Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Środa, 3 lipca. Imieniny: Anatola, Jacka, Mirosławy
01/03/2015 - 18:49

„Ww”. Andrzej Kuźma: Dużo brakuje nam do profesjonalizmu

Co tydzień w weekend cykl "weekendowy wywiad" w skrócie "Ww". Rozmowa ze sportowcem i człowiekiem sportu Sądecczyzny i okolic. Piłka nożna, koszykówka, siatkówka i inne. Dzisiaj rozmawiamy z Andrzejem Kuźmą w przeszłości piłkarzem m.in. Sandecji i Legii, a obecnie trenerem piątoligowego Łososia Łososina Dolna.
Grał Pan w piłkę w latach siedemdziesiątych…
- Zacząłem jako dwunastolatek w Sandecji Nowy Sącz. W wieku juniora zadebiutowałem w pierwszej drużynie seniorów jeszcze na starym boisku przy Alejach Wolności. W Sandecji grałem do1974 roku, później przez dziesięć lat byłem poza Sądecczyzną. W latach 74-78 grałem w drugoligowym Starze Starachowice z przerwą na służbę wojskową w Legii Warszawa. W stolicy nie przebiłem się do pierwszego składu. Owszem, trenowałem ze znakomitymi piłkarzami, pamiętam Deynę, Ćmikiewicza, Nowaka. Treningi z nimi były dla mnie zaszczytem ale…

Nie zagrał Pan w ówczesnej elicie czyli pierwszej lidze.
- Zgadza się ale uczestniczyłem w obozach szkoleniowych i wyjazdach na zagraniczne zgrupowania. Następnie przez rok występowałem w Lubliniance, walczyliśmy o awans do drugiej ligi z Radomiakiem lecz przegraliśmy ostatni mecz w Radomiu. Wróciłem do Startu, następnie wylądowałem w Siarce Tarnobrzeg (czołówka drugiej ligi) i stamtąd przeniosłem się do BKS Bielsko-Biała. Walczyliśmy o pierwszą ligę ale nie udało się. W 1984 roku wróciłem do miasta nad Dunajcem i w barwach Sandecji grałem do 1988 roku.

Moja data urodzenia.
- No dzieli nas spora różnica wieku (śmiech) ale takie jest życie. W Sandecji prócz gry, mogłem spełniać się jako trener i asystent trenera. W 1986 roku wywalczyliśmy awans do drugiej ligi państwowej (dzisiejsze zaplecze ekstraklasy – przyp. red.). To był taki spontaniczny awans, pierwszy w historii. A nie tak jak mówią media, że dopiero ostatnio Sandecja awansowała na zaplecze elity. My byliśmy pierwsi na tym etapie. W dodatku byliśmy sądeckimi chłopcami z okolicznych klubów,. Jeśli chodzi o ten ostatni awans piłkarzy z Kilińskiego to bardziej awansowała Kmita Zabierzów niż Sandecja, która w przerwie zimowej przyjęła pod swoje skrzydła całą druźyne z Zabierzowa wraz ze sztabem trenerskim i sponsorem. Na koniec rundy wiosennej w pięknym stylu awansowali jako Sandecja do pierwszej ligi.

Wracając do tej zamierzchłej przeszłości, na tym poziomie pograliśmy rok. Brakowało środków finansowych. Jak jednak podkreślę, był to spontaniczny awans. Na trybunach zjawiało się nawet siedem tysięcy ludzi. Wszystko jest na zdjęciach. Grałem z wieloma znakomitymi piłkarzami, kolegami, że wspomnę tylko kilku z nich, którzy mieli wielki wpływ na ten pierwszy historyczny awans: Leszek Zemełka, Piotr Śmietana, Wojtek Majeran, Adam Chlebek, Józef Gargula niezawodny egzekutor karnych (w debiucie w drugiej lidze z Bronią Radom strzlił dwie bramki z karnych, trzecią udało się zdobyć mi, wygraliśmy 3:1) i na koniec nasz znakomity bramkarz i wieloletni kapitan Tadeusz Kantor, z którym miałem zaszczyt prowadzić pierwszą drużynę Sandecji w latach 1992-1994.

Teraz jest inaczej.

- Profesjonalna piłka cechuje się tym, że w klubach wolą ściągać gotowych piłkarzy niż szkolić swoich. Gdybyśmy na przestrzeni kilku ostatnich lat grali tylko naszymi młodzieżowcami to byłoby teraz bardzo dobrze.

Jeszcze odnośnie przeszłości. Czy obecny piłkarz ma lepiej niż kiedyś?
- Teraz młodzież ma większe pole do popisu. My rzucaliśmy wszystko i biegliśmy na trening. Teraz tak nie ma. Wręcz przeciwnie. Mimo świetnych warunków młodzież nie garnie się do sportu. Są szkółki, sztuczne boiska, orliki nie orliki, rodzice bardziej interesują się dziećmi, jest sprzęt… Myśmy tego nie mieli. Kiedyś w tych chłopcach była taka chęć pokazania się. Przez sport, mogłeś wiele osiągnąć. A teraz nie za bardzo przez sport. Jest tyle różnych dziedzin, w których można się wybić, że głowa boli. Jesteśmy otwarci na świat. Teraz jest dużo łatwiej ale mało jest dobrych piłkarzy. Każdy ich szuka. Jeżeli ktoś ma talent i potrafi to wykorzystać, szybko obiecuje mu się wielką karierę. Przykład z tych współczesnych to np. Korzym i Janczyk. Teraz tylko trenować, mieć dobrze poukładane w głowie i będzie dobrze. Niestety menedżerowie burzą nieraz rozwój takiego chłopaka.

Jest Pan aktywnym człowiekiem. Czym zajmuje się Pan na co dzień?
Od wielu lat jestem nauczycielem w-f w szkole podstawowej w Łososinie Dolnej. Pracuję tam codziennie. Klasy 4-6. Jestem również trenerem tamtejszego Łososia grającego w Lidze Okręgowej. Plasujemy się w środku tabeli, jesteśmy jedną z ciekawszych drużyn. Nie brak nam problemów finansowych ale to niestety norma. Są również problemy z tą wspomnianą młodzieżą, której niezbyt chce się grać w piłkę. Inaczej rzecz ma się z seniorami, którzy chcą i dają z siebie bardzo wiele. Ciężko mi to zrozumieć. Działam też w OZPN czy MZPN. W jej pierwszej organizacji pełnię funkcję przewodniczącego wydziału szkolenia, trenera koordynatora drużyn młodzieżowych. Mam wiele zainteresowań, wiele wątków pracy. Prócz szkoły, pozostałe funkcje są społeczne. Zdarzą się czasem jakieś małe gratyfikacje ale nie pieniądze są najważniejsze.

Uprawia Pan sport?
- Dopóki zdrowie mi pozwalało, grałem przez wiele lat w lidze oldbojów. Teraz jest spokojniej ale nie stoję w miejscu.

A na Sandecję Pan chodzi?
- Jeżeli czas pozwala i nie mam akurat innych obowiązków oczywiście wybieram się na mecz. Mam swoją grupę kolegów, byłych piłkarzy, siedzimy sobie razem, oglądamy, analizujemy. W rundzie wiosennej przy Kilińskiego byłem jakieś pięć, sześć razy.

Przez wiele lat miałem wstęp na główną trybunę. Później mi go zabrano. Szkoda, że nie doceniają nas – byłych piłkarzy w klubie. Klub nie powinien żyć tylko dniem dzisiejszym, powinien również pamiętać o przeszłości, o historii. Powinien cenić tych starszych zawodników, którzy zostawili dla niego tyle zdrowia na boisku. Nie znam starszego piłkarza Biało-Czarnych, który źle mówiłby o Sandecji. Dla nas to cząstka życia. Karnet czy miejsce honorowe powinno być zapewnione.

Za to w klubowym korytarzu wiszą zdjęcia z dawnych lat.
- Wie Pan, to zasługa rady seniorów, w której działam. Z okazji 100-lecia klubu stworzyliśmy taką swoistą kronikę wydarzeń. Chcieliśmy uwidocznić tą historię Sandecji.

A czy według Pana Sandecja jest zarządzana profesjonalnie?
- Dużo brakuje do tego profesjonalizmu. Brak finansów, organizacji, boisk treningowych. Widać to teraz gdy drużyny szukają miejsca do treningów. Żeby w prawie 100-tysięcznym mieście jakim jest Nowy Sącz nie było prócz jednego boiska ze sztuczną murawą innych. W dodatku to uczelniane boisko. To świadczy o działaniu władz miejskich. Dwadzieścia lat temu słyszałem, że „już się będziemy budować”, że będzie sztuczna murawa na bocznych boiskach przy Kilińskiego… Miał być balonik. Ciągle nie ma pieniędzy. Mijają lata, czas ucieka, a my organizacyjnie jako klub stoimy w miejscu. Inni idą do przodu, remontują, budują nowe obiekty. A u nas jest ciągle po staremu.

Chwila, chwila ale powstało choćby zadaszenie na trybunie głównej.
- Mamy w końcu dwudziesty pierwszy wiek. Taki jest mus. Gdyby nie to, pewnie by tego nie było. Za chwilę może się okazać, że wymogiem pierwszej ligi będzie podgrzewana płyta boiska. Niestety teraz jest tak, że im dziecko starsze, tym ma gorsze warunki do treningów.

Gra którego z zawodników Sandecji podoba się Panu najbardziej?
- Szufryna. Ten piłkarz robił kiedyś u mnie instruktora piłki nożnej. To solidny zawodnik, walczak, przykład takiego gracza co nie odpuszcza. Szkoda, że nie zaistniał w ekstraklasie. Poza tym mamy kilku młodych zawodników. Szkoda, że dużo jest takich piłkarzy co to pograją dwa lata i odejdą.

A Ella Ken?
- Zobaczymy. Póki co zagrał trzy mecze. Czy jest z Barcelony, czy nie boisko wszystko zweryfikuje. Sandecja ma drużynę, która powinna walczyć o czołowe miejsca. Źle, że odszedł Stach. Był młody, perspektywiczny i miał poukładane w głowie. Jego rezygnacja była dla mnie zaskoczeniem, jak chyba dla każdego. Czytałem o przygotowaniach, obozach a tu nagle koniec. Szkoda, że po raz drugi w Sandecji następuje zmiana trenera zaraz przed sezonem. Pierwszy był Kuźma, teraz Stach. Na pewno nie wyjdzie to nikomu na dobre.

Jak według Pana spisze się nowosądecki pierwszoligowiec w rundzie wiosennej?
- Potrzeba stabilizacji! Można grać o pierwszą szóstkę ale teraz jest zbyt nerwowo. Wierzę jednak, że zwycięży zdrowy rozsądek,a zatrudniony doświadczony trener Wójtowicz będzie gwarantem dobrej gry, która zapewni nam szybkie utrzymanie oraz jak najwyższe miejsce w tabeli czego jemu i Sandecji bardzo życzę. 

Rozmawiał Remigiusz Szurek
Fot. (RSZ)








Dziękujemy za przesłanie błędu