Dwie rodzinne tragedie nieopodal Nowego Sącza. Ten weekend naznaczyły ludzkie dramaty
Śmierć przychodzi po nich wszystkich w samotności. Są tylko oni i ona. I odchodzą razem z nią, bo nie radzą sobie w życiu, bo przyszło im zderzyć się z dramatem, albo problemem, którego nie byli w stanie udźwignąć.
Rodzinny dramat w Bobowej
Czy właśnie tak było z desperatem w Bobowej, który postanowił pożegnać się w ten weekend z życiem? Te sceny rozegrały się w późne sobotnie popołudnie.
- Dostaliśmy wezwanie, żeby otworzyć mieszkanie – mówi dyżurny gorlickich strażaków. Okazało się, że chodzi o młodego mężczyznę, który chce popełnić samobójstwo.
Pomoc wezwali jego bliscy, bo nie byli w stanie sforsować drzwi pomieszczenia, w którym się zabarykadował.
Kiedy strażacy dojechali na miejsce, okazało się, że byli tam już policjanci. Zdołali wejść do środka i uratowali desperata.
- To był młody człowiek, który miał dwadzieścia kilka lat. Wezwano pogotowie. Zabrali go do szpitala – dodaje strażak.
czytaj też To było straszne. Pięcioletnia dziewczynka wpadła pod auto pod Nowym Sączem. Jak do tego doszło
Kolejna tragedia rozegrała się w nocy
Kilka godzin później, tuż przed północą z soboty na niedzielę, nieopodal, bo we wsi koło Bobowej, rozegrała się kolejna rodzinna tragedia. Trzydziestosześcioletni mężczyzna też nie chciał żyć.Znaleźli go rodzice.
- Ratownicy go reanimowali i zabrali do szpitala – mówi dyżurny straży pożarnej w Gorlicach. – Nie wiadomo czy przeżył.
Tym razem ludzka pomoc była szybsza od śmierci, ale bywa, że kończy się tragedią.
czytaj też A wszystko miało być pięknie... Tak się kończy wesele jak z bajki w czasach kryzysu
Rozpacz i cierpienie najbliższych
Za tymi tragediami kryje się też rozpacz i cierpienie najbliższych, także szok lokalnej społeczności, jak wtedy, kiedy skończył ze sobą dziewiętnastoletni chłopak z Łostówki, koło Mszany Dolnej.
- Cała wieś jest bardzo wstrząśnięta, tym bardziej, że był ministrantem i nawet lektorem w kościele. Chodził jeszcze do szkoły. Był spokojnym, miły, z dobrej rodziny. Nie mamy pojęcia co się mogło stać. Taka straszna tragedia. Bardzo nam żal jego bliskich – mówił jeden z mieszkańców w Łostówki.
I to samo mówili ludzie, kiedy życie odebrała sobie siedemnastoletnia Justyna z Florynki. - Znałam ją i jej rodzinę. Często ją widywałem. To była dobra dziewczyna.
To był spokojny człowiek. Ale co się stało, nie wiadomo – mówili z kolei mieszkańcu Obidzy, po tym, jak ich sąsiad powiesił się w stodole.- Teraz, to nie tak jak dawniej, kiedy ludzie się odwiedzali i ze sobą rozmawiali. Schodziło się razem na dół do kościoła to i pogadał człowiek po drodze. Dzisiaj wszyscy zabiegani i każdy samochód ma…
Najczęściej zakładają sobie na szyję sznur
Robią to na strychu własnego domu, w pobliskim lesie, albo na moście, tak jak to było przypadku wstrząsającej śmierci młodej kobiety w Maciejowej. Ta śmierć przychodzi po nich wszystkich w samotności. Są tylko oni i ona. I odchodzą razem z nią, bo nie radzą sobie w życiu, bo przyszło im zderzyć się z dramatem, albo problemem, którego nie byli w stanie udźwignąć. Tylko ona chciała im pomóc.
czytaj też Zagadkowa śmierć. Odesłali go ze szpitala do domu, chwilę później zmarł
Jaka jest ta samotna droga do śmierci? Czytaj dalej na następnej stronie