Justyna Kowalczyk po prostu nie dała rady. Zalała się łzami
Justyna Kowalczyk nie daje się rozpaczy
Będziemy żyć tak, jak Kacper nas nauczył. Nauczył nas, że trzeba żyć, bo życie jest za krótkie, żeby się przejmować pierdołami. Będziemy zdobywać góry – taką obietnicę w mowie pogrzebowej złożyła tragicznie zmarłemu mężowi Justyna Kowalczyk. Obietnicy dotrzymuje i razem z synkiem, kiedy to tylko możliwe, wyrusza na szlak. Maluch skończył już dwa lata.
Czytaj też Co jest z nim nie tak? Na gwałt wycofują z aptek lek przeciwbólowy
Utytułowana sportsmenka niedawno była gościem dorocznego Krakowskiego Festiwalu Górskiego, podczas którego nie zabrakło wspomnień o Kacprze Tekielim. W spotkaniu z publicznością, poza Justyną Kowalczyk, uczestniczyli Piotr Turkot, Andrzej Bargiel, Maciej Ciesielski, Piotr Sułowski i Janusz Gołąb.
Tym razem emocję wzięły górę
Historie, które opowiadali wzruszyły wdowę po zmarłym alpiniście. Justyna Kowalczyk po prostu się rozpłakała. Były też jednak chwile pogodnych, pełnych uśmiechu wspomnień o zmarłym mężu.
Mija blisko siedem miesięcy od tragedii w Szwajcarii
Przypomnijmy, że na początku maja małżonkowie pojechali z synkiem w Alpy. Mąż Justyny Kowalczyk, którego pasją była górska wspinaczka, spełniał swoje wielkie marzenie. Chciał zdobyć wszystkie osiemdziesiąt dwa czterotysięczniki. Swoją drogę do spełnienia marzenia dopiero zaczynał. Skończyło się tragedią podczas zejścia ze szwajcarskiego szczytu Jungfrau. Zabiła go lawina.
Czytaj też Nie było go kilka miesięcy. Teraz znowu zaatakował w Nowym Sączu. Budzi grozę
Kacper Tekieli i Justyna Kowalczyk byli małżeństwem niespełna trzy lata. ([email protected]) fot. Piotr Drabik from Poland, CC BY 2.0, via Wikimedia Commons