Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Środa, 26 czerwca. Imieniny: Jana, Pauliny, Rudolfiny
05/10/2012 - 11:24

Napisała toast - pojechała do ukochanej Gruzji

Zaczęło się podczas Święta Dzieci Gór w 2008 roku. 15-letnia wówczas Jadwiga Piwowar z Kłodnego pierwszy raz usłyszała muzykę i zobaczyła tradycyjne tańce gruzińskie. Była to miłość od pierwszego wejrzenia. Udowodniła wszystkim, że chcieć to móc i następne wakacje spędziła już w Gruzji u znajomych poznanych przez Internet. W tym roku podróż do ulubionego kraju umożliwiła jej wygrana w konkursie polegającym na napisaniu gruzińskiego toastu.
Swoje poszukiwania Jadzia rozpoczęła na Youtub'ie, gdzie przeglądając mnóstwo filmików dwóch najsłynniejszych gruzińskich zespołów Sukhishvili i Erisioni natknęła się na konto dziewczyny, która zamieszczała filmiki z prób jednego z zespołów. Napisała do niej wiadomość jednak Gruzinka długo nie odpisywała. W między czasie znalazła też konto Gruzina – Nodo Darakhvelidze, który również był tancerzem. Zaczęło się od wiadomości, później były długie rozmowy na Skype po angielsku. Czas dzieliła między naukę do egzaminów gimnazjalnych, a poszukiwania informacji o kraju, który zaczynał ją intrygować coraz bardziej.
- W końcu napisała do mnie Marusia Storozhuki, ta dziewczyna, która mi tak długo nie odpisywała. Jej ojciec jest z Ukrainy, stąd to mało gruzińskie imię – opowiada Jadzia. – Wtedy było mi bardzo trudno znaleźć jakiekolwiek dokładniejsze informacje o Gruzji, trafiłam jednak na stronę kaukaz.pl, gdzie poznałam Mateusza Bajka. On powiedział mi o koncercie Sukhishvili, który ma się odbyć na Śląsku i w Warszawie. Musiałam tam jechać – opowiada z przejęciem dziewczyna.
Udało się jej przekonać do koncertu mamę i razem pojechały na Śląsk. Przyjechały 2 godziny przed koncertem, dzięki czemu Jadzia trafiła na próbę ukochanego zespołu. Nie udało się jej jednak porozmawiać z tancerzami.
Po tym koncercie postanowiła, że musi jechać do Gruzji, do kraju, na punkcie którego szaleje.
- Pewnego dnia Marusia powiedziała mi, że malując się do pracy, popatrzyła w lusterko i powiedziała do siebie, że musi zaprosić tę dziewczynę z Polski i pomóc jej w zrealizowaniu marzenia – relacjonuje Jadwiga. – Naturalnie wszyscy, zwłaszcza moja rodzina, byli temu przeciwni, w końcu to było bardzo ryzykowne i bano się o mnie – dodaje.
Tu z pomocą przybył wcześniej wspomniany Mateusz Bajek, który pomógł dziewczynie spełnić marzenie. Dzień przed egzaminami gimnazjalnymi okazało się, że polecą razem do Gruzji.
Lot musiał odbyć się z przesiadką na Ukrainie, gdzie na lotnisku spędzili aż 14 godzin. W Tblisi spotkała ich mała przygoda. Czekali na Marusię, która miała przyjechać z dziadkiem, jednak nikogo nie było widać. Jadzia zaczęła się denerwować i spodziewać najgorszego. Jednak po chwili zobaczyła Marusię z Nodo idących w jej kierunku - to była prawdziwa niespodzianka.
- Odwieźliśmy Mateusza do jego kolegi, po czym pojechaliśmy do domu Marusi. Jej rodzice patrzyli na mnie jak na kosmitę, jednak już po chwili doświadczyłam gruzińskiej gościnności. Przez chyba godzinę próbowałam mnóstwa tradycyjnych potraw, Gruzinka powiedziała mi, że oni nie znają słowa „dość” - 
śmieje się na tamto wspomnienie Jadzia. 
Dziewczyna miała również okazję poznać wielu najsłynniejszych tancerzy z Sukhishvili na przyjęciu urodzinowym jednej ze znajomych Gruzinek. Uczestniczyła w tradycyjnej wieczerzy zwanej suprą, gdzie toasty trwały nawet 20 minut.
Po dwóch tygodniach spędzonych jak w bajce Jadwiga musiała sama wrócić do Polski. W ten oto sposób 16letniej dziewczynie, samej – bez najbliższych, udało się spełnić największe marzenie, to jednak nie był koniec. Kiedy tylko przyjechała do domu zaczęła dalsze poszukiwania, portal facebook nie był wtedy tak sławny jak dziś, jednak znalazła jego rosyjski odpowiednik i na nim poznała kolejną Gruzinkę – Bao Gatashvili. Jadwiga zaprosiła ją na wakacje 2010 roku do siebie. Początkowo rodzina dziewczyny nie chciała jej puścić, mieli tyle samo obaw co rodzina Jadzi do jej wyjazdu. Bao udało się jednak przekonać rodziców, zdobyć wizę i bilet na samolot.
Gruzinka spędziła w naszej okolicy prawie miesiąc. Jadzia chciała się w ten sposób odwdzięczyć Gruzinom za gościnę.
W wakacje 2011 dziewczyna znowu spędziła, tym razem cały miesiąc w swoim ukochanym kraju. Podczas tego wyjazdu miała okazję zobaczyć prawdziwą, gruzińską wieś i załamała się.
- Tam panuje straszna bieda, świnie i krowy chodzą sobie po ulicach. Niby większość rzeczy jest tańsza, na przykład żywność, ale zarobki mamy Bao, nauczycielki, to w przeliczeniu na polskie pieniądze około 400 zł miesięcznie. Jednak co roku jak przyjeżdżam to widzę nowe budowle. Co prawda niszczy to trochę tradycyjną, starą część miasta, ale niektórym się podoba tradycja przeplatana nowoczesnością – opowiada Jadzia. – Podczas tego wyjazdu poznałam nowe miejsca i nowych ludzi. Niektórzy dziwią się mi, że Polka, która nie ma żadnych korzeni gruzińskich może tak pokochać obcy kraj – dodaje.
W tym roku dziewczyna miała nie jechać do Gruzji, podróże samolotem są drogie, dlatego postanowiła jedynie jechać do Krakowa na Dni Gruzińskie. Jadzia znalazła jednak konkurs, który polegał na napisanie tradycyjnego toastu gruzińskiego. Wśród 5 najlepszych walczących o nagrodę główną, czyli 3 tysiące złotych na podróż i zwiedzanie Gruzji znalazł się również jej toast. Wtedy zaczęło się szaleństwo. Cała rodzina się zmobilizowała, wszyscy znajomi, także ci gruzińscy. Po czterech dniach walki o głosy okazało się, że wygrała. W ostatniej chwili okazało się, że nagrody wystarczy na dwa bilety i Jadwiga pojechała do Gruzji z siostrą.
- Ogólnie Gruzini są bardzo otwartymi ludźmi i mają zupełnie inną mentalność niż Polacy, są bardzo gościnni przede wszystkim, a jeśli chodzi o młodzież, to wcześniej kończą szkołę i zaczynają studia. Lubią mieć modne ubrania, w tym są właściwie jak my, marzą o podróżach po świecie i studiach za granicą, ale niestety problemem jest wiza – zauważa Jadwiga.
Młodzież gruzińska, jak mówi dziewczyna, chce być samowystarczalna, wiedzą jakie jest życie, że rodzice mało zarabiają, dlatego też chcą podejmować różne prace, żeby móc zapłacić chociaż za swoje studia. Bo wszystkie studia w Gruzji są niestety płatne. Cena zależy od wyników z ich matury. Im lepszy wynik tym mniej płacą.
Zapytana o to, czemu akurat ten kraj, odpowiada, że czasem zastanawia się czy to ona wybrała Gruzję, czy to Gruzja wybrała ją. Zakochała się w tym kraju najpierw poprzez folklor, potem przez ludzi, których poznała, a na koniec przez samodzielne zwiedzenie kraju.
- Bliscy mówią, że to mój tata, który już nie żyje czuwa nade mną i dzięki temu udawało mi się co roku widzieć z przyjaciółmi z Gruzji. Chyba coś w tym jest – kończy swoją opowieść Jadzia.
Dominika Tabasz
 






Dziękujemy za przesłanie błędu