Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Czwartek, 2 maja. Imieniny: Longiny, Toli, Zygmunta
11/10/2013 - 12:00

Komentarz: Czy powinniśmy przepraszać za księży pedofilów?

Jak to w naszej Polsce jest? 2 października Fakty TVN: news, że odnaleziono ks. Wojciecha (podejrzanego o pedofilie na Dominikanie) w rodzinnym domu. I oczywiście podaje się jego pełne imię i nazwisko, pokazuje się jego twarz, filmuje się jego dom rodzinny. Bez żadnych zahamowań. Dziennikarze wiedzą lepiej. I kilka minut później materiał o policjantach z Poznania. Skatowali oni Boga ducha winnego człowieka, akt oskarżenia jest w sądzie, a panowie policjanci nawet nie są zawieszeni w czynnościach. Tłumaczenie rzecznika prasowego policji jest takie, że przecież póki nie ma wyroku, to nie ma sprawy. Oczywiście nikt nie pokazuje ich twarzy ani nawet nie podaje ich inicjałów. No to jak to jest?
Abstrahując od tego czy ks. Wojciech jest winny czy nie, czy policjanci są winni czy nie, mamy w naszej Ojczyźnie dwa kanony postępowania. Jeśli coś dotyczy Kościoła, lub ludzi Kościoła to można w nich bić jak w bęben. Inni mają prawo do prywatności i obrony...
Taka postawa uzmysławia mi, że w rzeczywistości sprawa pedofilii w Kościele jest zorganizowaną próbą uderzenia w cały Kościół. W medialnym jazgocie gubi się sens sprawy, a zdroworozsądkowe głosy spychane są na margines.
Nie ulega wątpliwości, że niestety także w Kościele istnieje problem pedofilii. Istnieje i z pewnością istniał tak samo jak wśród wychowawców szkolnych, nauczycieli itp. Są to zachowania potępiane przez wszystkich, zdawałoby się, zdroworozsądkowych ludzi. Prawie…
Przytoczę tylko dwie wypowiedzi ludzi z lewej strony europejskiej sceny politycznej. „W ostatnim roku uwiodła mnie sześciolatka. To było jedno z najpiękniejszych przeżyć, jakie mnie w życiu spotkały” – opowiadał przed laty. A w 1982 roku gadał w telewizji, że „uczucie rozbierania przez 5-letnią dziewczynkę jest fantastyczne, bo jest to gra o absolutnie erotycznym charakterze”. Kto tak twierdził? Daniel Cohn Bendit, szef partii Zielonych w Niemczech, od lat europoseł.
I coś z polskiego podwórka: „Ja, dla przykładu, jestem transem i pedofilem. I spoko, żyje mi się z tym całkiem fajnie”. I w innym miejscu: „Powiedziałem wprost: jestem pedofilem i transgenderem. Jestem. I nie obchodzi mnie to, komu się to podoba lub kto uważa to za wymysł i moją kreację na pokaz”.
Cytaty pochodzą z bloga Mariusza Drozdowskiego, wykładowcy z Uniwersytetu Warszawskiego, organizatora parad „równości”.
A jak jest w Kościele? Zachowania te od zawsze były potępiane a zwyrodnialcy, którzy dopuszczali się tego grzechu napiętnowani. Dość powiedzieć, że w Kościele mówimy o pedofilii wobec wszystkich zachowań seksualnych z osobą poniżej 18 roku życia (w prawie państwowym poniżej 15.) Dodatkowo, sprawcy oprócz sankcji karnych cywilnych, grożą sankcje kościelne. Takie czyny są obłożone ekskomuniką „z mocy samego prawa”, czyli nawet bez dochodzenia winy - po samym zaistnieniu czynu.
Nigdy, powtarzam nigdy, ani w nauce samego Chrystusa, papieży czy też biskupów, na przestrzeni dwudziestu wieków chrześcijaństwa nie padło choć słowo aprobaty dla tychże czynów. Wręcz przeciwnie. Chrystus mówi „że lepiej byłoby wziąć kamień młyński do szyi i utopić się, niż być przyczyną grzechu dla tych najmniejszych”. Kanon 2389 Katechizmu Kościoła katolickiego jasno precyzuje, że odrażający czyn pedofilii jest grzechem śmiertelnym.
Czy zatem my, katolicy, którzy przecież stanowimy Kościół mamy przepraszać za tych, którzy sprzeniewierzyli się nie tylko swemu powołaniu, ale i nauce Kościoła? A z jakiej to przyczyny? Przecież także i my jesteśmy w pewnym sensie ofiarami tych czynów. Każdy grzech ma wymiar publiczny, a już ten w szczególności. Co prawda, cierpień miażdżącej ilości wspaniałych księży, cierpień nas katolików nie można z pewnością porównać z cierpieniami skrzywdzonego dziecka, ale patrząc na medialną nagonkę która bezpardonowo atakuje nas, katolików, tych kilkunastu, czy też kilkudziesięciu księży pedofilów skrzywdziło także całą społeczność Kościoła, nas wszystkich. Przekaż medialny jest jasny: Kościół to siedlisko pedofilii i pedofilów. A wszystkie badania wskazują, że jest to zaledwie promil wszystkich kapłanów. Niestety takie przypadki zdarzają się wszędzie, ale ataki skierowane są tylko w katolików.
„Każdego dnia wychodzą na światło dzienne przypadki nadużyć seksualnych, których dopuszczają się członkowie kleru katolickiego. Niestety nie można już mówić o pojedynczych przypadkach, lecz raczej o zbiorowej zapaści moralnej. Wielu kapłanów i zakonników przyznało się do winy. Bez wątpienia te tysiące przypadków odkryte przez wymiar sprawiedliwości stanowią zapewne wycinek prawdziwych liczb, wziąwszy pod uwagę że hierarchia zdołała ukryć i zatuszować wielu zwyrodnialców”. Nie to nie cytat prof. Hartmana, prof. Środy czy też posła Biedronia. To wypowiedź z roku 1937 Josepha Gebelsa, szefa propagandy III Rzeszy. Już wtedy była medialna nagonka i walka z Kościołem. Myślę, że należy przypomnieć iż w ówczesnych Niemczech sądy hitlerowskie zdołały skazać zaledwie 64 osoby na kilkanaście tysięcy prześladowanych kapłanów.
Czyli to już było. Co pozostaje? Modlitwa i walka z V kolumną w łonie Kościoła jaką są księża o skłonnościach pedofilskich. Na szczęście ostatnie dokumenty Episkopatu mówią o tym szczegółowo. A czy Kościół ma przepraszać? Ja nie przepraszam - nie mam za co – nie ma z tym nic wspólnego.

Jacek Skoczeń
Fot. Biuro prasowe KEP

***
Podczas 363. zebrania plenarnego Konferencji Episkopatu Polski (8-9 października) biskupi przyjęli dokumenty związane z „Wytycznymi dotyczącymi postępowania w przypadkach oskarżeń duchownych o pedofilię”. Odnoszą się one do pomocy pokrzywdzonym, formacji przygotowujących się do kapłaństwa i życia zakonnego oraz prawnej procedury postępowania w tych przypadkach. Episkopat Polski zatwierdził także dokument na temat zapobiegania nadużyciom seksualnym wobec dzieci i młodzieży oraz osób niepełnosprawnych. W osobnym zaś dokumencie biskupi wyrazili stanowisko w sprawie ochrony najmłodszych. W kontekście aktualnie prowadzonej kampanii medialnej biskupi nie zgadzają się na wykorzystywanie grzechów niektórych duchownych do piętnowana całego środowiska Kościoła. Krzywdzące jest także pomijanie prawdy o ofiarnej pracy duszpasterskiej tysięcy księży zatroskanych o wiarę Polaków i dobro narodu. Zło powinno być nazwane po imieniu, przy czym odpowiedzialność i zadośćuczynienie za czyny spoczywa na sprawcy popełnionego zła.
Stanowisko KEP można przeczytać TUTAJ







Dziękujemy za przesłanie błędu