Byli zrozpaczeni. Chcieli dostać się na granicę, tam czekał na nich 10-letni syn
- Potrzebujemy pomocy. Nie mamy jak dotrzeć do naszego syna, który znajduje się na przejściu granicznym Dołhobyczów–Uhrynów, oddalonym od Nowego Sącza o ponad 300 km - takie słowa kilka dni temu usłyszeli od zdenerwowanego małżeństwa z Ukrainy policjanci, którzy patrolowali teren sądeckiego dworca autobusowego.
Zobacz też Straszne! On miał poparzone dłonie, a ona całe ciało [ZDJĘCIA]
Jak się okazało, małżeństwo do Polski przyjechało jeszcze przed rozpoczęciem wojny. Na Ukrainie został ich 10-letni syn. Chłopiec razem ze swoją babcią przedostał się do Polski i na granicy oczekiwał na swoich rodziców.
Funkcjonariusze nie pozostali obojętni. Postanowili pomóc małżeństwu z Ukrainy. Policjanci bardzo szybko zorganizowali dla nich transport.
- W zbiórkę funduszy zaangażowali się sądeccy funkcjonariusze, którzy w tym dniu byli w służbie. Dzięki temu, że każdy dołożył przysłowiową „cegiełkę”, policjanci pokryli koszty paliwa i rodzice mogli wynająć transport i pojechać po syna ponad 300 km na wschodnią granicę i z powrotem wrócić wspólnie do Nowego Sącza – informuje kom. Justyna Basiaga, rzecznik prasowy sądeckiej policji.
Zobacz też Dzisiaj mija rok od tragedii w Starym Sączu. W wypadku zginęła Weronika i Julia
Dzięki funkcjonariuszom z Nowego Sącza rodzina z Ukrainy znów jest razem i znalazła schronienie na Sądecczyźnie. ([email protected] Fot. KMP Nowy Sącz)