z linią elektryczną. Najprawdopodobniej stracił równowagę i urządzenie, którym się posługiwał, zsunęło się na linię z napięciem. Przez ciało mężczyzny przez kilka minut płynął prąd. W stanie ciężkim przetransportowano go do szpitala w Krakowie. Młody mężczyzna miał poparzenia II, III, a nawet IV stopnia. Cudem przeżył. Do dzisiaj zmaga się on ze skutkami wypadku. Rodzina 23-latka zwracała się, po zaistnieniu wypadku do firmy z prośbą o pomoc finansową na leczenie. Chodziło o jednorazową zapomogę w wysokości 10 tys. złotych. Firma poprosiła o przedstawienie faktur za leczenie i rehabilitację
- Te dokumenty przedstawiliśmy, ale pracodawca nie przyznał poszkodowanemu żadnej zapomogi – powiedział naszemu portalowi pełnomocnik 23-latka mec. dr Waldemar Ziętek.
Mecenas Ziętek, reprezentujący poszkodowanego wystąpił do sądu pracy o ustalenie przyczyn wypadku przy pracy. Zarówno mecenas, jak i poszkodowany nie godzili się z treścią protokołu powypadkowego sporządzonego przez byłego już pracodawcę.
- Wynikało z niego, że mamy do czynienia z wypadkiem przy pracy. Winą za zdarzenia firma obarczyła jednak mojego klienta – Ziętek. – Z tym absolutnie nie mogliśmy się zgodzić.
Sąd Pracy w Nowym Sączu rozpatrzył sprawę i wydał wyrok nieprawomocny. Sąd uznał, że za zaistnienie wypadku odpowiada w całości pracodawca.
- Sąd uznał, iż wyłączną przyczyną wypadku mojego klienta było naruszenie przepisów bezpieczeństwa i higieny pracy przez pracodawcę – przyznaje mec. Ziętek. – Polegało to na nieprawidłowej organizacji stanowiska pracy. Mój klient został wyposażony przez pracodawcę w niespełniającą wymagań elektroizolacyjnych piłę ręczną na tyczce teleskopowej wykonanej z aluminium. Sąd uznał również, że pracodawca nie zapewnił mu bezpośredniego nadzoru nad wykonywanymi przez niego pracami w szczególnie niebezpiecznych warunkach. Pracodawca zdaniem sądu nie wyłączył linii energetycznej spod napięcia w pobliżu, której pracował mój klient, nie zapewnił też mu asekuracji drugiego pracownika. Strona pozwana nie opracowała również instrukcji stanowiskowych bhp.
Sąd nakazał też firmie Park M sprostowanie treści protokołu powypadkowego dotyczącego ustalenia okoliczności i przyczyn wypadku przy pracy. Pracodawca został zobowiązany przez sąd do wykreślenia przyczyn, które były w nim dotychczas zawarte i wpisania przyczyn wypadku, które ustalił sąd – dodaje mec. Ziętek.
Wyrok jest nieprawomocny. – Jeśli ten wyrok utrzyma się w mocy i stanie się prawomocny otworzy nam to drogę do starania się o zadośćuczynienie za cierpienie, jakie stało się udziałem mojego klienta w związku z wypadkiem, któremu uległ, jak również o odszkodowanie i rentę – przyznaje mec. Ziętek, pełnomocnik 23-latka.
Mecenas nie chce zdradzać, o jaką kwotę występowałby poszkodowany. Wiadomo już natomiast, że od wyroku, jaki zapadł przed Sądem Pracy będzie się odwoływać firma Park M.
Poprosiliśmy o komentarz w tej sprawie firmę Park M. W jej imieniu wypowiada się pełnomocnik.
- Przed weekendem otrzymałem odpis wyroku wraz z pisemnym uzasadnieniem – powiedział naszemu portalowi mec. Marcin Zdrzałka, reprezentujący Firmę Park M. – Na pewno od tego wyroku będziemy się odwoływać. Jest on dla nas niekorzystny i nie możemy się z nim zgodzić.
23-latek nadal się rehabilituje. Wrócił jednak na studia po rocznym urlopie zdrowotnym, a tym samym do marzeń, żeby skończyć wychowanie fizyczne.
Zobacz: 22-latek opowiada o koszmarze, jaki przeżył po wypadku
Warto również wspomnieć, że przed Sądem Rejonowym w Nowym Sączu toczy się proces karny, w którym oskarżony jest brygadzista starosądeckiej firmy.
Czytaj: 22-latek porażony prądem: Podejrzany brygadzista
Mężczyzna usłyszał prokuratorski zarzut, że „będąc odpowiedzialnym za bezpieczeństwo i higienę pracy, jako kierujący zespołem pracowników i nadzorujący pracę nie dopełnił obowiązku wyposażenia stanowiska pracy 22–latka podczas wykonywania zleconych czynności związanych z wycinaniem gałęzi drzew w pobliżu linii energetycznej w prawidłowe i bezpieczne narzędzia pracy spełniające wymagania elektroizolacyjne”. Prokurator zarzucił mężczyźnie, że nie sprawdził on, czy korzystanie z piły ręcznej na tyczce nie stwarza zagrożenia, jak również nie sprawował bezpośredniego nadzoru nad wykonywaną pracą przez pokrzywdzonego w wyniku czego, mężczyzna zahaczył piłą na wysięgniku o linię wysokiego napięcia. Wskutek czego, został porażony.
Oskarżony brygadzista nie przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu. W maju br. w Sądzie Rejonowym w Nowym Sączu nie doszło do warunkowego umorzenia postępowania karnego. Poszkodowany 23-latek występuje w charakterze oskarżyciela posiłkowego. Zarówno poszkodowany, jak i reprezentujący go mec. Waldemar Ziętek nie wyrazili zgody na warunkowe umorzenie postępowania. Oskarżony brygadzista też nie zgodził się na takie rozwiązanie, ponieważ byłoby to równoznaczne z orzeczeniem jego winy.
(MACH) (MC)
Fot. MC (na zdjęciach rany 23-latka po porażeniu prądem; zdjęcia z maja 2012 r.)