Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Niedziela, 14 lipca. Imieniny: Kamili, Kamila, Marcelego
17/08/2022 - 15:05

Miłosierdzie gminy. Najpierw bił ją mąż, teraz hejtują znajomi

Znęcał się psychicznie i fizycznie nad własną rodziną. Pod wpływem alkoholu wszczynał awantury, groził podpaleniem domu. Jakby tego było mało, poniżał i bił żonę i dzieci. Ich koszmar trwał aż 10 lat - to historia jakich na Sądecczyźnie nie brakuje. Czy mamy je zamiatać pod dywan, udawać, że się nie dzieją?

Fot by Kat J on Unsplash

Zobacz też Znęcał się nad własną matką i bratem. Ich gehenna trwała wiele miesięcy

Mieszkaniec gminy Łososina Dolna zgotował piekło własnej żonie i dzieciom. 61-latek znęcał się nad nimi fizycznie i psychicznie. Wracał do domu pijany i wszczynał bezpodstawne awantury, podczas których groził podpaleniem domu. Wyzywał i bił swoich najbliższych. Ich koszmar trwał od 2012 roku i dopiero teraz się zakończył. 14 sierpnia o całej sytuacji zostali poinformowani policjanci, którzy zatrzymali agresywnego mężczyznę.

61-latek usłyszał zarzut znęcania się nad rodziną. Prokuratura wystąpiła z wnioskiem do sądu o odizolowanie agresywnego mężczyzny od żony i dzieci. Sąd przychylił się do tego wniosku i 61-latek spędzi najbliższe dwa miesiące w areszcie. Tam poczeka na wyrok. Za znęcanie się nad swoimi bliskimi grozi mu kara od trzech miesięcy do pięciu lat więzienia.

- Na zjawisko przemocy domowej nie można pozostawać obojętnym. Jeśli jesteś ofiarą przemocy domowej lub jej świadkiem, nie wahaj się powiadomić o tym policji. W trosce o zdrowie i życie Twoje i Twoich najbliższych nie pozwalaj, by sprawca pozostał bezkarny – apeluje kom. Justyna Basiaga z sądeckiej policji.

Do niemal identycznej sytuacji doszło kilka tygodni temu w gminie Gródek nad Dunajcem. Jeden z mieszkańców zgotował piekło własnej żonie. Znęcał się nad nią fizycznie i psychicznie. Wszczynał awantury, podczas których szarpał ją, bił i groził.

Jej koszmar zakończył się dopiero kilka dni temu, gdy informacja o damskim bokserze trafiła do policjanci z Łososiny Dolnej. Agresywny mężczyzna został zatrzymany następnego dnia. Mundurowi postawili mu zarzut znęcania się nad członkiem rodziny. Jemu również grozi kara do pięciu lat więzienia.

Zobacz też Zgotował piekło własnej żonie, bił ją i poniżał. Jej koszmar trwał dwa miesiące

Po opublikowaniu materiału na łamach „Sądeczanina”, z naszą redakcją skontaktowała się Małgorzata Rybska, przewodnicząca Zespołu Interdyscyplinarnego w Gródku nad Dunajcem. Z informacji, które nam przekazała wynika, że rodzina, a przede wszystkim maltretowana kobieta, po ukazaniu się artykułów w mediach... padła ofiarą hejtu.

- Wiadomo, że w tak małym środowisku wszyscy się znają i nietrudno było na podstawie artykułu domyślić się o kogo chodzi. Straty emocjonalne jakich doznała rodzina, a przede wszystkim osoba doznająca przemocy są ogromne. W sytuacji kryzysu osoba doznająca przemocy potrzebuje pomocy oraz rzetelnego wsparcia, nie zaś wtórnego ranienia. Profilaktykę można uprawiać na wiele różnych sposobów, na pewno nie poprzez artykuł o wysoko sensacyjnym zabarwieniu - uważa Małgorzata Rybska.

- Od 12 lat jestem przewodniczącą Zespołu Interdyscyplinarnego w Gródku nad Dunajcem. Mój zespół realizował już wiele procedur niebieskiej karty, ale nigdy nie spotkałam się z tak trudną sytuacją wywołaną artykułem […]. Mieszkańcy społeczności lokalnej twierdzą, że nawet gdyby się działo coś złego, nie będą reagować i zgłaszać żadnym instytucjom pomocowym bojąc się nagłośnienia w lokalnej prasie - dodaje Małgorzata Rybska.

Wiadomo rzeczą jest, jak trudno zdobyć zaufanie osób doznających przemocy, szczególnie w tak małym środowisku. Zaufanie to buduje się latami. Dziś czuję, że zaufanie do instytucji niosących pomoc rodzinie zostało poważnie zachwiane, co budzi nasz głęboki niepokój. Zaznaczam, że wiadomości, które podane zostały w artykule nie wypłynęły z mojego zespołu - dodaje.

***

Co Państwo na to? Dlaczego lokalna społeczność w tak trudnej sytuacji - zamiast wesprzeć pokrzywdzoną rodzinę - atakuje ją, hejtuje? Czy też uważacie, że rodzinne tragedie trzeba chować pod dywan? Naszym zdaniem trzeba o nich pisać, pokazać innym, że ich koszmar też może się zakończyć.

Taki cel zapewne ma również policja, która przekazuje informacje mediom. Kto wie, czy opisana historia mieszkanki gminy Gródek nad Dunajcem, nie pomogła w zakończeniu koszmaru rodziny z gminy Łososina Dolna, której gehenna trwała aż 10 lat.. ([email protected] Fot by KatJ/Unsplash)







Dziękujemy za przesłanie błędu