Nowy Sącz: latem w Szpitalnym Oddziale Ratunkowym może być naprawdę ciężko
Czytelniczka (imię i nazwisko do wiadomości redakcji), która skontaktowała się z naszą redakcją, dwukrotnie w ciągu ostatnich dni była w sądeckim szpitalu - w SOR. W pierwszym przypadku z mężem, który potrzebował pomocy medyczne, a drugi raz z dzieckiem.
- Kiedy pierwszy raz trafiłam do SOR, podczas prawie siedmiogodzinnego oczekiwania na kolejne konsultacje, przez ten oddział przewinęło się, o ile dobrze naliczyłam sześć pijanych, awanturujących się osób – czytelniczka opisuje to, co widziała będąc w tym oddziale. - Pomiędzy dziećmi, które niejednokrotnie zdenerwowane są samą wizytą w szpitalu, często ze złamaniami czy zwichnięciami, przyjmowane są pijane osoby, często wymiotujące lub załatwiające swoje potrzeby pod siebie. Pijani, czekający na przyjęcie, którzy zamiast na SOR powinni trafić do izby wytrzeźwień, której w Nowym Sączu nie ma.
Nasza czytelniczka przyznaje, że brała pod uwagę to, że sytuacja, z którą zetknęła się w Szpitalnym Oddziale Ratunkowym po prostu zdarzyła się właśnie w ten jeden dzień. Była nieszczęśliwym zbiegiem okoliczności. Kilka dni później, jak zaznaczyła, podczas kolejnego pobytu w SOR, uświadomiła sobie, że to co wcześniej zaobserwowała wcale nie jest wyjątkiem.
Dalszą część artykułu czytaj na następnej stronie - TUTAJ