Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Piątek, 19 kwietnia. Imieniny: Alfa, Leonii, Tytusa
08/03/2016 - 11:45

Komentarz Szewczyka: Dajmy Leśniakowi szansę!

Zanim jeszcze ukazała się książka Jerzego Leśniaka o zmarłym przed rokiem Józefie Oleksym, odezwał się chór potępieńczy. Wszyscy z góry wiedzą, że będzie to nieznośna hagiografia byłego premiera RP i byłego dwukrotnego marszałka Sejmu RP z komunistycznym rodowodem wydana za pieniądze sądeckiego podatnika. Publikacja ma bowiem wyjść w pakiecie z kolejnym numerem Rocznika Sądeckiego, finansowanym przez Ratusz, choć firmowanym przez Polskie Towarzystwo Historyczne.

Spokojnie, poczekajmy na książkę. Być może będzie to uczciwa rzecz, rzetelnie ukazująca zakręty życiowe Józefa, jak zmarłego premiera nazywali starzy znajomi z ulicy Zdrojowej w Nowym Sączu. Ja osobiście zanim sam nie przeczytam, to się wstrzymuję z oceną. Rzadko też polegam na cudzej opinii, dajmy Leśniakowi szansę.   

Faktem jest, że osoba autora ułatwia zadanie krytykantom. Znany jest pochlebczy stosunek Leśniaka do Oleksego. To była relacja ucznia i mistrza.  

Poza tym Jerzy Leśniak popełnił „Żywoty Świętych Sądeczan” , które zatytułował „101 Sądeczan” , a to nie rokuje dobrze książce o Oleksym. W tym bowiem tomiszcze obok życiorysu św. Świerada, św. Kingi i bł. Jana Papczyńskiego - mamy naturalnie życiorys św. Józefa Oleksego,  a nadto m.in. św. Kazimierza Pazgana, św. Ryszarda Florka, św. Ryszarda Nowaka, św. Andrzeja Czerwińskiego etc.  Tym dziełem pan Jerzy potwierdził opinię o Sądecczyźnie jako ziemi świętych i błogosławionych, choć aż 101 Sądeczan wyniesionych na ołtarze - nikt się nie spodziewał. A połowa z nich chodzi między nami, zaś im ktoś ważniejszy, mocniejszy w trywialnym znaczeniu tego słowa, tym większą aurolą otoczył go autor.

Jerzy Leśniak kilka razy obiecywał mi solidny wywiad ze swoim mentorem lecz nigdy przyrzeczenia nie dotrzymał. Nie chodziło bynajmniej o to, że się uchylałem od biesiady z Oleksym, co to, to nie. Mnie po prostu nie interesowała rozmowa o ministranturze małego Józia w sądeckiej farze i jego edukacji w małym seminarium w Tarnowie. Ja chciałem pogadać o pracy ideowo-wychowawczej dużego Józefa w Komitecie Centralnym PZPR w schyłkowych okresie PRL, o przewodniczeniu Centralnej Komisji Rewizyjnej PZPR, o skretarzowaniu partii w Białej Podlaskiej itd.   

Oleksy był w samym centrum agonii nieboszczki-partii i zapewne miałby wiele ciekawych rzeczy do powiedzenia o przemianie polskich bolszewików w światłych liberałów. Niewykluczone, że Leśniak coś na ten temat zanotował na serwetkach podczas obiadków spożywanych w towarzystwie swego mistrza?     

Frapujący jest oczywiście wątek „Olina”, choć coraz bardziej skłaniam się do teorii, iż była to udana prowokacja służb ze Wschodu. Innymi słowy: Oleksy, owszem, był wieloletnim, wysokim funkcjonariuszem zbrodniczej partii komunistycznej, był współpracownikiem wojskowego Angenturalnego Wywiadu Operacyjnego ale szpiegiem rosyjskim po 1989 roku nie był. Być może Leśniak dowiedział się czego nowego o biesiadach Oleksego z Ałganowem i teraz nam to ujawni?  

Podsumowując, czekam niecierpliwie na książkę o pierwszym sądeczaninie, który został premierem, licząc, że autor cenionej nie tylko przeze mnie „Sądeckiej Encyklopedii” mile nas zaskoczy. Oleksy zasługuje na książkę w swoim rodzinnym mieście, ale na książkę uczciwą.  
Henryk Szewczyk
 
 







Dziękujemy za przesłanie błędu