Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Wtorek, 19 marca. Imieniny: Aleksandryny, Józefa, Nicety
07/08/2018 - 07:00

Ks. dr Jerzy Jurkiewicz: tu ludzie dadzą się pokroić za Pana Boga...

Mówi, że słowo „fenomen” oznacza wyjątkowe zjawisko, do pewnego stopnia wytłumaczalne, ale też odsyłające do tajemnicy. Jednak godzi się na to słowo w odniesieniu do sądeckiej religijności, bo tu ludzie dadzą się „pokroić” za Pana Boga? Rozmawiamy z księdzem dr Jerzym Jurkiewiczem - proboszczem parafii św. Małgorzaty.

Z księdzem Jerzym Jurkiewiczem - proboszczem parafii św. Małgorzaty - rozmawiają Agnieszka Michalik i Tomasz Kowalski

Czy można mówić o pewnym fenomenie głębokiej wiary na Sądecczyźnie? To tu są pełne, kościoły, to tu najwięcej jest powołań kapłańskich, to tu ludzie tłumnie przystępują do spowiedzi i do komunii.  Niezmiennie zadziwia to tych, którzy tu przyjeżdżają z innych rejonów Polski.
Kiedy przyjechałem tu trzy lata temu, sam na początku byłem zaskoczony niektórymi sytuacjami. Nikt wówczas nie kojarzył mnie jeszcze jako proboszcza parafii pod wezwaniem świętej Małgorzaty. Na ulicach byłem dla przechodniów anonimowym duchownym. Mimo to nieznani ludzie i młodsi i starsi,  chwalili do mnie Pana Boga. To mnie naprawdę zadziwiło.

Musi ksiądz przyznać, że takie właśnie zachowanie dowodzi silnego poczucia religijnej tożsamości. Z czego to wynika?
Przywiązanie do wiary w ogóle jest typowe dla południowej części naszego kraju, w  szczególności dla Małopolski.  To wynika z tradycyjnego, katolickiego wychowania i tradycji rodzin wielopokoleniowych. Głębokie zakorzenienie w wierze, zaczyna się od dziecka. W późniejszym okresie bardzo trudno u młodego człowieka wykształcić nawyk modlitwy czy chodzenie do kościoła, jeśli nie wyniesie tego z domu. To pozostaje w człowieku, jeśli nawet potem się gdzieś pogubi.

Można się jednak spotkać z opinią, że owa religijność nie tylko Sądecczyzny,  ale w ogóle diecezji tarnowskiej, została przyobleczona w stereotyp dominującej tu „wiary prostaczków”, tej bez hamletyzowania i zbędnego intelektualizowania. Mówimy tu o ewangelicznych prostaczkach.
Myślę, że jeśli nawet ktoś ma takie przekonanie, choć wolałbym użyć określenie, prosta wiara, to jest ono z gruntu fałszywe. Bo czy pojmowanie wiary w ten sposób wyklucza jej zgłębianie, zadawanie pytań? Czasem ludzie prości, mają o wiele głębsze przeżycia duchowe niż intelektualiści, bo przyjmują wiarę, jako coś oczywistego. 

Intelektualiści mają skłonność do niepotrzebnego dzielenie włosa na czworo?
 Byłbym bardzo ostrożny w takim prostym dzieleniu ludzi wierzących na intelektualistów i ludzi prostych. W naszych czasach ludzie bardzo dużo wiedzą, pytają i dociekają bez względu na stopień wykształcenia, co wcale nie jest złe. Ale poszukiwanie zrozumienia wiary może trwać tylko do pewnego momentu. Potem pozostaje już sama wiara.

Czy ta powszechna religijność, z jaką mamy do czynienia na Sądecczyźnie sprawia, że tutaj łatwiej być duszpasterzem, bo utrzymanie ludzi w wierze nie wymaga aż tak wielkiego wysiłku w porównaniu na przykład z dużymi, bardziej zlaicyzowanymi ośrodkami miejskimi?
To też pewien stereotyp. Dziś wszędzie trzeba uwspółcześnić duszpasterstwo.  Ludzie, niezależnie od tego, czy pochodzą z mniejszych, czy większych ośrodków mają teraz inne wymagania i oczekiwania niż to było parędziesiąt lat temu. Temu zagadnieniu będzie zresztą służyć zainicjowany przez biskupa tarnowskiego synod diecezji. Chodzi o to, żeby znaleźć nową formułę duszpasterstwa. Słyszymy o nowej ewangelizacji o różnych ruchach charyzmatycznych. Wielkim wyzwaniem pozostaje też pomysł na duszpasterstwo ludzi żyjących w coraz większym pośpiechu, co staje się typowe dla naszych czasów.

W jakiej mierze współczesność, naznaczona konsumpcjonizmem, stawiająca w centrum człowieka, zmienia nastawienie do wiary, nawet w tak konserwatywnym jak Sądecczyzna regionie?
Sądecczyzna też się zmienia. W trakcie dorocznej kolędy przyjęło nas 90 procent parafian. Jak wynika ze statystyk, 70 procent chodzi regularnie w niedzielę do kościoła. Ale część jest poza. I teraz pytanie, jak tych ludzi do kościoła przybliżyć. Czasem jest tak, że część młodego pokolenia ginie nam z oczu po sakramencie bierzmowania. Niektórzy pojawiają się potem, podczas przygotowania do sakramentu małżeństwa. Chodzi o znalezienie dobrej formuły duszpasterstwa także i dla takich ludzi.

To chyba nie takie proste. Świat oferuje dziś młodemu pokoleniu tyle atrakcyjnych możliwości. Czy duszpasterstwo ma w ogóle szansę na to, żeby za współczesnością nadążyć?
Ja myślę, że nadąża. Ale trzeba też zwrócić uwagę na to jak bardzo świat jest dziś agresywny. I często młody człowiek styka się z nim bez żadnej kontroli rodziców. W tym kontekście bardzo ważne są zasady, według których żyją rodzice i egzekwowanie tych zasad w stosunku do dzieci.  Chodzi o wzór i przykład. I to nie jest tylko kwestia chodzenia do kościoła. Z tego ma coś wynikać. My duchowni jesteśmy w stanie przekazać pewne prawdy wiary, ale to, jak wygląda to w praktyce zależy przede wszystkim od rodziców.

Mimo tej agresji współczesnego świata, o której ksiądz mówi, ukorzenienie w wierze jest na Sądecczyźnie silniejsze niż w społecznościach wielkich miast. Może to jest tak, że jeśli jesteśmy otoczeni wyłącznie wytworem ludzkich rąk, takimi jak na przykład wieżowce, jak metro, stopniowo przestajemy wierzyć w Boga, bo nabieramy przekonania, że skoro sami potrafimy wszystko zrobić, Bóg nie jest nam do niczego potrzebny i jest coraz mniej powodów, żeby się o coś modlić.
Na pewno współczesność, rozwój nowoczesnych technologii, sprawia, że niektórzy nabierają złudnego przekonania, że wszystko zawdzięczają sobie a nie Bogu.

No właśnie złudnego. A tu jest chyba inaczej. Tu w otoczeniu przyrody, sposobie życia kwestie opatrzności postrzega się inaczej. Ktoś, kto ma na przykład gospodarstwo rolne, wie, że nie wszystko zależy wyłączni od niego. Chodzi też o strukturę terenu. Sama obecność gór jest czymś nieprawdopodobnym, bo przypomina o stwórcy.  Człowiek nie jest w stanie zbudować łańcucha górskiego.
Rozumiem, że chodzi o pewne uwarunkowania geograficzne. Ale to tylko jakaś składowa, i to jedna z wielu. Ja bym się jednak trzymał tradycyjnego wychowania w rodzinie, co zapewne ulega weryfikacji, kiedy się stąd wyjedzie, na przykład do dużego miasta.  O ludziach z gór mówi się, że są bardzo religijni i daliby się pokroić za Pana Boga, gdziekolwiek są.







Dziękujemy za przesłanie błędu