Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Niedziela, 28 kwietnia. Imieniny: Bogny, Walerii, Witalisa
29/01/2013 - 07:45

Maria Szyszkowska: Budujmy wspólnie wolność i tolerancję

…Jesteśmy inni, inni od innych, którzy są inni od wszystkich innych. Jesteśmy inni piękną innością, różni cudowną różnorodnością…
Powyższy fragment utworu z Oratorium dla świata* bez wątpienia nawiązuje do wolności i tolerancji – tych zagadnień dotyczyło seminarium naukowe, któremu przewodniczyła prof. dr hab. Maria Szyszkowska w Wyższej Szkole Biznesu – National Louis University w Nowym Sączu. Zaciekawiona interesującymi poglądami, tak bardzo aktualnymi w dzisiejszej rzeczywistości, oraz ogromną wiedzą autorki wielu książek i publikacji naukowych, postanowiłam porozmawiać z panią profesor nie tylko na temat tolerancji wobec odmienności, ale także poruszyć kwestie dotyczące materii filozofii i edukacji.
Wątpliwości z nimi związane rozwiewa profesor Maria Szyszkowska.

Agnieszka Małecka: Pani Profesor, gdzie według Pani przebiega granica wolności w myśl maksymy Alexisa de Tocqueville’a głoszącej, iż wolność człowieka kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność drugiego człowieka? Jak odszukać owe „tam”, aby nie ingerować zanadto w sferę autonomiczną, wolnościową innej osoby?
Maria Szyszkowska: Należy traktować drugiego człowieka - posłużę się tutaj językiem Immanuela Kanta - jako „cel sam w sobie”, a nie środek do celu, choćby bardzo wzniosłego. Znaczy to, że, aby w pełni respektować wolność innej osoby należy być bezinteresownym, a tej bezinteresowności bardzo obecnie brakuje. Proszę wziąć pod uwagę chociażby przyjaźń, której wartość i została zdeprecjonowana. Często określa się bowiem mianem przyjaciół ludzi, których łączą interesy. Często ceni się drugiego człowieka, gdy się coś od niego potrzebuje. Zanika chęć nawiązywania kontaktów towarzyskich po to, by wewnętrznie się wzbogacać.

AM: Czy sądzi Pani, że w obecnych nam mediach istnieje wolność? Moim zdaniem jest ona jedynie fasadowa i iluzoryczna. Chyba nie można powiedzieć, że ogólnopolskie media są pozbawione naleciałości politycznych, ich prawdziwa wolność nie jest do końca możliwa?
MS: Mówi się o tym, że mamy wolność. Społeczeństwo tak myśli. Niestety w mediach wolności nie ma. Sądzę, że obecne media nastawione są na propagowanie dwóch głównych nurtów: liberalizmu ekonomicznego w sferze gospodarczej oraz katolicyzmu w szeroko pojętej sferze światopoglądowej. Dodam, że dziennikarstwo to piękny i potrzebny zawód, ale jeżeli jest rzetelne i obiektywne. Proszę zważyć, że w mediach nie występują przedstawiciele różnorodnych światopoglądów, a są osoby reprezentujące odmienne nurty od obecnie propagowanego. Dlaczego nie mają czasu antenowego na przykład buddyści, ateiści, wyznawcy islamu, czy przedstawicieli ruchu Hare Krischna? Oni także mają coś ważnego do przekazania. Jednak nasze media reprezentują jeden główny nurt. Na przykład zaznacza się kult Józefa Piłsudskiego, ale przedstawiciele PPS nie są zapraszani do programów telewizyjnych. Brakuje obiektywizmu oraz wieloświatopoglądowości.

AM: Co do ruchu Hare Krishna, miałam okazję zaobserwować „z bliska” kulturę indyjską przed paroma laty, będą z rodzicami na wakacjach. W jednej z nadmorskich miejscowości miał miejsce „Festiwal Indii i Pokojowej Wioski Krishny”, organizowany nad Bałtykiem corocznie przez Fundację Viva Kultura. Były przedstawienia m.in. indyjskiego teatru. Inicjatywy takie jak ten festiwal budują tolerancję wśród społeczeństwa.
MS: Tak, takie inicjatywy przybliżają nam inne kultury i przezwyciężają uprzedzenia. Pomagają budować wolność i tolerancję wobec tych, którzy wyznają odmienne od nas wartości.

AM: Na ogólnopolskiej konferencji, poświęconej Pani dokonaniom naukowym, odbywającej się niedawno w warszawskim Domu Literatury, na której była obecna reprezentacja z Wyższej Szkoły Biznesu z Nowego Sącza, doktor Tadeusz Mędzelowski w swym wystąpieniu podkreślał, że nigdy nie zmieniała Pani swoich poglądów, bez względu na sytuację w polityce bądź mediach. Jak udawało się Pani wytrzymać tę swoistą presję otoczenia, z którą musiała się Pani zmierzyć?
MS: Swoistą przeciwwagą dla presji otoczenia były dla mnie kontakty i rozmowy z osobami myślącymi podobnie do mnie, jak również reprezentującymi poglądy, które nie są szerzone w społeczeństwie. Chodzi o to, aby nie ulegać naciskowi otoczenia, ale kształtować własny pogląd na temat otaczającego nas świata. Każdy może i powinien kształtować swój światopogląd i móc go swobodnie wyrażać, nie bacząc na nacisk otoczenia. Na tym polega tolerancja i wolność. Tolerancja, to zgoda na funkcjonowanie nawet takich poglądów, które w danym człowieku wzbudzają niechęć, czy zgorszenie. Tolerancja nie godzi się z „ale”. Interesujące są np. rozmowy z marynarzami, którzy pływając po świecie mają styczność z różnymi kulturami, co pomaga przezwyciężać przesądy.

AM: Niektórzy twierdzą, że nadmierna tolerancja jest niebezpieczna, bo prowadzi do przemieszania światopoglądów, dopuszczenia za dużo „inności” i w efekcie zatracenia własnej macierzystej tożsamości kulturowej czy światopoglądowej…

MS: Nie jest tak. Poznając inne kultury, nurty, prądy myślowe, w konsekwencji poszerzamy horyzonty naszej świadomości. To nie prowadzi do zatracania własnego stanowiska. Nikt nam przecież nie zabrania trwać przy swoich wartościach. Ważne jest jednak, aby poznawać rozmaite poglądy, co wzbogaca wnętrze człowieka i daje możliwość dokonywania zmian światopoglądowych.

AM: Tolerancja dla drugiego człowieka i wolność - te dwa pojęcia chyba nierozerwalnie się ze sobą łączą …
MS: Oczywiście, że tak. Nie ma prawdziwej wolności bez tolerancji – nie możemy być naprawdę wolni o ile nie mamy wiedzy o odmiennych wyborach drugiego człowieka. Patrząc tylko w jednym kierunku, zamykamy się w naszych poglądach, a jest przecież wiele możliwych stanowisk.

AM: Jakie zagadnienia podejmuje niedawno wydana publikacja Pani autorstwa, pt. „ W opozycji do przeciętności czyli własna droga ku wolności”?
MS: Piszę o tym, iż każdy z nas powinien nieustannie tworzyć siebie oraz znajdywać własne „ja”. Bardzo silna jest presja mediów narzucających gotowe modele we wszystkich dziedzinach życia. Istotne znaczenie ma odnajdywanie sensu życia, który powinien zawierać się nie w dążeniu do dóbr materialnych, lecz ideałów, czyli wyższych wartości.

AM: Czyli także starać się dążyć do wartości niematerialnych, ambitnych i wysokich? Do doskonałości?
MS: Tak. Wartości duchowe powinny być wysoko cenione. A ponadto o naszym człowieczeństwie decyduje wysoki poziom rozwoju uczuć, wyobraźnia i wrażliwość.

AM: Co w takim razie z osobami, których sytuacja materialna zmusza do troszczenia się tylko o podstawowy byt, o rzeczy przyziemne?
MS: Dla osób mających trudności materialne, biednych, wartości duchowe niejednokrotnie bywają ratunkiem. Proszę wziąć pod uwagę chociażby artystów. Wielu z nich, dziś uznanych klasyków, za życia cierpiało biedę i niedostatek. Często twórcy są niezaradni życiowo. Ucieczka w świat literatury, muzyki, sztuki pomagała znosić trudności.

AM: Sprzeciwia się Pani ograniczaniu nauczania filozofii. Ja osobiście uczyłam się tegoż przedmiotu przez trzy lata w liceum i uważam, iż może być ona przydatna w wielu dziedzinach: historii, polityce, czy szeroko pojętych zagadnieniach dotyczących społeczeństwa i jego funkcjonowania w dzisiejszym świecie. Myślę, że w istocie tak jest. Czy mam rację? Filozofia nadal jest potrzebna społeczeństwu…

MS: Ma Pani całkowitą rację. Filozofia jest bardzo potrzebna, bo rozszerza horyzonty, pomaga głębiej rozumieć świat i człowieka. Powołałam do życia dział filozofii, który nazwałam, „filozofią codzienności”. Filozofia ma bowiem również znaczenie praktyczne, wpływa na sposób życia człowieka.

AM: Dostępną i zrozumiałą także dla osób, które nie miał wcześniej żadnej styczności z filozofią?
MS: Tak. Jest przydatna w życiu każdego człowieka. W sprawach ważnych i tych mniej istotnych.

AM: W książce pt. „Edukacja społeczeństwa w XXI wieku” napisała Pani, że wieloświatopoglądowa edukacja jest warunkiem koniecznym rzeczywistej demokracji. Czy sądzi Pani, że system nauczania w Polsce pozostawia jeszcze wiele do życzenia w tejże kwestii? Jeśli brak jest rzeczonej wieloświatopoglądowej edukacji, to, co należałoby Pani zdaniem usprawnić, co uczynić, aby było lepiej?
MS: Nasza edukacja pozostawia wiele do życzenia. Pomocne były by do tego np. wolne media, które pokazywałyby ludziom różnorodność naszego świata, nie sugerując żadnego stanowiska. Wieloświatopoglądowość jest wyrazem wolności w państwie.

AM: A od strony stricte politycznej?
MS: Uważam, że należałoby sensowniej wybierać polityków. Powinny tę rolę pełnić osoby światłe i zdolne do kierowania się bezinteresownością. Ponadto w ustroju demokratycznym ma funkcjonować wiele partii politycznych.

AM: Czy dobrym rozwiązaniem byłoby wprowadzanie do parlamentu przynajmniej 90% osób z wyższym wykształceniem? Osoby te, specjaliści o szerokich horyzontach intelektualnych, mając na uwadze istotę edukacji, może mogłyby przyczynić się do poprawy sytuacji?
MS: I tu się z Panią nie zgadzam. To ograniczyłoby dostęp do polityki znacznej części społeczeństwa. To, że ktoś ma wyższe wykształcenie nie znaczy, że będzie wrażliwy na problemy innych ludzi i zechce je rozwiązywać.

AM: Więc, idąc takim tokiem rozumowania, nie zawsze wyższe wykształcenie jest determinantem mądrości, wykształcenie nie musi prowadzić do mądrości….
MS: O tak, użyła Pani właściwego określenia. Wykształcenie nie prowadzi automatycznie do mądrości. To, że ktoś ma wyższe wykształcenie nie znaczy, że jest mądry. Ludźmi mądrymi bywają też osoby mało wykształcone.

AM: W „Rzeczypospolitej” czytałam kiedyś ciekawy wywiad z prof. Aleksandrem Nalaskowskim. Tytuł brzmiał następująco: „Masowa edukacja degeneruje”. Tzn. nie wszystkie osoby powinny iść na studia?
MS: Tak, owszem. Dyplom nie zawsze jest gwarantem wiedzy nawet w określonej dziedzinie. Obniża się poziom warstwy inteligencji u nas. Masowa edukacja nie wytwarza też zachęty do pracy nad kształtowaniem własnego charakteru.

AM: Pozwolę sobie zatem zakończyć cytatem z Pani książki: „Konieczna jest życzliwość dla prawd innych niż nasze”. Dziękuję Pani uprzejmie za rozmowę.
MS: Ja także dziękuję.

* Kołakowski Roman, Jesteśmy inni,” Oratorium dla świata”, 2008
***
prof. zw. dr hab. Maria Szyszkowska - filozof, profesor zwyczajny. Była sędzią Trybunału Stanu w latach 1993-1997 oraz senatorem RP V kadencji. W 2005 roku została nominowana m.in. z inicjatywy Szwajcarii do Pokojowej Nagrody Nobla. Otrzymywała nagrody za szerzenie tolerancji. Jest bohaterką kilku telewizyjnych filmów dokumentalnych. Wykładała na Wydziale Filozoficznym Uniwersytetu w Wiedniu.

Rozmawiała: Agnieszka Małecka, absolwentka klasy dziennikarskiej, studentka I roku politologii w WSB-NLU








Dziękujemy za przesłanie błędu