Młodzież z Lasku Falkowskiego, władze i radni Nowego Sącza usiedli do stołu. Rozmowy trwają, by porozumieć się
Jak już pisaliśmy, kilka dni temu ogromna koparka zrównała z ziemią dużą część tras dla miłośników ekstremalnych sportów rowerowych w Lasku Falkowskim, które istniały w tym miejscu prawie dwadzieścia lat. Stało się to po decyzji, jaka została podjęta w Wydziale Środowiska Urzędu Miasta w Nowym Sączu.
W mediach społecznościowych zawrzało, bo jak się okazuje jest w Nowym Sączu, ale i w regionie dużo młodych ludzi, którzy właśnie na takich trasach rowerowych spędzają wolny czas.
Na zwołanej przez dyrektora Wydziału Środowiska UM Grzegorza Tabasza konferencji prasowej, dziennikarze i przysłuchujący się jej młodzi ludzie dowiedzieli się, że takie tory rowerowe w Lasku Falkowskim nie mają racji bytu, bo zabrania tego prawo, a konkretnie jeden z artykułów Ustawy o Lasach. Pasjonaci tego sportu dowodzili na konferencji, że wcale tak nie jest, że w niektórych miastach w Polsce podobne tory do uprawiania tego sportu istnieją właśnie na terenach leśnych.
Dalszą konsekwencja decyzji o zrównaniu z ziemią dużej części torów rowerowych w Lasku Falkowskim było spotkanie młodzieży z wiceprezydentem Nowego Sącza Arturem Bochenkiem i sądeckimi radnymi.
- Tory, które zostały wyrównane istniały w Lasku Falkowskim prawie dwadzieścia lat – powiedział „Sądeczaninowi” Artur Bochenek, wiceprezydent Nowego Sącza. – Stało się. Nie zmienia to jednak faktu, że była to budowla o charakterze nielegalnym i dyrektor Wydziału Środowiska miał poniekąd rację. Widząc jednak ogromną determinacje tych młodych ludzi usiedliśmy z nimi do stołu i rozmawiamy. To, co pozostało jeszcze w Lasku Falkowskim jest nielegalne i nie będziemy w to ingerować. Natomiast pomożemy młodzieży, aby to administracyjnie jakoś zalegalizować, może nawet rozbudować, bo młodzież ma pomysł na pozyskanie środków z budżetu obywatelskiego. Mam nadzieję, że wspólnie z młodzieżą uda się nam to zalegalizować.
Czytaj dalej - TUTAJ