Justyna oddała swoje oszczędności na leczenie Kacpra - chorego kolegi
Ze skarbonki wyciągnęła 250 złotych i oddała je dla chorego mieszkańca osiedla Dąbrówka. - Bez wahania zrobiłabym to jeszcze raz i jeszcze raz - mówi Justyna. - Mama zawsze mówiła mi, że dobro wraca. I tak jest. Mocno w to wierzę.
Kacper Basta jest nastolatkiem podobnym do jego rówieśników. Bardzo aktywnym. Lubi grać w piłkę, jeździć na skuterze, rowerze czy na rolkach. Przed chorobą wszędzie go było pełno. Tryskał energią.
W ubiegłym roku chłopak zaczął skarżyć się na ból nogi. Początkowo jego rodzice myśleli, że jest to dolegliwość przejściowa, że niebawem sama ustąpi. Tak się jednak nie stało.
Utrzymujący się ból prawej nogi był niepokojącym zwiastunem groźnej choroby. Zaniepokojeni rodzice zaczęli szukać pomocy. W listopadzie ubiegłego roku Kacper przewrócił się i złamał kość udową. Lekarze zespolili chłopcu złamanie specjalnym gwoździem śródszpikowym. Chłopiec trafił m.in. do specjalistycznego szpitala w Otwocku pod Warszawą. Zespolona kość nie chciała się jednak zrastać, tak, jak powinna. W lutym tego roku lekarze z Otwocka musieli przekazać rodzicom chłopca bardzo złą wiadomość, którą żaden rodzic nie chciałby usłyszeć.
- Wiadomość, którą usłyszeliśmy była dla nas i całej naszej rodziny potwornym ciosem - mówi Elżbieta Basta, mama Kacpra. - Lekarze powiedzieli nam, że syn zachorował na raka kości udowej, mięsaka Ewinga. Ta wiadomość spadła na nas, jak grom z nieba. Nie wierzyliśmy. Od razu zaczęliśmy walczyć o powrót syna do zdrowia. Nie poddajemy się.
Kacper jest pod opieką specjalistów z Instytutu Matki i Dziecka w Warszawie. Chłopak musiał najpierw przejść pierwszy z zaplanowanych siedmiu cyklów chemioterapii. Było to konieczne, aby można było czternastolatka operować.
- Kacper jest w trakcie leczenia. Był operowany pod koniec lipca - mówi mama chłopca. - Lekarze usunęli chorą kość udową od biodra do kolana i wstawili mu endoprotezę - dodaje mama chłopca. – Usunęli też powiększony węzeł chłonny w pachwinie, gdzie nastąpił przerzut.
Lekarze w miejsce usuniętej kości wstawili chłopcu endoprotezę najnowszej generacji. Jej koszt to prawie 90 tys. złotych. Rodzice Kacpra ją częściowo sfinansowali zaciągając na nią kredyt. Do jej zakupu dołożyli się też między innymi i inne osoby, w tym mieszkańcy osiedla Dąbrówka. Endoproteza posiada urządzenie umożliwiające rośnięcie kończyny, kiedy chłopiec będzie rósł.
Teraz Kacper przebywa w domu.
- Czuje się dobrze, ale za chwilę znów czeka nas kolejna wizyta w szpitalu - mówi pani Elżbieta.
Państwo Basiagowie jadą z synem jutro do Warszawy na kolejną chemię. Tych cykli ma być siedem. Kacper przechodzi także radioterapię.
Czternastolatek jest podopiecznym Fundacji Dzieciom "Zdążyć z Pomocą". Rodzice chłopca uruchomili też dla syna indywidualne konto, na które można wpłacać pieniądze na jego leczenie i dojazdy do szpitala. Zbiórka pieniędzy trwa.
Pani Elżbieta nie pracuje. Prowadzi dom, opiekuje się chorym Kacprem i jego rodzeństwem - o rok starszą siostrą i 4-letnimi bliźniakami. Ojciec chłopca utrzymuje całą rodzinę. Jak mówi pani Elżbieta pracuje dorywczo.