Został okrzyknięty dziwakiem. Wyciągnłął z własnej kieszeni 100 tysięcy złotych na ludowy zespół [WIDEO]
Czytaj też Nie uwierzycie, co najbardziej zdumiewa w Nowym Sączu proboszcza bazyliki świętej Małgorzaty
Dlaczego ponad trzydzieści lat temu założył pan zespół „Spod Kicek”?
-Jako czternastoletni chłopak oglądałem w kinie „Krzyżaków”. Usłyszałem wtedy słowa, które na zawsze zapadły mi w pamięć: „gdzie tradycja , tam naród.” Potem, kiedy założyłem rodzinę, zawsze uważałem że dzieci powinny budować życie na mądrości starszych, że trzeba iść do przodu, ale należy też spoglądać za siebie i pamiętać o swoich korzeniach. Tego nauczyli mnie moi pochodzący z Rytra rodzice. Zawsze powtarzali, że trzeba zachować tradycję, zwyczaje, obrzędy i że nie można zachłysnąć się pieniędzmi.
Kiedyś mówił pan, że nikogo to nie interesowało, kiedy zakładał pan zespół „Spod Kicek” . Lidzi mówili, że to dziwactwo.
-Rzeczywiście tak było. Największym dziwactwem dla innych było to, że skromny rzemieślnik-elektryk, który nie miał dużej firmy, wyłożył do spółki ze swoim bratem sto tysięcy złotych na regionalne stroje. Pojechaliśmy do wybitnego etnografa profesora Zdzisława Szewczyka, który dał nam opisy strojów, sporządził dla nas dokumentację i nadzorował ich uszycie.
Czytaj też Czytaj też Jak ludzi z Nowego Sącza widzą w Krakowie? Zagłębie milionerów, gdzie na tradycji i religii buduje się postęp
Nie tylko ocalił pan od zapomnienie lachowską tradycję. Sprawił pan, że do zespołu ciągle dołączają młodzi ludzie.
-Przychodzą do nas, bo szukają tradycji. Ale ona musi być prawdziwa. Tak jest właśnie w naszej grupie. Dlaczego o tym mówię? Bo coraz częściej w zespołach regionalnych pojawiają się elementy disco-polo. Ta „nowoczesność” dotyczy też ludowych strojów, które często niewiele mają wspólnego z ubiorem naszych przodków. Szanujmy prawdę i nasze korzenie.
Ci, którzy dołączyli do zespołu „Spod Kicek” przekonali się jak wierni jesteśmy naszemu dziedzictwu. Nie tylko zdobywają wiedzę na ten temat, ale też zaczynają szanować rodzinne gniazdo, rodzinne spotkania i opowieści. Bo dziś nastały takie czasy, że ludzie wszędzie jeżdżą samochodami. Już nikt nikogo nie mija na drodze i już nikt nie ma okazji ku temu, żeby zwyczajnie zapytać: witoj, jak ci ta jest.
Czytaj też Anachronizm czy konieczność. Jaki powinien być nowoczesny patriotyzm. Gorąca dyskusja po sądecku
Jak podkreśla Józef Tokarczyk, o tradycję warto walczyć, bo z tej walki udaje się wyjść zwycięsko. Tak było z przywróceniem do życia heligonki, na której teraz gra coraz więcej młodych ludzi. Zapomniany niegdyś instrument za sprawą szefa zespołu „Spod Kicek” przeżywa swoją drugą młodość. (jagienka.[email protected])
Dofinansowano ze środków Instytutu Dziedzictwa Myśli Narodowej im. Romana Dmowskiego i Ignacego Paderewskiego w ramach Funduszu Patriotycznego – edycja 2023 Wolność po polsku